26 marca 2023

Tecza

 Sobota byla dniem kontrastow pogodowych, chyba tylko sniegu nam brakowalo. Przed poludniem mialam do zalatwienia drobne zakupy, na tyle drobne i lekkie, ze postanowilam powedrowac po nie pieszo, bo sklep oddalony jest o jakies dwa kilometry. Sluchawka w ucho, Okuniewska opowiadala mi o zyciu na Islandii, slonce swiecilo, wial lekki wiatr, a na niebie znienacka wykwitla tecza. 
Juz z daleka zauwazylam, ze ulica, przy ktorej znajduje sie ów sklep, jest zamknieta dla ruchu kawalek za sklepem. Wszystkie auta, ktore sie tam zapedzily, musialy zawracac, a nad miastem krazyl majestatycznie policyjny helikopter. Znow bowiem mamy stan podwyzdzonego ryzyka i kolejna ewakuacje mieszkancow w promieniu kilometra od miejsca, w ktorym przypuszczalnie leza niewybuchy z drugiej wojny swiatowej. W miescie roi sie od policji, karetek, wozow strazy pozarnej i organizacji pomocy technicznej (THW). Zawsze kiedy odbywaja sie takie cyrki, sprowadza sie policje z calego powiatu, czesto tez kadetow ze szkoly policyjnej, bo to naprawde gigantyczne wyzwanie logistyczne, zwlaszcza, ze nie brakuje glupkow, ktorzy nie doceniaja niebezpieczenstwa, a bardzo chca wszystko zobaczyc z bliska i nie stosuja sie do nakazu opuszczenia strefy zagrozenia czy tez razenia, jak kto woli. Juz podczas poprzedniej ewakuacji wylapywano wesolkow i wtedy kazdy z nich dostal grzywne w wysokosci od 1000 do 2000 euro, tym razem grzywne podniesiono do wysokosci 5000, jak kogos stac, niech sie bawi z policja w chowanego, kto bowiem bogatemu zabroni.
Kiedy wyszlam ze sklepu, bylo po pogodzie, slonce schowalo sie za gesta zaslona niskich stalowych chmur, wichur sciagal mi kaptur z glowy, a wciagnelam go, bo zaczal padac deszcz. Pomyslalam wtedy, ze pomysl spaceru do sklepu wcale nie byl taki dobry. Na szczescie deszcz byl maly i krotkotrwaly, a ze raznie maszerowalam, to bylo mi cieplo mimo wiatru i jakos donioslam suchy zadek do domu. Potem rozpetalo sie pieklo, deszcz walil jak z cebra, a wichur zacinal. Ale ja juz ogladalam ten armagiedon zza swiezo umytach szyb wlasnego cieplego mieszkania i blogoslawilam w duchu decyzje wczesniejszego wymarszu z domu.
Teraz czekam na aktualne wiadomosci o kontrolowanych detonacjach, ktore maja nastapic, kiedy teren bedzie juz "czysty", bez durnych ryzykantow, bo wszyscy mieszkancy juz dawno siedza bezpieczni w punktach zbiorczych, wywiezieni przez miejskie autobusy, ktore jeszcze jezdza, bo od poniedzialku zapowiadaja znow strajki, tym razem w towarzystwie pociagow dalekobieznych, regionalnych, tramwajow wodnych i ulicznych - slowem wszystko, co przewozi ludzi. Za chwile zaczna strajkowac szpitale, smieciarze, placowki oswiatowe. Ja tam jestem za, trzymam z tymi ludzmi, bo nie moze tak byc, ze ich szefowie taplaja sie w milionach dochodu, a oni na pensjach zblizonych do najnizszej krajowej. Wspolczuje tez ludziom niezmotoryzowanym, bo maja przechlapane w docieraniu do pracy. Tu jest jeszcze niewielkie miasto, mozna od biedy wsiasc na rower czy hulajnoge, ale w duzych miastach, gdzie metrem jedzie sie godzine... A pracodawcow nie interesuje, ze nie masz czym przyjechac, masz byc i juz. Ciekawe jak to sie skonczy, bo coraz wiecej i czesciej ludzie strajkuja, w koncu tak sie wqrwia, ze zrobia strajk generalny, a to dramat dla gospodarki. No ale "panowie magnaci" musza wiedziec.
EDIT: o 17.43 bomby zostaly zdetonowane, a ewakuowani mieszkancy mogli zaczac wracac do wlasnych siedzib. Krzywdy nie mieli, bo w centrach ewakuacyjnych zostali nakarmieni i napojeni.

