30 grudnia 2022

W Mikolaja...

 ... przynoszacego prezenty to ja chyba nigdy nie wierzylam, a w kazdym razie nie pamietam, zebym wierzyla. Zawsze wiedzialam, ze to ktos przebrany, ale dzielnie mowilam wierszyki, kiedy sobie tego zazyczyl, bo chcialam dostac torbe ze slodyczami. To bylo na gwiazdkowych zabawach dla dzieci u mamy w pracy. 
Swieta byly dla mnie magiczne do czasu, kiedy urzadzala je babcia, a ja razem z nia, bo najczesciej spedzalam ferie zimowe (wtedy byly inne terminy ferii) wlasnie u niej. Duzo rozmawialysmy, babcia byla wierzaca, ale bez egzaltacji i fanatyzmu, nie latala do kosciola w kazda niedziele, na pasterke tez nie chodzilysmy. Ale wigilie urzadzane przez nia mialy jeszcze dla mnie te magie. Moze dlatego, ze bylam dzieckiem, moze dlatego, ze babcia przygotowywala te wigilie z duzym zaangazowaniem i nigdy sie nie stresowala, choc czasy nie byly latwe, a po zakupy stalo sie w kolejkach.
Kiedy wigilie przeniosly sie do rodzicow, magia zostala w Warszawie, stres byl wiekszy, choc babcia pomagala. Po przeprowadzce do Niemiec cala robota spadla na moja glowe, nie jezdzilismy do Polski na swieta, bo slubny pracowal, a w swieta wlasnie placili najlepiej. Ja tez pracowalam, a dodatkowo chcialam utrzymac tradycje wielu potraw na stole, wiec w wigilie (czesto dla mnie pracujaca) bylam juz tak zmeczona, ze prawie zasypialam przy stole. Do tego dzieci wciaz marudzily, ze tego nie lubia, tamtego nie zjedza, wiec z roku na rok robilam coraz mniej, zeby nie wyrzucac i z coraz wieksza niechecia, bo nikt nie docenial mojego wysilku. Kiedy dzieci byly nastoletnie, wyrywaly sie z domu na spotkania z rowiesnikami. A mnie coraz bardziej te swieta byly balastem, bo w miedzyczasie wystapilam z kosciola i dowiedzialam sie, ze to tzw. boze narodzenie to kit i klamstwo, a data zostala wybrana dowolnie, przy czym w wielu religiach te narodziny dzieciecia bozego byly kanwa, ktora przywlaszczyl sobie kosciol katolicki. 
Do tego doszla nachalna komercja, ozdobki, swiatelka, zarcie, picie, stres i wmawialnie sobie i innym, ze magia i ze spotkania z rodzina, jakby nie mozna bylo przez caly rok. W sklepach, zeby kupic bochenek chleba i maslo, trzeba przebijac sie przez tlumy oszalalych klientow w swiatecznym amoku, a do kasy stac godzine. 
Potem jeszcze ogladac niezadowolone twarze obdarowanych, bo spodziewali sie bardziej wypasionego prezentu, znosic wrzaski dzieci - to wszystko coraz mniej na moje skolatane nerwy. Ja potrzebuje spokoju, bez mrugajacych swiatelek, choinek, a co najgorsze - walenia petardami i przyprawiania moich kolejnych psow o stan przedzawalowy. Oby tym strzelajacym lapy poobrywalo!!! 
Qrde, najchetniej zaszylabym sie w domu i udawala, ze mnie nie ma, bo na wyjazd tam, gdzie nie znaja Jezusa i plugawej Krystyny, ktora dopytuje Jeggera o spowiedz, po prostu mnie nie stac. Niestety jestem zmuszana do uczestniczenia i finansowania tej szopki, "bo dzieci", ktore i tak nie sa i nie beda ochrzczone, katolikami na szczescie nie zostana. Ehhhh...

20 komentarzy:

  1. Swieta, choinka no i prezenty w dziecinstwie lubilam, ale chyba dosc szybko przestalo mi sie to podobac. Od dawna zupelnie mnie to nie obchodzi i ani troche nie marze ze chcialabym uczestniczyc w jakims pieknym swietowaniu.
    A walenie petardami to chyba dopiero bedzie na nowy rok, jak na razie u mnie cisza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas walenie zaczyna sie z dniem poczatku sprzedazy, czyli od wczoraj, a konczy, kiedy tym zwyrodnialcom amunicja sie skonczy. To dosc droga zabawa, wiec gnoje kupuja petardy z Polski, niecertyfikowane i wybuchajace, juz jeden lape stracil i dobrze mu tak. A swieta robi sie dla dzieci, w przeciwnym razie oszczedzilabym sobie tego cyrku.

