Z wiekiem zmniejsza sie zapotrzebowanie na napoje, maleje naturalne pragnienie, ktore maja dzieci, one pija duzo i czesto, nie przejmujac sie tym, ze beda musialy czesciej sikac, bo albo wala w pieluchy, albo mama wysadza pod krzaczkiem. My juz nie, znajac az za dobrze zaleznosc ilosci wypitych szklanek plynow od przymusu szukania na gwalt toalety, a o to w miastach wcale nie latwo. Znam to wszystko z wlasnych doswiadczen i na kazdej mojej trasie spacerowej mam takie miejsca, gdzie moge spokojnie sie odwodnic. Najfajniej jest latem, mam do dyspozycji wiecej zarosli i pol kukurydzy, w zimie musze korzystac z pewnych innych miejsc. Kiedy wybieram sie na spacer, nie pije przedtem kawy, bo znam jej moczopedne dzialanie i musialabym korzystac wielokrotnie z toalet pod chmurka.
Wielu starszych ludzi, ktorzy nie pija dostatecznie duzo plynow dziennie, tlumaczy sie tym, ze nie maja pragnienia i po prostu zapominaja pic. A jest na to taki prosty sposob, trzeba przygotowac dzienna porcje ulubionego plynu w dzbanku i nastawiac sobie minutnik czy smartphon, jesli sie go uzywa, na "co godzine" i wtedy wypijac szklanke. Pisze "ulubionego plynu", bo nie wszyscy sa zwolennikami samej wody, wiec mozna ja doprawic odrobina soku, toniku, czyms, co doda smaku. Trzeba jednak uwazac z zawartoscia cukru. I wiadomo, ze jesli w miedzyczasie chetnie popija sie herbate, mozna o tyle mniej tej dziennej racji w dzbanku przygotowac. Kawa sie nie liczy, bo tylko wyplukuje z nas wszystko, wiec traktujmy ja jak smakowy przerywnik, a nie jak porcje plynow. Jaka jest norma, jaka kazdy organizm powinien przyjmowac? Ogolnie mowi sie o 2 litrach dla kobiet i 2,5 litra dla mezczyzn, ale wiadomo, ze jesli ktos fizycznie pracuje, uprawia sporty lub jest ogolnie bardzo goraco, a wiec znacznie wiecej sie czlowiek poci, powinno sie te utracone plyny uzupelniac i pic jeszcze wiecej. Nie bojcie sie tych dwoch litrow, ja wiem, ze to brzmi groznie, ale juz dwa kubki herbaty zmniejszaja te dwa do poltora litra. Ta metoda z dzbankiem i piciem co godzine jest dobra i sprawdzona, wtedy ma sie kontrole nad iloscia wypijanych plynow i pije sie nawet przy braku pragnienia.
Nie musze chyba wspominac, ze brak odpowiedniego nawadniania organizmu moze poskutkowac szeregiem przykrych dolegliwosci, z omdleniami czy niewydolnoscia nerek wlacznie. A nerki mamy jedne, mozna sie pozniej co prawda ratowac dializami, przeszczepami, ale po co nam to, skoro da sie zapobiegac. Ja wciaz walcze z moimi podopiecznymi i moglabym zabic, kiedy po raz x-ty slysze, ze nie maja pragnienia. No ja to wiem, ale tu nie chodzi o gaszenie pragnienia, a wylacznie o ratowanie zdrowia i nawet, jesli nie chce sie pic, to trzeba to robic po prostu z rozsadku, nie dla mnie, nie dla innych, a dla siebie. No chyba, ze ktos akurat lubi miec niewydolne nerki, bywac na dializach, to oczywiscie niech sie powstrzymuje od picia, skoro to taki wysilek ponad mozliwosci wypic te szklanke wody co godzine. Nie bede szastac argumentami, ze i cera jest lepsza, i zmarszczki mniejsze, bo taka jedna z druga uzyje idiotycznego kontrargumentu, ze w jej wieku juz nie musi sie nikomu podobac. Bo ja np. chcialabym sie podobac sobie.