33 komentarze:

  1. Takie jedno sobotnie wyjscie na zakupy i tak duzo wrazen. Ciekawie macie, duzo sie dzieje.
    Dobrze ze Toyka nie poszla z Toba, bo wiem ze nie lubi deszczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie bylam z zadnym z moich psow i nigdy tez nie pojde do sklepu, bo musialabym go pod tym sklepem zostawic, a to po pierwsze wielki stres dla zwierzecia, bo nagle w obcym srodowisku znika opiekun, a poza tym mogliby go ukrasc, a tego ja bym nie przezyla. Jedyny wyjatek to nasza apteka, gdzie stale mam Toyke na oku, a i ona mnie moze widziec.

      Usuń
    2. Jeden taki wyskoczyl tylko po loda i mial samochod z dzieckiem na oku, a i tak ukradli samochod i dziecko.

      Usuń
    3. No wiec wlasnie. Nigdy-przenigdy nie zostawie zadnej istoty zywej w samochodzie ani przed sklepem. I nie ma, ze na minute czy piec minut, u mnie taka opcja nie istnieje.

      Usuń
  2. to miałysmy podobny dzień, co prawda nie było niewypałów, ale też wyszłam sobie na spacer do ogrodu botanicznego, słońce było, w sumie zrobiłam 12 km ale nadeszły chmury, trochę pokropiło, znośnie, daleko grzmiało, szukałam tęczy ale nie było, kiedy wracałam nadeszła czarna chmura i lunęło, cale szczęście, że juz miałam jakieś 100 m do domu, ale zmokłam co nieco, przebrałam się i byłam zadowolona, że za oknem lało a ja w ciepełku...
    Kiedy wam się te niewypały skończą, bo to względna rozrywka, jak sie o nich dowiadują po tylu latach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To juz za mojej tu bytnosci chyba szosta albo siodma ewakuacja, w tym jedna z wybuchem niekontrolowanym, gdzie zginelo trzech saperow i jedna organizowana na dziko, kiedy w samym srodmiesciu znaleziono bombe podczas wykopow ulicznych. Nie wiem, ile jeszcze lezy uspionych pod nami tych niewypalow, ale wiem, ze kazda wojna to cos strasznego, bo niby kazda kiedys sie konczy, ale jej nastepstwa trwaja nieprzerwanie przez dziesiatki lat i niestety zbieraja ofiary.
      Coraz lepszy sprzet do wykrywania gleboko zakopanych przedmiotow metalowych pozwala je sprawniej lokalizowac, ale teren bombardowan jest za wielki, zeby sprawdzic go w calosci, wiec co rusz rodzi sie cos nowego.

      Usuń
  3. no pacz a w kraju tutejszym zupełnie odwrotnie jak tam u Niemców:polska to cudowny kraj, oszustwa hipokryzji kłamstwa i złodziejstwa oraz pedofilii ostatnio. Niektórzy wyznawcy w tym kłamstwie żyją od zawsze, od dziada pradziada, ojce tak żyli, że najdalej do wsi obok pojechali a w mieście nigdy nie byli a dziadki, to w ogóle się ze wsi nie ruszali, po co? kościół był na miejscu. i tak siebie przekonali, jak widać skutecznie, że już ograniczonymi baranami zostaną do końca życia. Homo catolicus nie potrzebuje kawioru i ośmiorniczek, to jest luksus !!! zbędny. Homo catolicus wpierdalają kartofle albo kolosrazje. Homo catolicus przyzwyczajony do utrzymywania pana, wójta i plebana.taka tradycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. natomiast tych niewybuchów to macie wpip. jak widać. współczuję. oraz wczoraj był i u nas armagedon pogodowy, w pewnym momencie ściana deszczu spowodowała, że nic nie widziałam....kurcze.

