Ktoregos dnia w ubieglym tygodniu wybralam sie do sklepu, zeby kupic ciuszki dla dzieci. Hexa miala 28 stycznia urodziny, wiec glownie dla niej, a ze dla malych dzieci maja tam takie sliczne rzeczy, to i dla najmlodszych wpadlo co nieco w rece. Sklep jest w czyms na ksztalt galerii, ktora jest polaczona z parkingiem miejskim w budynku obok. Ja zawsze parkuje tam na najnizszym poziomie, bodaj -3, bo stamtad mam winde, a obok windy urzadzenie do placenia, wszystko w jednym, wiec wygodnie. Na wyzszych poziomach nie ma tych urzadzen, jedno jest przy wyjsciu ze sklepu spozywczego na poziomie -2 i gdzies jeszcze chyba jedno. Parking byl prawie pusty na moim poziomie, wiec bylo troche straszno, a pusty dlatego, ze wladze miasta w trosce o czystosc powietrza w miescie, tak drastycznie podniosly oplaty za korzystanie z parkingu, ze ludzie wola przyjechac autobusem, ktory tez nie jest tani, ale tanszy jak sie okazuje, od parkowania wlasnym autem. Za godzine zycza sobie 2,50, a ja w sumie nie bylam tak dlugo, wiec tyle mi to urzadzenie do placenia pokazalo. Dawno tam nie bylam, wiec nie wiedzialam, ze wymieniono toto na nowszy model, gdzie wprawdzie teoretycznie mozna placic gotowka, ale kiedy ja chcialam placic, ta funkcja byla wylaczona i mozna bylo placic jedynie karta, a ja karty nie mam, choc banki lataja za mna, zebym wziela. Mam jedynie karte, przy pomocy ktorej moge pobrac wyciag, wplacic i wyplacic pieniadze w mojej filii banku. Tak chcialam i tak mam, bo po pierwsze nie lubie placic kartami, telefonami, zegarkami czy innymi wynalazkami, przedkladam gotowke. Nie mam bowiem ochoty, zeby zostawaly jakiekolwiek slady moich zakupow, a co smieszniejsze, tak ma wiekszosc Niemcow. Tu nikt Was nie zapyta w sklepie, restauracji czy gdziekolwiek indziej, jak chcesz placic, to rola kupujacego zglosic placenie karta, podczas gdy w Polsce pytaja praktycznie wszedzie, co zawsze bardzo mnie denerwowalo.
No ale w tymze kaso-automacie wylaczono placenie gotowka, wiec juz mnie to wkurzylo. Odnalazlam guzik z symbolem telefonu, gdzie stalo, ze tu mozna zglosic zaklocenia. Czekalam chyba z 5 minut, nikt sie nie zglosil, wiec ruszylam pieszo na poszukiwanie drugiego automatu. Tam, gdzie zawsze stal, tym razem go nie bylo, wiec przez caly ten pusty ogromny parking polecialam do tego przy sklepie. A tam kolejka do niego, bo nie dziala!!! Jakis facet rozmawial z tym urzadzeniem, bo tu akurat ktos nadzorujacy zglosil sie na wezwanie. Zeby bylo smieszniej, osoba nadzorujaca wylaczyla calkiem to urzadzenie i polecila placic na dole karta, po czym sie wylaczyla. A ja juz mialam wizje, ze zostane tam na noc, bo jak, qrna, mam wyjechac, skoro nie mam czym zaplacic.
Na szczescie razem ze mna zeszlo malzenstwo, gdzie on mial karte, wiec spytalam, czy zaplaci za mnie, a ja mu oddam gotowke. Zgodzil sie, wiec naszykowalam te 2,50, a tu ta przekleta maszyna pokazuje, ze do placenia juz jest 5 euro!!! No myslalam, ze mnie sczysci ze zlosci, widocznie zaczela sie kolejna godzina parkowania, kiedy tak latalam po tych kazamatach i szukalam mozliwosci zaplacenia. Nastepnym razem bardzo sie zastanowie, kiedy bede szla po zakupy do srodmiescia, poprosze slubnego, zeby mnie zawiozl, pochodze po sklepach, jak dlugo bede chciala i wroce autobusem za 2,50.
