20 marca 2023

Wiekszosc nie umie sluchac

 Poczynilam pewne spostrzezenia i wcale mi z tym dobrze nie jest. Pisalam juz wczesniej, ze u mnie  w domu coraz gorzej, matka z wiecznym fochem, coraz bardziej agresywny slubny i ja zmuszona nad wszystkim trzymac kontrole, organizowac, koordynowac, pilnowac, pamietac. Tak czasem chcialabym moc sie przed kims wygadac, wyplakac i nie to, ze potrzebuje jakichs porad, bo na to, co przechodze, nie ma lekarstwa, musze sama ogarniac. Zreszta wiadomo, dobrymi radami jest pieklo wybrukowane. Kto mnie zna, ten wie, ze sama zmagam sie z nieprzyjemna choroba, przy ktorej niezmiernie wazne jest wsparcie otoczenia, rodziny, a ja tego wsparcia nie mam, dlatego czasem chcialabym moc polegac na kims nawet obcym, kto by wysluchal, moze przytulil i tylko tyle, bez zbednych spiczow, porad, a co najgorsze, bez natychmiastowego opowiadania o sobie.
No bo np. komus zmarlo zwierzatko, jest w ciezkiej zalobie, na samym dnie czarnej dupy i musi wysluchiwac (czytac): oj, jak bardzo ci wspolczuje, wiem, przez co przechodzisz, bo sama musialam uspic/odprowdzic za TM/towarzyszyc mojemu Ciapkowi. Guzik tam wiesz! Wiesz, co ty czulas, a gowno wiesz, co czuje ktos inny. Ktos pisze o chorobie zwierzaka albo o wlasnej i juz zewszad zarzucany jest wspominkami o chorobach zwierzat lub osob zarzucajacych. Jakby wszyscy tylko czekali, kiedy osoba potrzebujaca wsparcia zrobi przerwe na zaczerpniecie oddechu, zeby moc wejsc jej w slowo i zaczac opowiadac o wlasnych doswiadczeniach z chorym pieskiem, umierajacym kotkiem, bolami woreczka zolciowego, stawow czy toksyczna matka. 
Czujesz sie w takim momencie jak podawca tematu, na ktory interlokutor moze zaczac opowiadac swoje historie, ta twoja jest niewazna, niewarta kontynuowania czy podyskutowania o niej. Czy w koncu pomilczenia na jej temat, bo w wielu przypadkach nie trzeba omawiania ani porad, wystarczy byc i byc gotowym do sluchania. 
Ja nawet na wlasne dzieci nie mam co liczyc, bo kiedy probuje sie uskarzac, moze w nadziei, ze ktoras wpadnie na pomysl odciazyc mnie od obowiazkow, wpasc na rozmowe z babcia albo zabrac ja na spacer, slysze tylko, ze ja MUSZE miec zrozumienie dla podeszlego wieku babci i 80-tki ich ojca. Kapujecie? Ja musze, bo oni sa starzy i maja prawo miec dziwactwa, a ja musze i praw nie mam zadnych, bo jestem mloda, zdrowa, odporna na stres i jeszcze powinnam im pomagac przy dzieciach. Jako mloda dziewczyna, a pozniej mloda mezatka jezdzilam do babci do Warszawy, zeby pomoc jej w sprzataniu, a na miejscu w Lodzi pomagalam jej siostrze nosic wegiel i nikt mnie do niczego ani nie namawial, ani nie zmuszal. Juz widze, ze moje dzieci na pewno nigdy nie beda pomagaly mnie, kiedy juz nie bede w stanie sama wszystkiego ogarnac. Chyba zle je wychowalam.
Gonie resztka sil, coraz mniej we mnie checi, czuje sie wykorzystywana, bez wsparcia, a ludzie, ktorym chcialabym opowiedziec jak mi zle, tylko czekaja, zeby mowic o sobie. 