Pamietam, w zamierzchlych czasach w Polsce, kiedy stwierdzono u mnie kamien nerkowy, urolog przepisal mi taka kuracje: dwa razy w tygodniu musialam wypic w ciagu godziny(sic!!!) dwa litry prawie destylowanej wody (dwukrotnie przegotowanej), to dwie butelki od mleka, te przedpotopowe, ktore mleczarz co rano stawial pod drzwiami. I to byl dopiero wyczyn, w ciagu godziny, mnie juz ta woda uszami tryskala, cofalo mi sie, ale dzielnie pilam. Moze nie brzmi to jakos specjalnie groznie, ale sprobujcie wypic w godzine choc litr wody totalnie bez smaku, a ja musialam wypic dwa. Potem bralam Furosemid, to lek odwadniajacy i wysikiwalam z siebie dobre 5 litrow. Na koniec bylam tak wykonczona, ze nadawalam sie tylko do spania. Ale po bodaj dwoch tygodniach czyli czterech takich zabiegach, wysikalam kamien, ktorego np. zaden mezczyzna nie bylby w stanie przepuscic przez swoje znacznie wezsze przewody moczowe. Tak wiec wypicie dwoch litrow w czasie osmiu godzin to naprawde nie jest rzecz niewykonalna.
I jeszcze dla przypomnienia, Kira musiala zostac uspiona wlasnie dlatego, ze jej nerki przestaly pracowac. Dbajcie wiec o siebie, szczegolnie teraz latem w czasie takich wielkich upalow, zawsze mozna wciagnac na tylek chlonne majty Tena albo kucnac pod krzakiem, to mniej obciachowe od dializ.
Pije wode, taka gola to tylko kiedy biore moje leki, rano i wieczorem, to juz 2 szklanki, w lecie pije duzo kupnej butelkowej, a teraz w zimie to na goraco, rano zaparzam plasterki imbiru, lubie tez z cytryna albo jakies soki. A z dzbankiem to mam szpitalny uraz, bo od rana przyjezdzaly te dzbanki z woda, byl wybor z lodem albo nie.
OdpowiedzUsuńOj no, to nie musi byc dzbanek, moze byc termos albo butelka, ale kiedy juz rano przygotuje sie ilosc wody, jaka trzeba wypic przez caly dzien, to czlowiek ma lepszy przeglad i widzi, ile mu jeszcze zostalo.
UsuńCodziennie tak mysle ze przydala by sie jakas miara czy na pewno wypijam te 2 litry, mysle ze tak, ale chyba rzeczywiscie wyciagne moj piekny dzbanek z rozowego szkla.
UsuńPodpatrzylam to kiedys u znajomej, ktorej maz niechetnie pil i zawsze jej wmawial, ze z pewnoscia juz norme dzienna ma za soba. Naszykowala wiec litrowy dzbanek, ktory mial oproznic do pory obiadowej i pozniej dzbanek byl uzupelniany o kolejny litr, ktory mial byc wypity do wieczora.
UsuńZnane jest tez, niestety, pojecie "przewodnienia", ktore to jest skutkiem picia zbyt duzych ilosci wody. Przy piciu wody powinno sie zachowac rozsadek, sluchac wlasnego organizmu, zwracac uwage na inne sposoby dostarczania plynow : zupy, owoce.... w relacji z ruchem, poceniem sie itp. Ponad dziesieciokrotne, dzienne siusianie moze byc juz sygnalem. Pragnienie lub jego brak tez nalezy wziasc pod uwage. Zupelnie inaczej postepuje sie w stanach chorobowych a inaczej przy przecietnie dobrym zdrowiu. Ja moge wypic morze (no moze jezioro) wody ale zaczynam wazyc wiecej i zaczynaja mi puchnac kostki bo z jakichs przyczyn nerki nie pracuja nad wydaleniem wody z organizmu (nie mam jakisc schorzen nerkowych). Zwykle to sie dzieje latem, zima nie mam problemow.
