Jak juz czesc z Was wie z fejsbuka, urodzila nam sie w rodzinie dziewczynka, Junior stal sie starszym bratem i wydaje sie przy niej taki duzy i dorosly, a przeciez niedawno skonczyl roczek.
Panna Dalia Zofia (tak, taka wlasnie polska pisownia) bedzie przeze mnie dalej zwana Zoska, urodzila sie kapeczke wieksza od brata, tak o 1 centymetr dluzsza i o 100 gramow ciezsza. Za to w dramatycznych warunkach pogodowych, bo podczas sniezycy i nawet wezwana karetka musiala jechac bardzo wolno, zas na gorke, na ktorej wybudowano szpital, nie mogla w ogole wjechac. A ja myslalam, ze karetki maja gwozdzie w oponach czy cus w ten desen na takie okolicznosci.
Corka zadzwonila do mnie juz o swicie, kazala sie pakowac i przyjezdzac, no to sie spakowalam, nawet szybko mi poszlo, ale z druga czescia programu byly jak zwykle jaja, bo koleje niemieckie chyba mnie nie lubia.
Na przesiadke we Frankfurcie mialam 15 minut, a moj pociag (docelowo Zürich) przyjechal do Getyngi juz opozniony o 10 minut. I moze nie byloby dramatu, ale we Frankfurcie musialam sie przesiasc z toru 7 na 19, a to jednak kawal drogi, no i kiedy tam dotarlam, przedzierajac sie przez tlum podroznych, zobaczylam tyl odjezdzajacego pociagu. Udalam sie zatem do informacji i dowiedzialam, ze nastepny, z przesiadka w Siegburg/Bonn bedzie za 45 minut. Zjadlam sobie cos, napilam sie kawy, wsiadlam do onego, a ten... nie zgadniecie... mial opoznienie, a ja znow tylko 15 minut na przesiadke. Na moje szczescie wyczytalam w smartfonie, ze moj przesiadkowy tez ma opoznienie i tylko takim cudem na niego zdazylam. Ale... okolicznosci architektoniczne tego dworca sprawily, ze bede zyla krocej. Wprawdzie byla winda, ale jej nie bylo, bo gdzies sobie pojechala, a juz stala do niej kolejka, wiec pomyslalam, ze na piechote bede szybciej. A mialam ze soba ogromna walize, duza torbe, bo gdzies musialam przeciez upchnac prezenty gwiazdkowe, i torebke. Na dol jeszcze jakos poszlo, ale wylezienie z tych kazamatow na gore zabralo mi troche czasu i zdrowia, kiedy zas juz pokonalam te przeklete schody, zobaczylam dluga rampe pod gorke, na ktora jeszcze musialam wlezc, by dostac sie na peron, choc tym razem moglam juz walizke ciagnac, a nie nosic. Kiedy wreszcie wyladowalam w Limburgu, nie bylo zadnej taksowki, bo tam sie zamawia telefonicznie, o czym nie wiedzialam i dopiero corka to dla mnie zrobila, wiec postalam tam sobie na tym wygwizdowie. Myslicie, ze to koniec moich przygod? Otoz NIE! Na drodze do wsi, gdzie mieszkaja, zdarzyl sie wypadek i wszystko bylo tak zatkane, ze pojechalismy jakimis objazdami i nie wiedzialam, czy kierowca nie wywozi mnie do lasu, zeby zamordowac na przyklad i posiasc prezenty, ktore wiozlam, bo przeciez w moim wieku o gwaltach nie moze byc mowy, co nie? Ale dowiozl mnie w koncu, a ja, zamiast odpoczywac, musialam na biegu zajac sie Juniorem, bo jego tata jechal do mojej corki do szpitala.
A oto glowna osoba dramatu:
Jeszcze raz powitam dziewczynke, niech rosnie zdrowo i w milosci.
OdpowiedzUsuńA Twoja podroz tak pieknie opisana przez Ciebie to niezly scenariusz na dobry film, tylko nie wiem jeszcze czy komedia czy dramat.
Dla mnie kolejny kolejowy dramat, a Wy sie smiescie z biednej bapci, ktora o malo po drodze nie odpalila. :)))
UsuńCalkiem powaznie widze film. Takie filmy ludzie uwielbiaja. Oczywiscie nie tylko Ty i kolejowe perony (chociaz ta czesc - z Toba wspinajaca sie po schodach od peronu do peronu bedzie doskonala dla widza) film sie zacznie dokladnie tak jak piszesz, wiec burza sniegowa, karetka,…musi byc przeciez piekna mloda kobieta (Twoja corka), w ktoryms momencie bedzie porod, narodziny Dalii a Ty ciagle w podrozy. Mowie Ci masz super scenariusz na film.
UsuńTaaa... widzowie zejda ze smiechu, kolka smiechowa murowana na widok spoconej i potarganej Pantery, ledwie wspinajacej sie po jakichs glupich dworcowych schodach.
