26 lipca 2023

Pandemonium

 Zanim przejde do meritum, pozwole sobie zlozyc najpiekniejsze zyczenia imieninowe Annom. Ja imienin od dawna nie obchodze, wiec mnie to nie dotyczy.


 W poniedzialek zrobilam termin do wetki, bo lekarstwo, ktore dostalam dla Miecki na te tarczyce, dobiegalo konca, a wedlug umowy trzeba bylo kotu zbadac krew i zadecydowac, czy przepisana dawka jest prawidlowa, czy moze trzeba ja zwiekszyc/zmniejszyc. 
 Miecka wyczula pismo nosem, zabarykadowala sie w najmniej dostepnym kaciku pod lozkiem i ani myslala wychodzic. A poniewaz nieuchronnie zblizala sie godzina wyjscia, musielismy cos przedsiewziac. Pod naszymi lozkami mamy takie "szuflady" na kolkach, w ktorych lezy zapasowa posciel. Koty bardzo lubia w nich spac, jest miekko, ciemno i bezpiecznie. Tam wlasnie Miecka sie przyspawala, a my z obu stron na kleczkach, z latarkami usilowalismy ja stamtad jakos wyciagnac. Udalo sie, sypialnia zostala zamknieta na klucz, bo gdyby nie, to ten bazyliszek umie skoczyc na klamke i sam otwiera zamkniete drzwi. Na szczescie klucza jeszcze nie umie przekrecic.
 Wsadzilam delikwentke do transportera i jak zwykle zaczal sie glosny koncert kocich skarg i lamentow. Przy okazji mnie z tych nerwow bylo lekko slabo, trzesly mi sie rece i drzaly nogi, ale nie na tyle, zeby prosic slubnego o podwozke, bo byloby mi jeszcze gorzej. Szczesliwie dojechalysmy, ale kiedy otworzylam drzwi, zeby wyjac transporter, uslyszalam odglos kota szykujacego sie do rzygania, chcialam ja jeszcze wyjac, choc pozniej zdalam sobie sprawe, ze gdyby mi sie wyrwala i uciekla, to mialabym za swoje. Miecka chlupnela plynnym pawiem przez siatke transportera, uwalawszy przy tym nie tylko torbe, kocyk, ale i drzwi samochodu od srodka. A mnie jeszcze bardziej zaczely mieknac nogi. 
 W ogole pogoda byla straszliwa, przedburzowa, bylo duszno, potliwie, niespokojnie, a stalowoszare chmury zdawaly sie wisiec tuz nad glowa. Pani recepcjonistka naznosila mi reczniki papierowe, zebym mogla jako tako ten transporterek wytrzec, czym uratowala mi zycie. Miecka zostala zwazona, jeszcze bardziej schudla od ostatniego miesiaca, zostala jej pobrana krew, ja zrobilam sie lzejsza o 150 euro i pora byla ruszac w droge powrotna. 
 Tymczasem zrobilo sie calkiem ciemno, wichur zerwal sie taki, ze ino galezie lataly w powietrzu, zdazylam jeszcze dobiec do samochodu, kiedy lunelo jak z cebra. Miecka oczywiscie darla paszcze, a ja zaczelam sie zastanawiac, czy smigac do domu, zeby temu biednemi kotu skrocic stres, czy czekac az armagiedon sie skonczy, gdyz wycieraczki nie zgarnialy wody na najwyzszych obrotach. Deszcz walil glosno o dach, Miecka jeszcze glosniej darla gebe, a ja w tym momencie poczulam potrzebe dwoch silnych i kaftana bezpieczenstwa, sama mialam ochote sie rozedrzec. Trzeslo mna jeszcze bardziej, choc myslalam, ze juz bardziej sie nie da. 
 Ruszylam do domu, potem zalowalam, ze jednak nie poczekalam, bo jadac tylko patrzylam, jaka galaz mnie trafi czy moze od razu cale drzewo przygniecie nas z Miecka do asfaltu. A wycieraczki nie dawaly rady, musialam jechac bardzo wolno, zreszta wszyscy pozwalniali. Na szczescie. Miecka sie darla, ja sie trzeslam, deszcz chcial mnie utopic, a wiatr zepchnac do rowu. 
 Dojechalam jednak i w tej samej chwili wszystko ucichlo, uspokoilo sie, choc po drodze musialam dobrze slalomowac, zeby omijac pourywane konary i nie poplynac na duzych kaluzach. W domu uszlo ze mnie powietrze, ze az sie poplakalam.