30 komentarzy:

  1. O tak to prawda ze wiekszosc nie umie sluchac. Tylko ze jak przeczytalam ten tytul to myslalam ze chodzi o sluchanie muzyki, tak wracajac do poprzedniego posta. Zanim zaczelam czytac juz myslalam o sobie, czy umiem, piosenki raczej tak, a ludzi ? staram sie ale nie zawsze wychodzi dobrze to sluchanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, tutaj nie chodzi wcale o muzyke, a o sluchanie drugiego czlowieka bez natychmiastowych tyrad na wlasny temat. Wystarczyloby podjecie tematu osoby, ktora potrzebuje wysluchania, zamiast od razu wchodzic na wlasny temat. Ale sluchanie to sztuka, nie kazdemu jest dana odpowiednia wrazliwosc, bo sluchanie wymaga wrazliwosci.

      Usuń
    2. No wiem, przeciez przeczytalam porzadnie caly Twoj post. Moze czasami byc trudno tylko wysluchac i przytulic, czlowiek ma ta jadaczke i chce mowic, zwykle tez mysli zeby moze cos poradzic, no wiem ze glupio przedobrzy, najgorzej jak sie zaczyna licytowac ze ma gorzej.

      Usuń
    3. Oczywiscie mozna podjac rozmowe, nie zawsze milczenie jest wskazane, ale dobrze byloby rozmawiac na temat bolacy interlokutora, zamiast wytaczac wlasne dziala, jakby temat rozmowcy byl zupelnie niewazny i malo interesujacy.

      Usuń
    4. A to sie zgadzam w 100% zupelnie nie na miejscu jest wyskakiwanie z wlasna bolaczka, ale fajnie nazwalas “wytaczac wlasne dziala”

      Usuń
    5. Ja tez staram sie zrozumiec, ze druga strona ma wlasne problemy, ktorymi chcialaby sie podzielic, ale mozna to zrobic nieco pozniej, po wysluchaniu i przedyskutowaniu problemow rozmowcy. Powinno sie wykazac chocby najmniejsze zainteresowanie, a pozniej mowic o sobie.

      Usuń
    6. Aniu, przytulam mocno. Dziś nie wiem, o której skończę, ale od jutra po 17 jestem zawsze wolna i przy kompie zazwyczaj, więc jak chcesz pogadać, zapraszam. Masz mojego MSG. Dziś mogę pogadać, ale z doskoku, nie wiem, kiedy będę mogła się odezwać. Wiem, że nie jestem do tego idealna, ale może? Jeszcze raz przytulam mocno, bo nigdy nie miałam Twoich problemów, ale jak wiadomo - każdy ma swoje piekło.

      Usuń
    7. SJ, nie gniewaj sie, ale ja nienawidze pisac, zwlaszcza na msg,a wiem, ze wbrew najlepszym checiom nie da sie z Toba pogadac, choc naprawde bardzo bym chciala.

      Usuń
    8. Nie gniewam się, bo nie mam o co. Jakbyś jednak się skusiła, zapraszam :)

      Usuń
    9. A w ogole to nie ma jak spotkanie twarza w twarz.

      Usuń
  2. Masz rację, słuchanie to sztuka, którą niewiele osób opanowało. Przykre to. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz z pewnymi osobami nie zaczynam nawet rozmowy, bo nie mam ochoty wysluchiwac tego, co znam az za dobrze, a juz zwlaszcza wtedy, kiedy mnie sama przygniata. Wiem, ze moje bolaczki malo kogo obchodza.

      Usuń
  3. W punkt. Idealnie w punkt o tym, jak ludzie rozumieją wsparcie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja naprawde tego wsparcia bardzo potrzebuje, od rodziny go nie mam, wiec zebrze u obcych, a wzamian dostaje ich opowiesci.

      Usuń
  4. ehhh i jeszcze dodają: Ty masz całkiem dobrze, Ty nie narzekaj, bo ...
    w tym narodzie albo w ogóle ludzie muszą przepracować temat wsparcia. ..
    co ci mam napisać, że psycholog wysłucha i wesprze.....za pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, ze teoretycznie mam lepiej niz ci w Polsce, nasz rzad wprawdzie tez malo kompetentny, ale juz takich idiotow, jak Wy macie, to chyba nie ma nigdzie na swiecie. No i tu psycholodzy sa na kase, wiec teoretycznie nie ma przeszkod, ale narod choruje i terminy sa roczne! Nawet nie chce mi sie probowac.