No to mialas przygode, z takich raczej niemilych. Tam gdzie jezdze mam wszedzie parkowanie na powietrzu i za darmo. Sama juz bym nie pojechala na taki podziemny parking, po prostu ze strachu ze moge byc napadnieta. W ogole nie lubie parkingow zadaszonych, podziemnych, nawet ta swiadomosc ze sa pietra z autami nade mna jest nieprzyjemna, ale czasami nie ma wyjscia, no ale wtedy jestem w towarzystwie tego co ma black belt in kickboxing.
OdpowiedzUsuńNormalnie staram sie nie kupowac w srodmiesciu, a tylko tam, gdzie mam parkowanie za darmo, ale jest kilka sklepow, ktore sa niestety tylko tam, wiec nie mam wyjscia. Tak to sie nie boje, ale parkowalam w tym samym miejscu, kiedy jechalam ogladac to smierdzace kwitnace dziwidlo, a wtedy bylo juz ciemno. Niby parking byl oswietlony, ale oszczednie i zywego ducha, wiele wolnych miejsc, wiec zaparkowalym tuz przy wyjezdzie, ale mimo to sie balam.
Usuńnie znoszę robić zakupów w centrum. parkingi drogie i w dodatku nie ma gdzie zaparkować...Wszystko załatwiam w dużej galerii handlowej na uboczu. Duży wygodny bezpłatny parking, sklepy, jedzenie, kino, optyk. apteka.. dla mnie najważniejszy jest czas. i jak najmniej wkurwiania. Bez karty, jak bez ręki czasami. są kraje, jak Szwecja, że prawie tylko kratą.
OdpowiedzUsuńJa normalnie tez, ale sa sklepy, ktore sa tylko tam. Co prawda optyk jest tez w niedalekiej galerii, ale drogi, a ten moj wylacznie w srodmiesciu. Czasem wiec nie do unikniecia jest tam jechac, ale teraz juz bede prosic slubnego o podwiezienie, zadnych parkingow wiecej.
UsuńNie gniewaj się, ale rozbawiło mnie to. Nie, żebym Ci źle życzyła, ale jestem luksusową kobietą, zawsze wożoną (a mam fajnych kierowców). Jestem też tak nieogarnięta, że gdybym gdziekolwiek zostawiła samochód, zwłaszcza na takim parkingu, musiałabym mieć detektywa, żeby go odnaleźć ;) Przed płaceniem kartą broniłam się rękami i nogami, ale przy polskim wszechobecnym - ma pani drobne, mogę być winna grosika, wolę kartę, przykładam i po bólu. W czasach czeków miałam problemy, bo mój podpis za każdym razem był inny. I w dupie mam, czy państwo wszystko o mnie wie. I tak wie, więc skoro ja mam lepiej z plastikiem, to co mam się więcej martwić. Syn namawia mnie na apkę w telefonie, ale jeszcze nie dojrzałam, mam obsesję, że coś zgubię, wszystko sprawdzam milion razy. SKS - znaczy się starość, kurwa, starość. A po mieście jeżdżę za jedyne 90 zł polskich na rok wszystkim, co należy do miasta. Mam kilka autobusów spod domu i fajne połączenie wszędzie, a raz na ruski rok mogę sobie jechać taksówką, jak przypili :) Teraz od początku pandemii tak rzadko ruszam "do miasta", że czasami czuję się w nim jak turystka. Wszystko do codziennego życia mam na miejscu, a dla wnuków wysyłam kasę i mam problem z głowy - kupują im to, co im pasuje i się podoba.
UsuńSpoko, mnie tez juz sie zdarzylo latac po parkingach w poszukiwaniu auta, ale w koncu nauczylam sie zapamietywac sektory/pietra/numery miejsc parkingowych. A karta nie chce placic nie tylko z powodu ewentualnych szpionow, mam pietra przed oszustami, tyle sie slyszy... a poza tym jak mam 20 euro, to wydam 20, a jak karte, to przypomni mi sie piec innych rzeczy i siegne po nie, bo przeciez karta tak nie ogranicza. Moze zechce kiedys poslugiwac sie online bankingiem, ale chwilowo tez jeszcze nie dojrzalam.
UsuńU nas autobusy miejskie sa bardzo drogie, mozesz jechac 1 przystanek i placisz 2,50, a i tak po godzinie bilet traci waznosc, za to w ciagu godziny mozesz sie przesiadac ile chcesz. Karty miesiecznej nie oplaca mio sie kupowac, bo za rzadko korzystam, no i nie zawsze moge dojechac do celu czy blisko celu.
