20 lipca 2023

Calego swiata...

    ... nie zmienisz... Ludzi do milosci nie zmusisz, ani nawet do lubienia ciebie. Zawsze jednak masz wplyw na to, jaki jest ten kawalek swiata wokol ciebie i kto sie w nim znajduje. Rzekl kiedys Keanu Reeves
 No moze nie do konca wszystko jest zgodne ze stanem rzeczywistym, bo moj wplyw na moj kawalek swiata jest uzalezniony od wielu czynnikow, m.in. od stanu posiadania, ale ogolnie wszystko mniej lub bardziej sie zgadza. 
 Gdybym miala dosc kasy, na pewno nie wyrywalabym matki z jej bezpiecznego polskiego srodowiska, za to zapewnilabym jej godna opieke. Ale coz, jak sie nie ma, co sie lubi, to trzeba pogodzic sie z tym, co sie ma i na co jest stac. Gdyby moja mama nie byla taka wygodna, zeby poprzestac na jednym dziecku, opieka nad nia bylaby pewnie latwiejsza, jednak teraz nic nie da sie zmienic i wszystko jest na jednaj mojej glowie. Ona nie jest szczesliwa, bo kontakty telefoniczne to nie to samo co osobiste, my tez meczymy sie w ciasnocie z jej humorami. W tym przypadku akurat nie mialam ani troche wplywu na to, kto sie w moim malym swiecie znajduje, mama tez nie, wszyscy zostalismy zmuszeni okolicznosciami do wielu ustepstw, a ja dobrze wiedzialam, ze bedzie ciezko, bo znam moja matke. Tyle tylko, ze naprawde nie bylo innego wyjscia, nie moglam jej zostawic bez opieki w Polsce, bo owszem, pomagaly jej doraznie sasiadka i wspoltowarzyszka z Wigoru, jednak na dluzsza mete nie bylo to optymalne rozwiazanie, bo kazda ma wlasne zycie, obie sa nie najmlodsze i moglyby zachorowac, obie jezdza na urlopy, a na dobry dom opieki niestety nie bylo nas stac.
 Ogolnie jednak moge sobie wybierac ludzi, wsrod ktorych sie obracam i wielu z nich zostalo z mojego zycia wyeliminowanych, glownie ci, przez ktorych czulam sie wykorzystywana, nie tylko materialnie, nie tylko czasowo, ale czesto psychicznie, dla ktorych stalam sie czyms w rodzaju konfesjonalu czy nawet scieku, do ktorego wylewali wszystkie swoje frustracje. Cokolwiek robie dla innych, nie oczekuje rewanzu, ale czasem i ja potrzebuje rekawa, w ktory moglabym sie wyplakac i wysmarkac, bo juz mi nie pomaga plakanie w siersc Toyi. I co? Ano zamiast tego pomocnego rekawa dostaje porcje  cudzych frustracji. Juz kiedys o tym pisalam, ze kiedy usiluje na cos komus sie poskarzyc, ta druga osoba czeka tylko az zdarzy sie przerwa na zaczerpniecie powietrza i zaczynaja wlasna tyrade. Malo tego, oni nawet nie zdawali sobie sprawy ze swojego wampiryzmu i egoizmu. Ja nie oczekuje pocieszen ani porad, musze sama dawac sobie rade, bo to moje zycie, ale chcialabym zaofiarowania mi bezinteresownie troche czasu i podstawienia pod nos tego rekawa do smarkania. Nic wiecej. Ale takich ludzi ze swieca szukac, to raczej wymarly gatunek. Kazdy bardziej dba o siebie i wlasne interesy niz jest gotow poswiecic komus swoj cenny czas i wysluchac, nie komentujac, nie zaczynajac od razu wylewac wlasnych skarg na kiepskie zycie/zdrowie/prace.
 Wracajac wiec do motta, nie zawsze da sie miec wplyw na wlasne zycie.