      Usuń
  5. Myślę, że nie do końca masz rację. W końcu wszyscy jesteśmy ludźmi, mamy podobnie funkcjonującą psychikę, a do tego jesteśmy istotami stadnymi, czyli również, choć w różnym stopniu, empatycznymi. To oczywiste, że problemy, o których opowiadamy, kojarzą się słuchającemu z jego własnymi przeżyciami. Taka osoba najczęściej myśli, że mówiąc o tym, co przeżyła, okazuje zrozumienie i współczucie, a udzielając rad, chciałaby pomóc. Nie każdy potrafi zrobić to wystarczająco taktownie. Mówiąc na przykład, że wie co czujesz, kiedy umiera Twoje ukochane zwierzę, przypomina sobie, co sama czuła w takiej sytuacji i że było to straszne. I wie, że Ty też czujesz się strasznie, choć nie wie DOKŁADNIE jak. No, może niekoniecznie musi od razu opowiadać całą historię.
    Cóż, narażam się na baty, ale napiszę; rozumiem Twoje rozżalenie. I nie oznacza to, że dogłębnie rozumiem Twoją sytuację i Twoje problemy w każdym ich aspekcie, ale że empatycznie pojmuję uczucia, które Tobą kierują. I że pojmuję, jak może Ci być trudno. MOŻE. Bo z drugiej strony, tak jak piszesz, nie są to problemy czy sytuacje identyczne. A dobre rady, szczególnie udzielane z pozycji zadufanej w sobie wszechwiedzy, nie tylko denerwują, ale i są zwykle przysłowiowym strzałem kulą w płot.
    I znów, narażając się, pokuszę się o analizę sytuacji w sprawie wsparcia w rodzinie. Prawdopodobnie pokazałaś, że doskonale sobie radzisz z problemami. Pokazałaś, że ogarniasz i wszyscy myślą, że musisz ogarnąć, bo jak nie Ty, to kto? Przecież nie oni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bazuj na tym jednym przykladzie z umarnietym zwierzeciem domowym, czasem chodzi o problemy znacznie powazniejsze, o ktorych nie chce tu pisac. I wiem, ze interlokutor nie ma w tej kwestii doswiadczen, wiec zrecznie zmienia temat albo bredzi na temat sobie nieznany. Po co, sie pytam? Czy nie mozna przemilczec, posluchac i nie udzielac dobrych rad? Widac nie mozna, bo niektorzy maja jakis wewnetrzny przymus kontrowania, umniejszania cudzych problemow, wyolbrzymiania wlasnych, ale przede wszystkim mowienia.
      Moze i ogarnialam, ale juz powoli nie ogarniam i oby sie rodzina nie zdziwila, kiedy nagle naprawde przestane.

      Usuń
    2. No tak. Znam podobny przykład z własnego podwórka. Masz rację, to jest rodzaj kontroli, do tej pory tak mi się nie kojarzyło tego typu postępowanie.
      A przykładu ze zwierzęciem użyłam, bo Ty go użyłaś, tylko tyle. Nie chciałam przytaczać przykładów z własnego życia, bo to by potwierdziło wszystko, co napisałaś.

      Usuń
    3. Ten przyklad ze smiercia zwierzecia byl moze nietrafiony, ale jest dosc powszechny, zwroc uwage, kiedy ktoras z nas albo osoba zaprzyjazniona publikuje wiadomosc o stracie. "Wiem co czujesz" to najczestszy komentarz, potem czesto nastapuje opowiesc o wlasnym pupilu, ktora wszyscy i tak juz znaja na pamiec. Moze dlatego napisalam o smierci, ale to dotyczy kazdego innego zagadnienia czy czyjegos zmartwienia.