UsuńMusze wejsc w kontakt ze Spielbergiem, napisze mu scenariusz, a on niech juz dalej sie tym zajmuje. Bede jeno dobierac obsade, w mojej roli Betty Miedler. :)))
O tak Bette swietnie zagra Twoja role, juz ja widze z bagazami na peronie, jak biega i przeklina schody.
UsuńJa to nawet nie mialam sily przeklinac, to mozesz sobie wyobrazic, jak bylam sponiewierana, a na widok tej dodatkowej rampy o malo zawalu nie dostalam.
UsuńU Ciebie jak zwykle się dzieje..sliczna ...ale teraz wychodzę z Venezuejlosem po dowód polski ...więc szybko ...gratulacje
OdpowiedzUsuńA to Malzonek dostal polskie obywatelstwo? Mozesz to opisac, bo jestem ciekawa, czy takie nadanie odbywa sie w PL z pompa, jest uroczyste, czy tak "pod stolem" jak bylo u mnie z niemieckim.
UsuńOraz tez gratuluje.
Nie nie...ma taki dowód na pobyt stały i on ma ważność 10 lat i właśnie się skończyło 10 lat, dostał nowy...boszsz jak to dobrze funkcjonuje w Polsce i jacy są mili...
UsuńJa tez tak chodzilam w Niemczech do wydzialu d.s. cudzoziemcow, w koncu dostalam obywatelstwo i mam to z glowy.
UsuńŚliczna Zosia, niech się zdrowo chowa. I pytanie: co z tą górką, pod którą karetką nie mogła wjechać? W końcu wjechała karetka? Przyszła mama drałowała z brzuchem na piechotę? Personel karetki niósł ją (tzn rodzącą) na noszach?
OdpowiedzUsuńNie no, jakos udalo im sie wjechac, a corka w srodku w bolach miala tez niezla beke w przerwach miedzy i zastanawiala sie, czy nie przyjdzie jej dralowac na piechote pod te gorke.
UsuńJa już Ci pisałam, że kolej niemiecka, jak się dowiaduje, że Ty będziesz nią podróżować, to robi Ci psikusy. 😀😂
OdpowiedzUsuńJeszcze raz składam gratulacje dla Ciebie Bapciu i dla rodziców z tytułu urodzenia Zosi i jeszcze jedne z okazji 41 rocznicy ślubu. 😘😘😘😘
Bukzaplac, Bogusko. Cos musi byc na rzeczy z tymi niemieckimi kolejami.
UsuńTez mamy taka Zo, czasem nawet Zoo. Imie bardzo ladne, ma wiele odmian, tak jak kochanemu dziecku przystoi. Niech sie dobrze ... chowa! i rosnie zdrowa!
OdpowiedzUsuńW kazdym razie Niemcy czytaja to imie Cofia, ale corka uparla sie, ze ma byc dokladnie tak jak babcia, no i tak wlasnie jest. Po niemiecku byloby Sophia.
UsuńCudnie! Gratuluję Babci!
OdpowiedzUsuńBardzo bapcia dziekuje ♥
UsuńTeresa ma rację, świetne sceny do filmu, a i Betty doskonale dobrana do roli :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że ze szczęśliwym finałem, gratulacje dla Babci i dużo szczęścia w życiu Malutkiej !
Dziekujemy bardzo. Roboty jest po kokarde, bo "duzy brat" Zoski ma dopiero 1,3 lata i mamy w domu dwoje niemowlakow, troche starszego i troche mlodsza.
UsuńZdrowia dla malutkiej, mamy i umeczonej babci :).
OdpowiedzUsuńJestem umeczona, juz zapomnialam, jak to jest z malymi dziecmi, z dwojgiem takich berbeciow. Roboty huk.
UsuńGratulacje, zatem kolejna cegiełka dzietności dołożona. Naszym Sąsiadom nie zagrozi już zestarzenie społeczne. Ty zaś wspaniałe się odnajdujesz w roli dumnej Babci.
OdpowiedzUsuńNo niby sie odnajduje, ale juz opadam z sil. W domu tyle nie pracuje co tutaj.
UsuńDzieki ♥
słodka ))
OdpowiedzUsuńNo ba! To po mnie przeciez. :)))))
UsuńAchacha RACJA.
UsuńPrawda? No! :)))))
UsuńGratuluje! Niech się zdowo chowa!
OdpowiedzUsuńDzieki, Ewunia ♥
UsuńZdrowia i pięknego rozwoju dla malutkiej Zosieńki! A Babcia jak zwykle dała sobie radę, choć nie obyło się bez dramatycznych przygód! Najlepszego Dla całej Rodziny! :)
OdpowiedzUsuńDziekujemy, Matyldo, bapcia juz ledwie dycha, roboty po kokarde.
UsuńŚliczna mała :) Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńDziekujemy bardzo. ♥
Usuń