24 komentarze:

  1. No niestety nie zawsze da sie miec wplyw na wlasne zycie, bardzo prawdziwe jak jest sie starym (nie mam problemu z uzywaniem slowa “stary”) z wieloma chorobami czy nawet kalectwem.
    Inaczej ten wplyw na wlasne zycie wyglada jak sie jest mlodym i zdrowym, wtedy jak sie bardzo chce i madrze dziala mozna osiagnac niemal wszystko.
    O sobie mysle ze mam taka zalete ze dosc latwo adoptuje sie do moich ograniczen zyciowych spowodowanych ciezkimi chorobami, szybko wychodze z pierwszego szoku, zmieniam sie tak ze nawet zmiana fryzury jest wazna, zegnam to czego juz nie moge i ciesze sie tym co moge.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie niestety jest inaczej, mnie trudno pogodzic sie i przyzwyczaic do ograniczen, dlatego np. nie stosuje diet, w sensie woreczkowych czy zoladkowych, choc powinnam. A potem cierpie, kiedy sobie pofolguje. Podobnie powinnam czesciej nosic te opaski uciskowe na kolano czy lokiec, a nie nosze, bo mi przeszkadzaja, wiec boli mnie podwojnie. Przy czym w dupie mam swoj wiek, to mi zupelnie nie przeszkadza, ale ograniczen nie zniose, albo bede zyc jak kiedys, albo nie bede zyc w ogole. Bo nie na zyciu mi zalezy, ale na zyciu bez ograniczen.

      Usuń
    2. Oczywiscie ze mozna jak Ty, jest wolnosc, jak sie bardzo chce to i zycie mozna przerwac. Tylko ze to jest tak ze naprawde to co zrobisz jest dopiero wtedy kiedy znajdziesz sie w sytuacji ograniczen. Myslisz ze co ja nie mialam i takich mysli zeby przerwac. Moja choroba wyskoczyla nagle, przed bylam bardzo w ruchu, moje codzienne spacery nie byly dostojne, nawet jak szybkie, ja chodzilam jak szalona, skaczac, tanczac, zadnych sluchawek, bo mowilam do drzew, ptakow i ewentualnie spotkanych ludzi. A wieczorami tanczylam rock & roll do utraty tchu w klubie, bo sie rok wczesniej zapisalam na porzadna nauke rock&roll’a, wiesz jak mi bylo trudno pogodzic sie z tym ze juz nie zatancze. Widzisz ile stracilam? No i na zlosc chce sie zyc.

      Usuń
    3. Ja moge sobie jedynie poteoretyzowac, bo na moje szczescie nie jestem tak bardzo chora jak Ty. Niewykluczone, ze tez bym sie zaadaptowala i zyla z ograniczeniami, tego nie wiem. Ale jak wiesz, borykam sie z inna choroba i ona mi wystarczy, zeby podczas ataku przestac chciec zyc, wiec gdyby mialy jeszcze dojsc inne ograniczenia, to nie wiem, czy wytrzymalabym takie przeciazenie. Czy chcialabym wytrzymac.

      Usuń
  2. Chyba jeszcze moglabym przerobic ostatnia czesc Twoje wpisu, o ludziach w poblizu i jak to wlasnie jest ze trudno wyzalic sie zeby zaraz nie rewazowali sie wlasnymi smutkami. Mam taka pania sluzbowa i moge zalic sie ile wlezie a ona nigdy nic o sobie. I mam taka znajoma, ona dzwoni zawsze po to zeby wypytac jak sobie radze, wiec opowiadam, moze i pol godziny, a potem pytam jak u niej leci i sa smieszne historie o jej wnukach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osob do porozmawiania jest naprawde duzo, ale brak tych do wysluchania, po prostu wysluchania, bez komentarza, porad czy ripost z wlasnego zycia. Za to do podetkniecia pod nos tego przyslowiowego rekawa.