      Usuń
    2. Kawioru, ostryg czy osmiorniczek tez nie wzielabym do pyska, brzydza mnie takie potrawy, chocby nie wiem jak drogie i luksusowe, mam wyjatkowo wybredne podniebienie i nie bede juz tu wymieniac, czego jeszcze bym nie sprobowala. Dla mnie kartofle i schabowy z mizeria to dobry obiad, a przeciez sama wiesz, ze nie po drodze mi z HC :))))) Ale wole jednak roznorodne salatki, byle oczywiscie bez czosnku, bo to produkt zakazany w moim otoczeniu ze wzgledu na zapach, ktorego nie toleruje.

      Usuń
    3. symbolicznie potrawami pociągnęłam oczywiście ))) nigdy przenigdy żadnych ostryg, ośmiornic już nie ruszę bo to cudowne kosmiczne stworzenie, kawior nadal lubię. czosnek uwielbiam i jem. bez mrugnięcia. ostatnio kupiliśmy w górach niedzwiedzi kiszony.

      Usuń
    4. Boszszsz... nie dam Ci nigdy buzi, kiedy sie spotkamy :))))))))))

      Usuń
    5. Cudowne kosmiczne stworzenia - ostrygi oczywiscie surowe, skropione sokiem z cytryny i zadne polykanie, musze smakowac wiec gryze. Bede jadla teraz podwojnie za siebie i Teatralna.

      Usuń
    6. Zwymiotowalabym, nie przeszlo by mi to przez gardlo, zreszta juz sama ich obecnosc na jezyku spowodowalaby u mnie odruch wymiotny, ich wyglad mi wystarcza do mdlosci. Podobnie cos, co sie ciagnie jak smarki czy inna flegma bleee...

      Usuń
    7. No widzisz, nigdy nie jadlas a wiesz jak smakuje, jak sie ciagnie. Nic bardziej mylnego, nic sie nie ciagnie. Wiekszosc ludzi polyka, ja delektuje sie gryzac. Jeszcze raz powtorze ze sa pyszne. I dopoki nie sprobujesz nawet jednej ostrygi, nie przyjmuje Twojego opisu. No poswiec sie, miej kubelek obok gdybys miala rzeczywiscie zwymiotowac, tylko pamietaj musza byc naprawde swieze.

      Usuń
    8. Nie jadlam i nie zjem, tak mam i nic tego nie zmieni. No nie pogryzlabym zywego organizmu, martwe mi wchodzi po obrobce termicznej. Nie namowisz mnie, nie ma takiej opcji.

      Usuń
    9. ja martwych nie jadam a co dopiero żywych ale wierzę na słowo Teresa, że ci smakują te ostrygi ))

      Usuń
    10. oj tam Anno czosnek jest zdrowy a są metody na odór z paszczy.

      Usuń
    11. Nie ma zadnych metod, kiedy ma sie nadwrazliwy nos i wech jak u psa. Ja nie moge przyjmowac nawet Aliofilu, bo mi sie potem przez dwa dni ten czosnek odbija.

      Usuń
  4. Kawioru bym pojadła, ale czosnek, to zło... Pogoda wczoraj w Łodzi była identyczna, jak u Ciebie, a dziś powtórka z rozrywki.
    Ps. Jeszcze nie oswoiłam 🥺🥺🥺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwrotnie!
      Czosnku skolko ugodno, ale kawior to gorzej niż zło!