U mnie autobusy też drogie, nawet ze zniżkami dla emerytów. Ale po ukończeniu 65. roku życia masz za 90 zł bilet na cały rok, a po siedemdziesiątce za darmo jeździsz. We Wrocławiu za darmo od 65. roku życia :) Żyć, nie umierać. Nie mam prawa jazdy i już nigdy nie zrobię.
UsuńU nas mozesz miec 100 lat i bulisz 2,50 za przejazd, podobnie z oplatami rtv. I u nas nie ma opcji "wymeldowania" telewizora, placic musza wszyscy, gdyz panstwo wychodzi z zalozenie, ze nawe, kiedy nie masz telewizora, to masz komputer/telefon/smartwatcha i korzystajac z nich MOZESZ teoretycznie ogladac telewizje. Za nieplacenie idzie sie tutaj do wiezienia, jesli nie pomoga grzywny, wysokie grzywny.
UsuńOczywiscie pewnie straumatyzowani uchodzcy nie placa.
Ale zeby za telewizje placic, u mnie tak nie ma. A czy bylo tak w Polsce, juz nic nie pamietam.
UsuńBylo i jest, ale kiedys to malo kto placil, teraz tez sie migaja, ale sa kary. Tyle ze od jakiegos wieku to sie nie placi w Polsce, u nas tak i to nie malo, bo ok. piec dych na kwartal.
Usuńno Panie kochane, szukanie auta na parkingu, to moja specjalność )))))) oraz wkurza mnie, gdy muszę służbowo zaparkować w centrum a płace za parking prywatnie.
UsuńJa na Twoim miejscu dolaczylabym te oplaty do rachunku i wyslala Waszemu umilowanemu ministru C.
UsuńJa mam odwrotnie, muszę sobie przypominać, żeby mieć w portfelu kilka euro, bo wszędzie płacę kartą (i w autobusie też można płacić zdalnie, wtedy jest nawet taniej, tylko jestem za leniwa, żeby się nauczyć nowej sztuczki). Najbardziej nas rozwaliło, gdy pojechaliśmy do Irlandii Północnej i zupełnie się nam zapomniało, że nie mamy w kieszeni drobniaków, a tam parking przy wydmach, naokoło żywej duszy i parkomat ... na obce monety. Strasznie byliśmy zdegustowani :D
OdpowiedzUsuńRozwazam jedynie zainstalowanie apki na parkowanie, bo po pierwsze nie zawsze ma sie drobne, a po drugie liczy tylko tyle, ile rzeczywiscie stoisz, a nie nastepne 2,50 za minute nowej godziny. Ale dotyczy to tylko ulic, w budynkach parkingowych nadal drogo. No i mnie nie grozi zapomnienie gotowki, bo ja zawsze mam ze soba, a poza tym powtykane w etui od telefonu i w kazdej mozliwej kieszeni. :)))
UsuńNiby technologia ułatwia życie a niekoniecznie i nie zawsze...tęż miewam takie przygody i mnie to okrutnie denerwuje, stoję przed jedna taką, zapłacić bedę musiała 100 dolarów za paszport wenezuelski i można to zrobić tylko kartą kredytową , której nie mam bo nie lubię, więc będę musiała prosić o to dzieci zagraniczne i oddać im w gotówce...nie chcę, by za mnie płacili...musi byś kredytowa i już i musi być w dolarach......
OdpowiedzUsuńKiedy chce cos zamowic z Amazona, musze prosic corke o zaplacenie, bo tam tylko albo Viza, albo PayPal i tez zawsze oddaje w gotowce. Nie wyobrazam sobie wyjechac gdzies za granice, gdzie posluguja sie prawie wylacznie kartami. Na szczescie nie stac mnie na wyjazdy zagraniczne ;)
UsuńWspółczuję zabawy z wyjazdem z galerii. Tutaj, w galerii przez godzinę masz darmowy parking i niestety, ale wszędzie płatność kartą za parking. Nawet, parkingi przy Lidlu, są teraz płatne, przy przekroczonym czasie zakupów. Przed opłatą broni tylko paragon z zakupów.
OdpowiedzUsuńU nas mozesz dostac po zakupach chip, ktorym placisz parking, ale trzeba sie upomniec, bo sami nie daja. W kazdym sklepie w galerii mozna taki chip dostac, ale on obejmuije koszt pol godziny parkowania. Natomiast LIDL ma darmowe parkingi.