OdpowiedzUsuńNie popadajmy w skrajnosci, mowimy tu o pewnym minimum, jakie kazda dorosla osoba powinna przyjac dziennie do swojego wnetrza, a ktorego starsze osoby nie chca przyjmowac, tlumaczac sie brakiem pragnienia. Niektorzy mogliby wcale nie pic albo wypijac stanowczo za male ilosci. Mowimy o zdrowych dawkach dziennych wody, a nie o czelendzach, kto wleje w siebie wiecej. :)))
UsuńKij ma zawsze dwa konce :)))) U mnie nawet do filizanki kawy bierze sie szklanke wody dla uzupelnienia tego co kawa wysuszy :))) (Ja wierze, ze kawa wysusza organizm :)) Tak samo do kazdego posilku plus szklanka czegos bialego (zsiadlego, krowiego, migdalowego czy owsianego). Zazdroszcze piwoszom (sama nie lubie piwa) bo im latwiej sie dowodnic. i maja wprawe w odwodnieniu sie.
UsuńZ kawa trzeba ostroznie, ona rzeczywiscie wyplukuje organizm i mam wrazenie, ze wiecej czlowiek z siebie wysikuje niz sie tej kawy napil. Z tym piwem to wcale tak nie jest, ono dziala podobnie jak kawa, bardzo moczopednie.
UsuńW mojej pracy nastała moda na picie wody, koleżanki stawiają sobie półtoralitrowe butelki na biurku i regularnie popijają. Można też kupić butelki z zaznaczoną ilością o której godzinie dana porcja powinna być wypita. Chyba i mnie się trzeba załapać, bo jednak nawadnianie się jest ważne.
OdpowiedzUsuńMonika, nie porownuj swiadomych mlodych pracujacych kobiet ze staruszkami, ktorzy nie maja pragnienia, ale maja stracha wypic o kropelke za duzo, bo potem sie chce, a zwieracze czy miesnie Kegla juz nie pierwszej nowosci i moze dojsc do przykrych nastepstw. Wlasnie starsi ludzie maja sklonnosci do przesuszania organizmu, a potem sie dziwia, dlaczego wciaz kreci im sie w glowie, az w koncu wyladuja na urologii z ciezka niewydolnoscia. To przychodzi z wiekiem. Ja w tej chwili musze miec pod reka moj kubek z herbata i kiedy wypije, natychmiast robie sobie nowa. Poza domem pije glownie wode, jak nie mam mineralnej, to kranowka u nas jest nie tylko pitna, ale i zdrowa, bo zrodlana rzeki Grone pomieszana z woda z gor Harzu.
UsuńA ja lubię wodę, po prostu wodę. Najlepiej gasi pragnienie. Nie wypijam jej dwóch litrów dziennie, bo piję sporo herbaty, ale w sumie chyba jest tyle. Zaczynam wieczorem, od przygotowania sobie szklanki wody, ale takiej większej szklanki, około 400 ml, i stawiam ją sobie przy łóżku. Zwykle wypijam w nocy kilka łyków, szczególnie zimą, kiedy grzeją kaloryfery i powietrze w mieszkaniu jest bardzo suche. Potem rano popijam tabletki i powoli wypijam resztę. Herbatę piję w dużym kubku, więc po śniadaniu jestem bardzo na plusie, bo to już 700, 800 ml. Potem tak sobie piję, kiedy czuję pragnienie. Czasem piję wodę gazowaną, czasem piwo, bezalkoholowe oczywiście. Lubię smak piwa. Wypijam też dwie kawy dziennie. Latem zwykle noszę wodę ze sobą, a kiedy jest tak gorąco, to półlitrowa butelka mi nie wystarcza. Natomiast nie lubię słodkich napojów, gazowanych czy nie. W ostateczności najlepiej wchodzi mi sok jabłkowy, ewentualnie pomarańczowy, a ostatnio bardzo polubiłam pomidorowy, no ale on nie jest słodki.
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie wiem dokładnie, ile wypijam. Dobry pomysł z tym dzbankiem, muszę wypróbować.
Ja tez nie znosze napojow typu lemoniady, soki i tym bardziej energetyki (kazdy zawiera tone cukru i kofeine), jesli sok jablkowy, to rozcienczony woda, innych sokow nie lubie. Na piwo miewam czasem ochote podczas duzych upalow, kiedy mnie tak laskocze w jezyk, wiec czasem zdarza mi sie wypic jedna lub dwie butelki na rok, bo poza tym to ja alkoholu nie lubie i nie pije.