48 komentarzy:

  1. O rany! Prawdziwy koszmar pogodowy, zwłaszcza jak się jedzie z wydzierającym się kotem. Wiem coś o tym. bo moja kota jest identyczna. W gabinecie wet musi wkładać ją w torbę, a potem wołać pomocnika, bo kota wydziera się, i wije, i nie wiadomo skąd wyrasta jej 10 par odnóży, którymi usiłuje wydostać się z torby. A pobranie krwi? Nie sposób. Druga sprawa: może imienin nie obchodzisz, ale ja wszystkie Anny uwielbiam i wszystkim bez wyjątku składam życzenia uśmiechu i zdrowia, Tobie również!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to Miecka jest zupelnie inna, drze jape tylko w aucie i troche w poczekalni, a kiedy ja wyjac z transportera - zastyga. Wprawdzie pomagierka na wszelki wypadek zawija ja w recznik, ale Miecka nie wydaje z siebie ani miauku, nie wyrywa sie, nie fuka, nie zlorzeczy. Dopiero po wszystkim zaczyna od nowa, kiedy juz znow jest w kontenerku. Krew zostala pobrana, ale wczoraj po poludniu jeszcze nie bylo wynikow, musze dzwonic dzisiaj.
      Mimo ze takie popularne, to imie Anna jest moim zdaniem najpiekniejsze na swiecie. Dziekuje bardzo.

      Usuń
    2. Masz rację Panerko, najpiękniejsze nasze imię,
      PS. Obydwa imiona mamy jednakowe.

      Usuń
    3. To drugie juz mi sie mniej podoba, choc w zestawieniu z pierwszym brzmi nienajgorzej. Kiedys wolalabym miec bardziej wyszukane imie, ale w koncu sie przyzwyczailam i polubilam.

      Usuń
    4. Wiesz, że z imieniem dla mnie nie było problemów. Babcia Ania czuwała, gdzieś tam, bym urodziła się właśnie dziś.

      Usuń
    5. Ja jestem pierwsza Anna w rodzinie. Ale kiedy bylam mala, wstyscy w rodzinie nazywali mnie Hania, nie wiedziec czemu.

      Usuń
  2. Straszny to byl dzien. Biedna Miecka, jak ona musiala bardzo to przezywac ze az wymiotowala, bardzo mi jej zal. I mowisz schudla. I tak duzo energii stracila na cala walke zeby nie byc w kontererku, widocznie to dla niej musi byc ogromne zabranie wolnosci i co bedzie dalej.
    Oczywiscie wspolczuje Tobie ze tak sie dzialo, wcale sie nie dziwie ze sie na koniec poplakalas.
    I jak na zlosc pogoda sie dolozyla. Ale dalas rade i to wazne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wyjatkowo nadwrazliwy kot, szybko sie denerwuje, a teraz przy nadczynnosci tarczycy szczegolnie. To wymiotowanie jest ewidentnie stresowe, a ja mam zawsze straszne wyrzuty sumienia, kiedy musze ja zabierac z domu, bo to dla niej bardzo traumatyczne przezycie. No i ta pogoda, ona przeciez tez musiala widziec, slyszec i czuc, co sie dzieje na dworze.

      Usuń
    2. No wlasnie te wyrzuty sumienia, dodatkowo cierpisz, co z tego ze robisz dobrze, bierzesz chora Miecke do lekarza, ale wiesz jedneczesnie ze ona tego nie rozumie, nie odbiera tak jak dojrzaly czlowiek, chociaz i z ludzmi moze byc podobnie, szczegolnie z dziecmi.

      Usuń
    3. A potem niektorzy sie dziwia, ze zwierzeta traktuje sie jak wlasne dzieci, kiedy one wlasnie jak dzieci sie zachowuja. Dorosly pies ma mentalnosc i wiedze 3-letniego dziecka, tyle ze nie umie mowic. A niektore psy sa madrzejsze od doroslych ludzi, zwlaszcza tych z pisu i zielonych.

      Usuń
    4. Oczywiscie ze psy sa madre, a przede wszystkim kochaja na cale zycie, nie jak czlowiek, ktory zdradza, ciagle goni za czyms, a najbardziej za pieniadzem.

      Usuń
    5. Psy kochaja absolutnie bezwarunkowo, mozna byc biednym, bezdomnym, brzydkim, a one i tak oddaja sie czlowiekowi w calosci. Dlatego nigdy nie zrozumiem, jak mozna psu zrobic krzywde, zostawic na pastwe w lesie, oddac komus innemu. Tacy ludzie sa nic nie warci, ich psy sa od nich wiecej warte.