      Usuń
  3. masz racje z tym słuchaniem, każdy chyba musi raz w czas z siebie głośno wywalić.
    ale ja ostatnio nie lubię moich tajemnic i bolączek omawiać z przyjaciółkami. mało przyjaciółek, którym bym się chciała wywnętrzyć do immentu... z wiekiem, to nawet nie ma u mnie takiej potrzeby.
    no i niestety jestem jedynaczką...matka z długowiecznej rodziny...nie mieszkam za granicą a mam pietra, jak to będzie i co to będzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to nawet nie musi byc ani przyjaciolka, ani psychoterapeuta, po prostu osoba chetna do wysluchania, co ma sie do powiedzenia, a po wysluchaniu moze o tym zapomniec. I niech nie gada niepotrzebnie, tyle.
      Wydaj MJ za maz, niech sie chlop z nia meczy ;)))

      Usuń
  4. Troche inaczej podchodze do tego o czym piszesz - np. stan zdrowia nie zwalam na ludzi bo nie ich wina tylko genow/losu, choroba co najwyzej moze pokazac ich odniesienie sie do dotknietej i potrzebujacej osoby.
    Czym innym wydaje mi sie potrzeba osoby przyjaznej i chetnej do wysluchania mimo iz nie oczekuje sie od niej pomocy tylko wlasnie tego wysluchania i zrozumienia. Czesto okazuje sie iz moga w jakis sposob pomoc dzielac sie swym doswiadczeniem i tym iz przeszli przez podobna sytuacje - bo chyba nie ma rodziny/czlowieka ktory przeszedl przez zycie bezdramatycznie.
    Wtracajac osobiste doswiadczenie - tylko jeden raz wydalo mi sie iz przydala by mi sie taka osoba i mialam ja a jednak tak inaczej widziala moj problem, tak go rozmyla, tak plytko podeszla iz okazalo sie pomylka - bo to byl ogromny problem jednak jesli sie samemu przezen nie przechodzi to nie odczuwa - a ten potrzebujacy moglby rownie dobrze wywnetrzac sie do sciany. Zostawilo mnie to w stanie o jakim mowi powiedzenie - co cie nie zabije to cie wzmocni - i teraz gdy juz wiem wydaje mi sie iz potrafilabym sama sobie poradzic.
    Pantero - przezylam swe 75 lat bez przyjaciolki. Nie mysl ze doradzam to samo, chce sie tylko podzielic tym faktem.
    Przytulam - mocno i szczerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie mam przyjaciolek, mam bardzo dobre i serdeczne znajome, ale nie sa to osoby, ktorym sie mowi wszystko. Niektorzy szafuja slowem przyjaciel czy przyjazn i kazda troche dluzsza znajomosc gotowi nazywac od razu przyjaznia, a tak wcale nie jest. Czasem jednak jest potrzebny ktos, kto w spokoju i milczeniu wyslucha, co ma sie do powiedzenia, kto przyjmie na siebie te ulatniajaca sie frustracje bez pouczania, komentowania czy opowiadania o wlasnych przezyciach. To jest jka na przykladzie smierci kogos bliskiego, mnie najbardziej irytuja te niby pelne wspolczucia uwagi "wiem, co czujesz". Gowno prawda, ten ktos wie, co sam czul w podobnej chwili, ale gowno wie, co ja czuje. A wystarczyloby wysluchac i sie nie odzywac.
      Kiedy jeszcze chodziulam na psychoterapie, bardzo mi pomagalo., ze ktos mnie slucha i nie gada glupot.

      Usuń
  5. Oczywiście, że tak! Zawsze byłam zdania, że porzekadło o byciu kowalem swojego losu to piramidalna bzdura.
    Równie mądra po szkodzie stałam się w końcu i eliminuję z listy krewnych/znajomych/przyjaciół jednostki znajdujące się na niej ewidentnie przez pomyłkę. Doszłam do punktu, w którym to ja wybieram sobie ludzi, nie ludzie mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej pozno niz wcale. Bo bezpieczniej miec wokol siebie gromade prawdziwych wrogow niz jednego falszywego przyjaciela. Prawdziwi przyjacoiele to gatunek wymierajacy albo zgola juz wymarly, a to, co czlowieka otacza, robi to albo interesownie, albo przez pomylke.