UsuńW związku z czym właśnie wypijam szklankę przegotowanej wody, masz rację trzeba pić...a za oknem już jest 26 stopni w głębokim, od północy, cieniu. Też nie odczuwam pragnienia, więc muszę pić z rozsądku i często zapominam, ta idea dzbanka z wodą genialna, bedę stosować.
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o toalety w naturze to nie polecam, od kiedy wbiły mi się trzy kleszcze w miejscach ciała nie bardzo do pokazywania unikam jak ognia chaszczy do takich czynności, wolę poczekać aż ścieżki robią się bezludne i wtedy sikam na ich środeczku...
w Polsce, muszę przyznać, w miastach jest dużo bardzo przyzwoitych toalet. pod tym względem, myślę, jesteśmy w czołówce światowej.
U mnie za duzo rowerzystow sie kreci, wiec nie moge robic na sciezce, raz jeden tak mnie nacisnelo, ze nie bylam w stanie dojsc tych kilkuset krokow do mojego miejsca i bylo mi wszystko jedno, czy mnie ktos zobaczy, po prostu musialam. Ale normalnie biore to kleszczowe ryzyko na klate i chodze w kukurydze albo inne krzaki. Gdybym chciala poczekac... no nie mialam gatkow na zmiane. :)))
UsuńA jesli chodzi o toalety w miastach, to wlasnie czytalam artykul o ich braku, szalety zasypano, a w jakimkolwiek lokalu trzeba cos zamowic, zeby moc skorzystac.
W ramach by wypić sprawiłam sobie półlitrowy kubek na herbatę, by te codzienne 1,5l dość automatycznie wypić, resztę dopijam w ciągu dnia filtrowaną kranówką (filtruję w Bricie) i albo ją lekko gazuję (dostałam takie ustrojstwo na gwiazdkę) albo dodaję nieco soku z cytryny. I jest to dla mnie ogromny wysiłek, bo ja zawsze bardzo mało piłam, natomiast jadłam i nadal jem bardzo dużo owoców, a lubię wszystkie.
OdpowiedzUsuńNasza kranowka nie wymaga zadnego filtrowania, mamy w kranie praktycznie zrodlana wode, dobra, smaczna, miekka, moga pic nawet noworodki. Ja tez czesto dodaje do wody soku z cytryny albo limonki, teraz tez syropu z kwiatow czarnego bzu, odkad go sama zrobilam, ale malenko, bo jest slodki.
UsuńW owocach tez masz wode, zwlaszcza w niektorych.
Z tym nie mam najmniejszego poblemu. Mój tato pił obłednie dużo, mam to po nim, a po mnie moja córka. Zawsze piłam jak smok wawelski, 3 litry dziennie to z palcem w odwłoku.
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze, oby Ci to zdrowe pragnienie nie przeszlo z wiekiem.
UsuńPrzez pół wieku mi nie przeszło, to już chyba nie przejdzie. Tato pił dużo do końca życia.
UsuńAle Twoj tato umarl mlodo, nie zdazyl sie zestarzec, wiec nie wiadomo, jak by z nim bylo.
UsuńTeraz mi się przypomniało, jak ze względu na to picie babcia mówiła na mnie żartobliwie "Pijus jedenasty". Wspomniałam kiedyś o tym w pracy i usłyszała to koleżanka dewo-kato. Dostała wścieku odwłoka, że to w ogóle nie jest śmieszne, że herezja, obrazoburstwo, piekło i szatani, słowem - dno moralne. Rzadko kiedy brakuje mi słów, ale tym razem mnie zatkało. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie, że można popaść w aż taką paranoję.
UsuńI jednocześnie być tak bezdennie głupim, żeby uważać za świętość kolaboranta z faszystami.
UsuńFrau, moja babka tez tak nazywala tych co pili w nadmiarze! Wtedy to, jako dziecko, douslyszalam o tych Piusach-Pijusach. Tylko nie pamietam czy byl to jedenasty. Pewnie byl. We wsi bylo kilku pijusow... spiewali sprosnie piosenki wracajac do domu.