      Usuń
    6. Tacy co znecaja sie nad psami to potwory, oni tylko wygladaja jak ludzie, mysle ze oni moga znecac sie nie tylko nad zwierzetami ale i nad ludzmi, wszystko zalezy od tego jak im sie zycie uklada, ale na pewno zdolni sa do popelniania zlych czynow.

      Usuń
    7. Czlowiek, ktory nie szanuje kazdej zyjacej istoty, sam na szacunek nie zasluguje. A to katolickie nastawienie, ze czlowiek jest PANEM swiata juz z gory dyskwalifikuje te religie.

      Usuń
  3. Współczuję przeżyć z Miećką, ale ona naprawdę zachowuję się jak Krulova, bo złorzeczy tylko Tobie, a przy wecie jest w miarę aniołkiem. Ja miałam tylko jednego psa, który nie bał się weta i najbardziej śmiać nam się chciało z Mażem, gdy dzień, po poważnej operacji, zawieźliśmy go na kontrolę. Pies wszedł, bez smyczy do gabinetu, zamachał lekarzowi ogonkiem i odwrócił się do wyjścia, bo stwierdził, że już był na wizycie. Na komentarz lekarza, że trzeba się jeszcze zbadać, odwrócić się do Niego z westchnieniem. Śmieliśmy się w trójkę z tego gagatka, każde badanie było luksusem, bo był idealnym piesem. Gustaw się boi weta, od czasu pogryzienia, ale nie robi histerii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oje psy wszystkie baly sie/boja weterynarza i kazdy dobrze wie, gdzie jest wyjscie z tej jaskini tortur, a Toyka, ktora wskakuje na najwyzsze przeszkody, na stol do badan musi byc wnoszona, bo ani mysli ulatwiac i sama wlazic.
      Tylko Bulka uwielbia wycieczki na tyle, ze moze to byc nawet wycieczka do weta, ze wszcstkich sie cieszy, najwyzej zwieje pod stol i weci musia ja scigac na kolanach.

      Usuń
  4. imieninowe serdeczności kochana )))
    armagrdon jak nic, ja bym się nie ruszyła z miejsca serio bym poczekała, tylko raz miałam taka sytuację we wsi i w drodze do pracy, pół miasta zalało, burzysko waliło przez kilka godzin,...
    jeszcze do tego zestresiony kot. Współczuję. Maniek też schudł, chyba po tych lekach .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedzialam, jak to dlugo potrwa, a nie chcialam Miecki meczyc w tym transporterze, dlatego pojechalam. Gdybym byla sama, na pewno bym przeczekala.
      Nie no, leki maja zapobiegac dalszemu chudnieciu, maja powstrzymac te nadczynnosc tarczycy. Miecka ma z czego chudnac, bo byla gruba, wiec nic jej nie zaszkodzi. Przedtem wazyla 5,4 kg, miesiac temu 4,5, a w poniedzialek 4,35. No i moglaby juz przestac chudnac, ale nie mam jej jak w domu zwazyc.

      Usuń
  5. Wszystkiego najlepszego z okazji tych Anek!
    Zachowywalyscie sie jak ... Filifionka! Hahahaha. Czasem wystarczy wyjsc tylko z burzy chocby we lzach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesu, a kto to jest Filifionka??? Gdybym wiedziala, ze burza bedzie tak krotkotrwala jak gwaltowna, z pewnoscia nie ryzykowalabym zycia, tylko czekala, ale Miecka tak sie darla, ze chcialam ja jak najszybciej wypuscic w domu.

      Usuń
    2. To moja ulubiona postac z Opowiadan z Doliny Muminkow. Cale zycie czeka na apokalipse, cierpi a kiedy przychodzi traba powietrzna to zaczyna byc niemal szczesliwa czy nareszcie spokojna, ze to co musialo nadejsc, juz wreszcie nadeszlo. Filifionka ma duza wyobraznie i wrazliwosc, ktorej inni nie zawsze pojmuja. Jej wlasny wewnetrzny lad tez ja przyprawia o cierpienie i nagle odkrywa, ze wystarczy wyjsc z tego kregu i wszystko ucichnie. Wy z Miecka przezyliscie taka burze w samochodzie a po wyjsciu z niego wszystko sie uspokoilo, wiec to skojarzenie.

      Usuń
    3. No wez! Ja nie czekalam na apokalipse, sama przylazla niechciana. Biedna Miecka o wielkiej wrazliwosci cierpiala, a ja chcialam uniknac jej dalszych torsji. :)))
      No fakt, skojarzenie dosc trafne. Czytalam Muminki, ale gdzies 55 lat temu, wiec troche nie pamietam, ze byla tam jakas Filifionka, choc inne postacie pamietam.