      Usuń
  6. Dzwoń, zawsze Cię wysłucham, tylko niewiele Ci opowiem, bo naprawdę nic a nic się u mnie nie wydarza, co widzisz po blogu. I zapewne niewiele doradzę, pewnie nic, ale wygadać się możesz, dalej nie przekażę. A co do polskich zakładów opieki- te prywatne też nie są idealne choć dużo biorą za opiekę - wiem to od "ciotecznej bratowej", która umieściła w takim miejscu swą niewidomą i mocno leciwą mamę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem z mediow, co dzieje sie w polskich zakladach opieki i jesli czlowiek nie bywa w nich regularnie, zeby w pore zainterweniowac, kiedy dzieja sie jakies nieprawidlowosci, to beda sie one dzialy bez watpienia. Ale sama wiesz, jaka jest moja matka, zle jej u nas i wolalaby zostac chocby w domu opieki. Jej nie dogodzisz.

      Usuń
  7. Nie zawsze jesteś kowalem swojego życia i co z tego, że moja Mamcia ma dwoje dzieci, jak i tak ja jestem tylko tą, która się Nią opiekuje. Na prywatną opiekunkę mnie nie stać. Z tym, że ja na szczęście jeszcze nie muszę z Nią mieszkać. Choroba moja mnie nieźle pokiereszowała, ale muszę sobie dawać radę i puki co daję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybysmy mieszkaly z mama w jednym miescie, sprawy przedstawialyby sie zgola inaczej. Pewnie mama wolalaby, zebym ja zostala w Lodzi na dluzej/na zawsze, ale moje zycie jest tutaj. I tak poswiecilam dwa miesiace na opieke, rzucilam wszystko. To wszystko nie bylo, nie jest latwe.

      Usuń
  8. Jakieś dobre anioły stały za mną i kierowały moim życiem. Tak, jak pisała Serpentyna, ja też w swoim życiu nie miałam przyjaciółki, tylko koleżanki. Co z tego, że mam siostrę, jak między nami , całe życie jest przepaść. Miałam jedną, zaufaną osobę, której mogłam się czasem wygadać, bo sama w życiu przeszła wiele, była nią moja teściowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tesciowa mialam do kitu, nie lubilysmy sie, ona byla bardzo zazdrosny o syna, wiec nie moglo byc mowy o jakimkolwiek porozumieniu.

      Usuń
    2. Mojej teściowej, córki się nie udały, więc byłam ja.

      Usuń
    3. Moja corek nie miala, a mnie juz nienawidzila zanim poznala.

      Usuń
  9. Na ogół jestem uchem dla innych, dla przyjaciółek, i jestem wysłuchująca, ja nie lubię się wywnętrzać, ale czasem i ja dochodzę do głosu, mam jedną przyjaciółkę, która to robiła profesjonalnie, przeprowadzała wywiady i słuchała...ale ja też ją wysłuchuję..czasem jest nam to bardzo potrzebne, w niedziele będzie takie słuchanie wzajemne, będzie kilka godzin takiej sesji.
    Nie miałaś wyjścia, jeżeli chodzi i Twoja mamę, myślę ,że kiedyś będziesz z siebie zadowolona. Nas było troje, ale najwięcej opiekowałam się ja mamą, niemniej dziś uważam, ze nie wszystko było tak bym dzisiaj była z siebie zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem w sumie zadowolona, ale niestety mama bardzo utrudnia, oczekuje ode mnie rzeczy niemozliwych, zachowan nie przystajacych do mnie. Zachowan jak wobec niej zachowywal sie moj ojciec czy inni ludzie. A ja jestem ja i tez nie jestem najzdrowsza, a ona nie jest pepkiem swiata. Kompromis jest jej raczej nieznany i ma przy okazji pecha, bo ja jestem tez uparta.

      Usuń
  10. Usłyszałam wczoraj: Im więcej znam ludzi, tym bardziej ich nie lubię. Coś w tym jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im lepiej znam ludzi, tym bardziej preferuje towarzystwo mojego psa.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...