UsuńZgadza się. Być może ów Pius XI był papieżem z ich czasów. Oczywiście tak się mawiało na pijaków, ale i ja z moim zamiłowaniem do przyjmowania płynów zostałam uhonorowana zaszczytnym mianem. Mnie się to bardzo podobało.
UsuńSprawdzilam, byl z okresu miedzywojennego, do 39. Wyglada na to, ze rozni pijacy mogli byt tak nazwani. Pewno rowniez niemowlak przy piersi :)))).
UsuńJesli Wam sie wydaje, ze papieze to tylko winko mszalne i to w ilosciach mieszczacych sie w normie niemowlaka, to jestescie w mylnym bledzie. Nie bylo wiekszych moczymord (to okreslenie bardziej adekwatne od pijusa) od papiezy, ze nie wspomne do innych nalogach i dewiacjach.
UsuńMnie się nie wydaje, w historii papiestwa roi się od ohydy. Alkohol to niewinna zabawka.
UsuńTen mial wiele gorsze grzechy na sumieniu.
UsuńW historii jak i w calym krk mamy caly wachlarz naruszen dekalogu.
Usuńjak wiesz staram się bardzo te dwa litry, albo choć 1,5 dziennie i faktycznie latem nie ma problemu i nawet więcej, ostatnio był taki dzień, że pijąc co godzinę szklankę wypiłam ich 11. ale muszę się pilnować. Latem robię sobie dzbanek wody z lodem, limonką i miętą i wypijam, natomiast zima jest u mnie tragedia...z wodą. a tym czasem łykam tablety na naciśnienie i muszę pić sporo...
OdpowiedzUsuńPrzy nadcisnieniu bardzo wazne jest duzo pic, to troche rozrzedza krew i jest ogolnie dobre dla organizmu. Ja to bym jeszcze wiecej pila, gdyby nie to sikanie, przed spacerami staram sie jak najmniej, bo mimo ze mam te swoje miejsca, to jednak za kazdym razem, keidy musze sie "odwodnic" w plenerze, czuje sie bardzo nerwowo.
UsuńA na zime polecam dzbanek, latwiej kontrolowac ilosc wody.
tymczasem krew sobie rozrzedzam polocardem
UsuńA co to takiego?
UsuńJa rowniez uwazam wode za najdoskonalszy napoj. Nie mierze ilosci wypitej w ciagu dnia . Jako ze mamy upaly i duzo pocenia sie pije czesto , pol szklanki kilka razy dziennie bo mi tyle starcza do zaspokojenia pragnienia i watpie ze uzbiera sie tego 2 litry. Pije troche wiecej po pracach w ogrodzie by uzupelnic co wypocilam. W zyciu bym nie pila kierujac sie smartphonem chyba zeby wymagaly tego potrzeby medyczne bo wydaje mi sie iz moj organizm sam mi mowi kiedy i jak czesto - i co narazie jestem ok stosujac zdrowy rozsadek.
OdpowiedzUsuńO smartfonie pisalam jako o "budziku" przypominajacym o tym, ze minela godzina od ostatniego picia. Ja mam nastawiona przypominajke na tabletki dla mnie i teraz dla Miecki. Kiedy bralam Desmoxan, tez mialam nastawione dzwonienie najpierw co 2 godziny przez kilka dni, potem coraz rzadziej i rzadziej, nie musialam pilnowac czasu brania kolejnej tabletki. A osobom, ktore "zapominaja" o regularnym piciu, smartfon moglby o tym przypominac, bo gdyby tak sluchaly wylacznie organizmu, nie pilyby w ogole.