      Usuń
    2. To cwicz, a nie sie opierdzielaj!!!
      Bogusko, Tys moja bratnia antyczosnkowa dusza, to rzeczywiscie najwieksze zlo swiata, choc niektorzy probuja go bronic, ze niby zdrowy, ale tego smrodu nie da sie zaciemnic najbardziej pozytywnym dzialaniem na organizm. Kawior tez obrzydliwy. :)))

      Usuń
    3. Nawet nie wiecie ile tracicie nie jedzac roznych nieznanych potraw, no i oczywiscie ostryg i osmiorniczek i innych kosmicznych stworzonek (ukradlam Teatralnej). Ja mam tak ze musze probowac, jesc ciagle cos nowego, na szczescie ciagle cos sie pojawia i to ze musze wszystkiego sprobowac trzyma mnie przy zyciu.

      Usuń
    4. A ja do geby nie wezme, chocby bylo najlepsze na swiecie, bo albo nazwa mnie brzydzi, albo wyglad, albo nie bo nie. Brak mi ciekawosci innych smakow, jem tylko to, co znam i zadna sila mnie nie zmusi do probowania.

      Usuń
    5. Zapisuje sie do klubu antyczonskoweo/ostrygowo/kawiorowego, ale osmiorniczki mniam, mniam ...

      Usuń
    6. Zjedzenie osmiornicy po obejrzeniu o niej filmu i dowiedzeniu sie, jak madre i empatyczne to zwierze, byloby dla mnie jak kanibalizm. Podobnie zreszta jak koniny, bo kon nie jest dla mnie zwierzeciem jadalnym. No wiem, swinia i krowa tez nie powinny, ale sa.

      Usuń
    7. O nie, kon nie i nie ma mowy zeby tutaj ktokolwiek nawet pomyslal ze mozna konia zabic i zjesc. Ale kangura jemy i ja czasami jem, mamy ‘przeludnienie’ kangurowe i trzeba Naturze (Planecie) pomoc.

      Usuń
    8. Kangura moglabym sprobowac, ewentualnie.

      Usuń
  5. W jakiejś bombowej okolicy żyjesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wiatr sieje, zbiera burze. Niemcy sobie nagrabili, bombardowali kogo i gdzie sie dalo, wiec dostali od aliantow z powrotem, bo karma lubi wracac. Wszystkie te bomby u nas sa brytyjskie.
      Boszszsz... dobrze, ze mieszkasz tak daleko z tym upodobaniem do czosnku. Fuj!!!

      Usuń
    2. Spoko, nie przyjadę, już Ci to obiecałam :-)))

      Usuń
  6. No właśnie- zapracowali sobie Niemcy na te bomby aliantów.Często wracają do mnie wspomnienia warszawskich ruin, a zwłaszcza ścieżka wśród ruin Starówki do resztek Katedry Warszawskiej. Strasznie bałam się tamtędy chodzić i nigdy nie dowiedziałam się, czemu w każdą niemal niedzielę musiał dziadek mnie akurat do tej zburzonej katedry ciągać- nabożeństwa odbywały się w podziemiach. A tak nawiasem- kościół mieliśmy tak z kilometr od domu- mieszkaliśmy na Mokotowie. I teraz ilekroć w Niemczech coś zwiedzam i czytam biadolenia poprzeplatane cichym oburzeniem, że alianci czegoś nie uszanowali to mnie tylko wewnętrzny śmiech ogarnia- było nie pchać się poza granice własnego kraju i nie niszczyć innych. U mnie wczoraj deszcz padał poziomo- tak wiało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo zacinal u nas, ale na szczescie bylam juz wtedy w domu, bo nie wiem, co bym zrobila, gdyby mnie zlapalo po drodze.
      Pamietam, kiedy robilam sobie rejs statkiem wycieczkowym po Trave w Lubece, przewodnik bardzo zajmujaco opowiadal o miescie i tez o alianckich bombardowaniach i zniszczeniach. Mialam dokladnie takie same mysli jak Ty. Niemcy z jednej strony maja to wielkie poczucie winy za obie wojny, szczegolnie za druga, ale jednoczesnie poczucie krzywdy za zbombardowane miasta.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Po skandynawsku

  Ha, nawet nie myslalam, jaka ja jestem nowoczesna. No tak bardzo, ze moglyby sie uczyc ode mnie topowe influencerki, tiktokerki, jutuberki...