      Usuń
    2. Mam nadzieje ze u mnie bedzie spokojnie, bez walenia petardami, tylko w city o polnocy, tak bylo w tamtym roku. Bardzo tego nie lubie, no i martwie sie o zwierzeta.

      Usuń
    3. U nas dla odmiany w srodmiesciu jest absolutny zakaz petard i fajerwerkow, wiec bydlo wali po przedmiesciach, a Toya ledwie zyje ze strachu.

      Usuń
  2. Nie tylko u Ciebie zaczęła się kanonada. Tutaj też i wczoraj jeden ze sprzedawców na rynku, zapraszał mnie po petardy, więc usłyszał grzecznie, gdzie powinien sobie wsadzić. Czekam, cały czas na zakaz produkcji tego gie... i zakaz sprzedaży. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomnij, to za dobry interes, zeby z niego zrezygnowac. Cala moja nadzieja w tym, ze gnojom lapy pourywa.

      Usuń
  3. niech mi ktoś powie o co chodzi z krytyną??
    no i u mnie podobnie. Świata w dzieciństwie były cudowne. Nawet te pasterki były atrakcją. bo mogliśmy nie spać do nicy a potem kościół na wsi przystrojony i ludzie podchmieleni różne afery robili. Było fajnie. do dziś pamiętam zapachy. Ech. I zjeżdżanie na workach wypchanych sianem, po pasterce z kościelnej górki...matko. nie wiem, kiedy te święta zamieniły się w komerchę? dziś przystrajam mój dom, bo tęsknię za wspomnieniami zapachami, li i jedynie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, o co chodzi z Krycha, ale ta kobieta zachowuje sie jak niespelna rozumu, np. pytajac Jeggera, czy sie wyspowiadal. I taki ktos rozstrzyga o losach calego panstwa, przeciez to jest przerazajace. To jak dac malpie brzytwe, gorzej nawet, bo malpa najwyzej siebie potnie, a to cos gotowe w swoim szalenstwie jeszcze bardziej pograzyc panstwo.
      Uwierzysz, ze w zyciu nie bylam na pasterce?

      Usuń
  4. Jako dziecię zaliczyłam "wpadkę na choince" w pracy u dziadka- po prostu rozpoznałam kolegę dziadka przebranego za Mikołaja i głośno o tym publikę poinformowałam. To był mały skandal, więc nigdy więcej nie byłam już na takiej imprezie. Dziecko co prawda ochrzciłam, ale nie posłałam ani na religię, ani do komunii. Zamiast tego powiedziałam otwartym tekstem, że gdy będzie dorosła to będzie mogła sobie wybrać wiarę, którą będzie kontynuować. No ale wybrała ateizm. Wnuki bardzo wcześnie odkryli, że Mikołaj to ściema, ale nie przeszkadza im robić listę co by im sprawiło frajdę z okazji Mikołaja. Pięć lat wstecz, przed pierwszą naszą tu wigilią, poszli z dziadkiem szukać Mikołaja, ale wpierw porozumiewawczo mrugnęli do matki i ojca. Starszy miał wtedy 8 lat, młodszy 6. I co roku z zapałem ubierają choinkę, a młodszy zawsze rozdaje prezenty spod choinki. Moja córa brała ślub kościelny ale w kościele protestanckim i pastor wiedział, że nie jest "kościelna" a z sakramentów to ma tylko chrzest. I byliśmy tu na jej ślubie, było miło w starym zabytkowym kościółku w Bergu. Jedyny mankament - upał ponad 30 stopni. Reszta - super.A dla nas, dorosłych- święta to okazja to pobycia w nieco większym niż zazwyczaj rodzinnym gronie. Zero "spinki", wiemy co kto lubi i staramy się by to było na stole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama chetnie napisalabym list do Mikolaja, choc od naprawde dawna wiem, ze to sciema, ale ja przynajmniej nie pozbawialam zludzen innych dzieci, jak Ty :))))) Nic dziwnego, ze nie chcieli Cie juz wiecej na zabawy swiateczne zapraszac.
      Moje dziewczyny dotarly do bierzmowania, teraz dwie juz wystapily z kosciola, wcale nie za moja namowa, same tak zdecydowaly.
      Dla mnie swieta sa meczace wlasnie ze wzgledu na dzieci, sa wszedzie, sa halasliwe, no i czasem bywaja zbyt energiczne, co konczy sie w szpitalu. Ja juz jestem za stara na rozbrykane dzieci, potrzebuje spokoju, a nie wrzaskow.