UsuńCzesto moje komentarze brzmia inaczej niz inne jako iz opieraja sie na doswiadczeniach nabytych dzieki zamieszkaniu w troche odmiennych warunkach, w tym wypadku miejscu gdzie upaly zaczynaja sie czesto od kwietnia, nawet marca i trwaja do konca pazdziernika. Znaczy to ze u nas za bardzo nie musi sie nikomu przypominac o piciu wody bo klimat i rodzaj pracy sam do tego przymusza. Jednym slowem nie potrzebujemy smartphonow do tego. U Ciebie upaly sa rzadsze i krotkotrwale wiec moze to robi sens ale tutaj nie. Pracujacy na zewnatrz - drogowcy, dachowcy, ogrodnicy - woza ze soba dobrze wypchane lodowki z woda i smiem powiedziec ze wypijaja jej wiecej niz 2 litry dziennie. Z kolei tacy jak ja maja inne zapotrzebowanie, mniejsze wiec chociaz rozsadnym jest ustalic dolny limit poboru wody gornym rzadza indywidualne potrzeby. Przy tym Pantero rzadza tym rowniez nie tylko warunki pracy ale masa ciala tez - ja jestem mala osobka, 152 cm wzrostu, waze pomiedzy 48-50 kg wiec z pewnoscia, siedze glownie w domu, wiec moje potrzeby sa niewielkie, nie takie jak roslego faceta pracujacego na zewnatrz.
UsuńMialam wspomniec o czym innym tez, o wyplukiwaniu elektrolitow ale ubiegla mnie ja-Ewa. A to znaczy ze jak we wszystkim nie mozna przesadzic i w piciu wody tez, tylko dlatego bo tak mowi internet.
Nie mysl ze nie pochwalam Twego wpisu bo mowi o waznej sprawie, mnie jedynie nie pasuje sugerowanie kazdej jednej osobie scisle okreslonej dawki wody co robi internet.
Slusznie zauwazylas, ze powinno sie ustalic limit minimum i wedlug lekarzy jest to wlasnie te 2 litry dla kobiet i 2,5 dla mezczyzn, o reszcie decyduje bardzo wiele innych czynnikow, masa ciala, rodzaj pracy, pogoda i rozliczne mniejsze.
UsuńJa piję bardzo dużo i wody i herbaty, do tego zupa, jeśli jest, maślanka lub kefir. To wychodzi do 3 i pół, czterech litrów. Część płynów paryje ze mnie, a do tego często biegam do toalety. Ale ja zawsze dużo piłam, różnych napojów. Zawsze w aucie mam wodę mineralną i gazowaną i zwykłą.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, BrawoTy!!! Pilnuj mame, zeby odpowiednio duzo pila, to dla Jej zdrowia bardzo wazne.
UsuńWodę też można przedawkować,a wraz z częstym oddawaniem moczu wypłukać elektrolity,co skutkuje nieprzyjemnymi objawami.Nadmiar wody może tez podnosić ciśnienie krwi.No i nerki też nie lubią być za bardzo obciążone nadmierna ilością plynow.Mysle,że zdrowy umiar..jak we wszystkim.Dorosly zdrowy człowiek nie tak szybko się może odwodnić,kiedyś przyjmowało się 30 ml wody na kg masy ciała,ja tak mniej więcej pije, ok.1,5 litra.Najczesciej kranówkę.
OdpowiedzUsuńWiemy, wiemy, ale chwilowo piszemy (ja juz o sobie jak krolowa jaka w liczbie mnogiej pisze) o wodnych niedoborach i wynikajacych z nich dolegliwosciach albo bardzo powaznych chorobach. A wlasnie ludzie w zaawansowanym wieku pija stanowczo za malo, a zwlaszcza podczas upalow, jakie aktualnie mamy w Europie. I niestety wielu z tych ludzi umiera, a rodzina podaje, ze od upalu. Nie, od niedoboru wody w organizmie.
UsuńPrzynajmniej jakies 1,5 litra dziennie wchodzi, a w upaly nieco ponad 2. Tylko klopotliwe jest to, ze "czysta" woda przez gardlo mi nie przejdzie (chyba odruch po latach ostrego plywania...), ale juz lyzeczka soku z cytryny na szklanke wody rozwiazuje problem :).
OdpowiedzUsuńA woda z bombelkami? Mnie taka bez tez nie bardzo smakuje, ale kiedy smera w jezyk, taka zimna - to lubie nawet bez dodatkow.
UsuńZ bombelkami nigdy. Bombelki musza pózniej wyjsc, a mój zwieracz przelyku ostro protestuje jak cos puka od dolu.
OdpowiedzUsuńJeszcze do niedawna pilam w pelni bombelkowa wode, teraz przeszlam na medium, ale do still nie moge sie przekonac, to jakbym kranowke pila.
Usuń