      Usuń
    4. Az wrocilam to ksiazki i jeszcze raz przeczytalam rozdzial “O Filifionce, ktora wierzylam w katastrofy” no cudownie ja ta straszna burza odmienila. Fajnie wrocic do Muminkow, a kartki zupelnie pozolkle ale ciagle trzymam na polce wszystkie ktore mam.

      Usuń
    5. Mumiki choc niby sa dla dzieci to ksiazka jest dla doroslych; ma kilka warst. Tez mam je na polce...

      Usuń
  6. To zawsze tak jest; leje, nie zanosi się na to, że wkrótce przestanie, więc idziesz, czy tam jedziesz, docierasz do domu i koniec, po deszczu. Biedna Miećka. Oby wyniki były dobre, przynajmniej w miarę.
    Mój Songo wchodził do weta na smyczy, dostojnym krokiem i z wysoko podniesionym ogonem, witał się z wetem, w poczekalni usiłował się witać ze wszystkimi zwierzakami, na co starałam się nie pozwalać, bo nie zawsze było wiadomo, na co chorowały. Wyrywał się tylko podczas bardziej nieprzyjemnych zabiegów, choć wetka, na którą trafiłam, kiedy już był chory, potrafiła mu pobrać krew tak szybko i sprawnie, że nawet nie zdążył pisnąć, a na dodatek robiła to beż żadnej torby czy innego owijacza. A nasza sunia Przylepa bardzo się bała, cała się trzęsła, ale zawsze była grzeczna.
    Ja też bardzo lubię imię Anna. Jest piękne i bardzo fajnie się zdrabnia. Nie mam nawet specjalnych zastrzeżeń do zdrobnienia Andzia, choć inne są dużo fajniejsze. Mój dziadek (ojciec ojca) mówił tak na babcię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jeszcze raz, najlepszego!

      Usuń
    2. Dzwonilam z pracy do wetki, wyniki sa praktycznie w normie, a wiec dawka leku zostala dobrana prawidlowo. Teraz juz pozostaje podawac jej regularnie do konca zycia, choc straszy i prycha groznie za kazdym razem, kiedy jej ten lek ze strzykawki podaje. Mnie tez nie sprawia to przyjemnosci, kiedy tak sie wyrywa, ale nie mamy wyjscia. Zawsze jednak po lekarstwie dostaje w nagrode kocie cukiereczki.
      Z psami jest inaczej, kazdego sama trzymam u weta, ale Miecki bym sie bala. Nie trzeba nawet kaganca, bo psy ufaja mi bezwarunkowo i pozwalaja zrobic ze soba wszystko, kiedy jestem obok.
      Dziekuje za zyczenia, a ze zdrobnien najmniej podchodzi mi Anka.

      Usuń
  7. Nie szkodzi, że nie świętujesz ANNY, ja też nie , ale i tak Ci życzę wszystkiego co piękne, miłe, i dobre- na co dzień i od święta.Nie znam z własnych "przygód weterynaryjnych" takich problemów, bo mój jamnior uwielbiał pana doktora, a ja często przy koniecznych zabiegach u mego psa robiłam za pomoc weterynaryjną i za kaganiec medyczny- gdy trzymałam psu rękę na łebku to pan doktor dawał mu mniejszą dawką usypiacza. U mnie przedwczoraj była jakaś burza, deszcz lał poziomo i podobno w Berlinie sporo drzew powalonych, ale blisko mnie to jakoś wszystkie stoją, choć nie są najmłodsze wiekiem.No niestety przy tarczycy częste pobieranie krwi na początku leczenia to konieczność, żeby ustalić dawkę (jako Hashimotka znam to z autopsji, wpierw mi pobierali co 2 tygodnie, potem 3,4 razy w roku). Serdeczności Anuś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toyka poddaje sie roznym zabiegom, kiedy ja ja trzymam, ale nie pozwala sie przekupic zadnym smaczkiem, nie wezmie od wetki za zadne skarby, jedynie patrzy na nia z pogarda. Inne psy roznie, niektore braly, inne nie.
      No to teraz wyobraz sobie jazde podczas takiego deszczu z wrzeszczacym kotem z tylu i z fruwajacymi wszedzie galeziami.
      Okazalo sie, ze lek zostal prawidlowo dobrany, wyniki krwi sa bardzo obiecujace. Teraz dostalam dawke na trzy miesiace, jest taniej od tej miesiecznej. No i po nastepne nie bede musiala juz zabierac ze soba Miecki, a ona nie bedzie musiala sie niepotrzebnie stresowac.