      Usuń
  5. Niby wiedziałam, że Mikołaja nie ma, ale, jak już kiedyś pisałam, jedno z łóżek, amerykanka, na której spałyśmy na zmianę z siostrą (żeby było sprawiedliwie) było rozkładane obok komody, na której zawsze stała choinka. Rezultat był taki, że spało się praktycznie pod choinką. I zawsze, kiedy w Wigilię wypadała na mnie kolej spania w tym miejscu, marzyłam przed snem, że jednak Mikołaj przyjdzie i rano pod choinką będą jeszcze jakieś prezenty. Rano, kiedy tylko otwierałam oczy, unosiłam głowę i patrzyłam - prezentów nigdy nie było. Swoją drogą, ciekawa jestem, czy gdyby rodzice wiedzieli, że mam takie marzenia, to rozdzieliliby prezenty na dwie partie.
    A kiedy miałam 10 lat, przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania, tam było już zupełnie inaczej, uciekło trochę tej magii, a potem znikała coraz bardziej.
    Lubię święta, nie wpadam w ten przedświąteczny amok, tylko w tym roku remont łazienki sprawił, że wszystko mi się spiętrzyło i narobiłam się jak dziki osiołek. A poza tym dla mnie osobiście to były smutne święta, zniosłam je o wiele gorzej niż zeszłoroczne, które spędziłam razem z córką -w Londynie u syna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komercja odarla swieta z calej magii, zreszta od kiedy zaczelam traktowac religie sceptycznie, a z czasem nawet wrogo, swieta juz mnie tylko wkurzaja, uczestnicze w nich bez mala pod przymusem. Bo dzieci...
      A co wiecej, z roku na rok coraz bardziej ich nienawidze.

      Usuń
  6. Przez ładnych kilka lat, kiedy mieszkaliśmy u babci, święta były obchodzone tradycyjnie, a po wyprowadzce matula orzekła, ze ma dość tego szaleństwa i święta jako takie właściwie zanikły. Pozostały praktycznie tylko prezenty, głównie dla mnie jako dziecka, żeby mi później nie było przykro, kiedy w szkole wszyscy chwalili sie tym, co dostali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie cieszylam sie nawet z prezentow, bo najczesciej byly nietrafione i kupowane bez przemyslenia. W tym roku chyba mialam pierwsze swieta, kiedy ze wszystkich prezentow bylam zadowolona.

      Usuń
  7. Mam podobnie. Z biegiem lat i z biegiem pomniejszania się rodziny te dni stają się coraz bliższe zwykłym. Nawet jak pojedzie się gdzieś na Wigilię (tak jak w tym roku było u mnie) to i tak dla mnie nie jest to coś atrakcyjnego. Chętnie spędziłbym kolejne Święta poza domem i poza Warszawą, gdzie po odrobinie obżarstwa można już robić co się uważa i na co ma się ochotę.

    :) Dziękuję. Jeszcze wypada na Nowy Rok życzyć dużo pomyślności, zdrowia (widziałem wcześniej we wpisie, że chyba wnuczka miała małe kłopoty w tym zakresie), uśmiechu i radości rodzinnych (w tym ze zwierzaków). :)

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hexa miala dzisiaj zdejmowane szwy, czuje sie juz dobrze i miejmy nadzieje, ze nie zostanie slad.
      Wlasnie wrocilam do domu, od poniedzialku znow do pracy. Dobrego roku, Piotrek!

      Usuń
  8. A ja zawsze wierzylam w Mikolaja i wierze dalej a ta Istota mnie omija szerokim kolem z jakichs wzgledow od kiedy, wydawalo mi sie, ze sie przyblizylam, to jednak sie oddalilam... hmmm. Dalej idiotycznie wierze! W MIkolaja tylko!
    Milego powrotu i Szczesliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak nie wierzyc, skoro to Twoj bliski sasiad? Pewnie czesto go spotykasz na spacerach z wiewiorkami. :)))
      Powrot nie byl wcale mily, ale o tym jutro.

      Usuń
    2. Wyobraz sobie, ze pozwolil mi usiasc na swoim kolanie i nie stekal, zem troche tych kilogramow ciezka... tylko do zdjecia.

      Usuń
    3. Bo to mimo uprzedzen porzadny facet. A zaprzegiem reniferowym dal sie przejechac?

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Wiekszosc ludzi...

  Wiekszosc ludzi nie zawraca sobie glowy samodzielnym mysleniem - bo nie moze albo nie chce - i w rezultacie latwo pada ofiara zbiorowych s...