UsuńWłaśnie ze względu na tego typu "przyjemności" unikam jak ognia podziemnych parkingów. W grajdołku na szczęście króluje gotówka, a jeśli musze do stolicy, zostawiam samochód na parkingu naziemnym przy lotnisku i reszta metrem/piechota.
OdpowiedzUsuńDo grajdołkowego królestwa tez zaczęła wkraczać ta obrzydliwa moda płacenia wyłącznie plastykiem/telefonem i jest już w stolicy kilka sklepów, gdzie gotówki nie chcą przyjmować, co z punktu widzenia tutejszych przepisów jest nielegalne do 3 tys. euro (500 w przypadku podatków) i co wpienia tubylców niemożebnie.
Ale dotychczas w tych kasomatach byl wybor, mozna bylo wrzucic monety, nawet banknoty i wtedy wydawalo reszte, byla tez opcja z karta. Tamtego dnia byla mozliwa tylko karta, nie wiem, moze w ogole zlikwidowali opcje gotowkowa, ale chyba nie bede sprawdzala. U nas w niektorych sklepach dopiero niedawno wprowadzono opcje placenia karta, np. w ALDI czy LIDLu, do niedawna tylko gotowka, wiec nieraz osoby majace wylacznie karte musialy oddawac zakupy i klely pod niebiosa.
UsuńA, gotówka jest przereklamowana. Jeszcze jak jeździłam do UK, kupowałam funty w kantorze. No i gość sprzedał mi banknot 50-funtowy. Co się okazało w UK? Że nie mogę tym banknotem płacić w sklepie, nie, nie był fałszywy, ale nie przyjmują banknotów o tak wysokich nominałach :) Biedne dziecko musiało się zwolnić z pracy i wymienić matce banknot w banku na mniejsze nominały. Później już nigdy nie dałam sobie w kantorze wcisnąć takiego banknotu. Ale Anglia - cóż mam rzec :) Z tym, że tam zawsze miałam masę drobnych (a ciężkie mają), bonie ogarniam tamtejszych monet i nawet płacąc parę funtów liczyłabym je pół godziny. Takich drobnych nie chce wozić nawet syn, jak leci do UK :)
UsuńJa to musze miec duzo drobnych, bo czesto korzystam z toalety, wiec tego... mam w kazdej kieszeni, zreszta do parkowania tez sie przydaja, no chyba, ze durnie wylacza mi opcje gotowkowa, to nie. :)))
UsuńOraz placenie kartami, telefonami, zegarkami i czym tam jeszcze jest przereklamowane, nie ma jak zywa gotowka. W Szwecji nie chcialabym i nie moglabym zyc, bo tam tylko elektronika. Juz kilka osob pozwolilo sie zaczipowac podskornie i maja w czipie dowod osobisty, karte bankowa, legitymacje ubezpieczeniowa, prawo jazdy. U niech nie potrzeba Pegasusa, maja ich na widelcu od urodzenia po smierc.
Ale zeby za toalete placic. Dawno zapomnialam, no teraz sobie przypominam, to byly czasy.
UsuńNie ma, ze boli, trzeba bulic, a jak potrzeba przycisnie, to czlowiek gotow duzo placic.
UsuńJa to bym miała problem żeby wpłacić gotówkę- odkąd przyjechałam tu to operuję tylko kartą - wszędzie. A w restauracjach w Berlinie pytają, czy chcesz płacić kartą czy gotówką. No ale jak mówią to znalezienie w Berlinie Niemca jest problemem.Gdy na początku chodziłam z wnukami na plac zabaw w parku to bardzo rzadko można się było natknąć na "tuziemca". Ale w Warszawie przed wyjazdem też głównie płaciłam kartą,bo z reguły robiłam zakupy w marketach. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńMialam i ja swoj epizod "karciany", mam wiec porownanie i jednak wole placic gotowka. Od co najmniej 15 czy nawet 20 lat przyjelam taki model i jakos nie tesknie za kartami, jak rowniez nie mam ochoty na konto bankowe online, choc oszczedziloby mi to wypisywania formularzy i dreptania do banku. Ale nie chce, choc moze to sie kiedys zmieni, na razie jednak dobrze mi tak jak jest.
Usuń