      Usuń
  6. 3/4 od ręki opowiada o swoich bolączkach po to, żeby Ci uświadomić, że oni też cierpią i nie jesteś jedyną cierpiącą na tym świecie. Tyle tylko, że dla mnie jest to zerowa pociecha. Jak mawiała moja babcia każdy ma swoje prywatne piekło, w którym tkwi. Jedna z moich koleżanek powiedziała kiedyś tak: "jeśli chcesz komuś zrobić frajdę, to opowiedz mu o swoich kłopotach, lękach, o wszystkim co cie dręczy. Nawet nie masz pojęcia jak się ucieszy, bo zrozumie, że tak naprawdę niemal nikomu nie jest naprawdę dobrze." I coś w tym chyba jest. Co do pomocy od innych członków rodziny - nie łudź się, że któreś wpadnie samo na to jak ci pomóc- trzeba po prostu nadać otwartym tekstem co konkretnie każdy ma zrobić. I niestety trzeba to mówić codziennie, bo za 2 dni to i tak zapomną o co szło. Masz chyba gdzieś zapisany mój stacjonarny? Chodzę spać ok. godz.24,00. Przytulam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiec wlasnie, chce uniknac podobnych reakcji, dlatego coraz mniej mowie, chociaz bardzo chcialabym moc sie wygadac. I zobacz, Anabell, dotychczas tylko ja do Ciebie dzwonilam, Ty nigdy, wiec wnioskuje z tego, ze niespecjalnie tesknisz za rozmowami ze mna, dlatego tez nie bede dzwonic, zeby Ci czasu nie zajmowac. Nie miej mi za zle, ale tak jest. Moze jestem nadwrazliwa, ale wlasnie tak czuje.

      Usuń
    2. No to źle czujesz. Nie znam Twojego "rozkładu jazdy" , poza tym tak się u mnie nic nie dzieje, że chwilami to nawet nie wiem czy jeszcze żyję. Poza tym jak wiesz jestem z rocznika Twego chłopa, na dodatek nieco "wyrzucona na brzeg" więc nie chcę kogoś na siłę "uszczęśliwiać" swą osobą, bo z doświadczenia wiem, że różnica w metryce ma spore znaczenie. Ale nadal Cię przytulam.

      Usuń
    3. W tych rocznikach roznica nie ma znaczenia. A ja, kiedy widze brak zainteresowania, nigdy sie nie narzucam. Bo albo znajomosc dziala w obie strony, albo nie dziala wcale.

      Usuń
  7. Masz rację..tak jest i pewnie będzie i sie nie zmieni, wobec tego poproś o pomoc córki, nie czekaj aż się same domyślą, od czasu do czasu niech Ci podarują jeden , dwa dni i przyjeżdżaj do Warszawy, usiądę przed Tobą i będę sluchać...ściskam serdecznie niestety jak na razie tylko wirtualnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czekalam az sie domysla, ale one maja wazniejsze sprawy na glowie. Dwie maja dosc roboty z wlasnym przychowkiem, trzecia dba wylacznie o siebie.

      Usuń
    2. Poproś, może mniej delikatnie, wiem, że to trudne, ale przecież Ty pomagasz im z dziećmi więc one też mogą czasem Cię wyręczyć...tak sobie myślę

      Usuń
    3. Wielokrotnie z nimi o tym rozmawialam, juz wiecej nie bede.

      Usuń
  8. I może dlatego moi rodacy pomagają Ukrainie zamiast słuchac tych, którzy mówią o potrzebie ugaszenia pożaru jakim jest wojna?
    A mamusia na starość do Niemiec trafiła, więc może dlatego stroi fochy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamusia stroi fochy, bo ma taka nature, nic nie poradzisz. Ale to ja musze sie z tymi fochami zmagac.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Post poza planem specjalnie dla Agniechy

  Agniecha, no czego ja dla Ciebie nie zrobie! Bo trzeba Wam wiedziec, drodzy Czytelnicy, ze Agniecha wyrazila wczoraj zal, ze na moim blogu...