      Usuń
  8. Oj - bidne bylyscie, kazda na swoj sposob. Moja Belle tez robi cyrki gdy sie ja bierze do vet - najpierw zwiazane ze zlapaniem jej bo chocby nie wiem jak ukrywalo sie przygotowania do spakowania to wyczuwa o co chodzi. Nie wymiotuje ale tak nas zdrapie, w dodatku gleboko bo z cala wsciekloscia, ze naprawde vet nie wie czy to nie my potrzebujemy pomocy lekarskiej. A Twoja burza brzmi zupelnie jak moja co mi polamala brzoze i to dwa razy w ciagu dwoch tygodni. Jednym razem w samym jej rozkwicie jechalam do miasta, wsrod pobocznych drzew i tez mi galazie fruwaly nad glowa napedzajac strachu. Nie jest to przyjemne a Ciebie zlapalo w samym srodku historii z kotem. Wspolczuje - wiedzac jakim stresem sa takie sytuacje.
    I mimo nieobchodzenia imienin skladam serdeczne zyczenia. Ja swoich nie obchodze od wiekow, glownie ze to przeciez taki umowny dzien ktory moglby przypasc na kazdy inny, a przez ostatnie 15 lat urodzin tez.
    Hej - mam auto ! - nadal z tym dziwnym odglosem. Postanowilam sie nie przejmowac bo co innego moge zrobic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miecka tez kiedys nie wymiotowala w transporterku, ale gdzies od dwoch lat tak bardzo zaczela sie stresowac, pewnie wtedy zaczela sie ta jej choroba, choc byla jeszcze niezdiagnozowana. Ja transporterek wnosze do domu dopiero wtedy, kiedy sypialnia jest juz zamknieta na klucz, w przeciwnym razie nie mialabym szans Miecki wydlubac spod lozka. Na szczescie w malym mieszkaniu latwiej jest zlapac kota niz w duzym domu czy ogrodzie.
      No nie zartuj, ze nie zreperowali Ci auta i klekoce dalej. Ja bym sie bala jezdzic, bo nie wiadomo, czy ten klekot nie jest niebezpieczny podczas jazdy.
      Tu nie obchodzi sie imienin, tylko urodziny, ale tez przestalam obchodzic, bo to nic przyjemnego tak sie starzec.

      Usuń
  9. Współczuję takiej jazdy. Jak z horroru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To BYL horror. Dzisiaj na spacerze widzialam polamane drzewa. Najwiekszym jednak hororem jest choroba Miecki.

      Usuń
    2. Na początku lipca pojechałam do Hagi dzień po cyklonie. W pierwszej chwili nie mogłam się zorientować, co się dzieje. Miasto wyglądało, jakby ktoś zorganizował masową wycinkę drzew. Najpierw usuwano drzewa z najbardziej dokuczliwych miejsc, potem z mniejszych ulic i chodników. Wyjeżdżałam po tygodniu, a prace trwały nadal,

      Usuń
    3. Tak, Holandie bardzo ten huragan przeczolgal, u nas tak dramatycznie nie bylo, ale mimo to balam sie podczas jazdy.

      Usuń
  10. Bidule Wy obie.
    Moją Bezę ubieram w szelki, potem do transportera. Taki mi cyrk u weta odstawiła parę lat temu, że gdyby nie szelki i smycz, to chyba z lampy byśmy ją ściągały, fruwała po gabinecie.
    Odbuziakowuję z okazji naszych imienin ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie mam szelek dla kota, zreszta Miecka pokornieje w rekach weta, ona tylko nas tak ustawia, To Bulka raz uciekla ludozercy i szukal jej na kolanach pod szafkami :)))

      Usuń
  11. O rety. Jakie nagromadzenie złych sytuacji i wszystkiego. Mam nadzieję, że już w miarę jest OK.

    Wentylacja u mnie w nowym mieszkaniu jest ciekawa. Bo w poprzednim miejscu czuć było głównie przez drzwi jak na klatce schodowej było czuć obiadem już.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda nadal wujowa, ale bez sztormow i opadow jak z wiadra. Miecka ma juz ustalona dawke lekarstwa i czuje sie chyba lepiej, ale po niej nie widac , bo Krulova ma wiecznego focha.

      Usuń
  12. No dobra, żeby nie było, ze ja bez uczuć i empatii jestem, ale... Dlaczego właściwie tak strasznie to wszystko przeżyłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlugo by tlumaczyc, chyba i tak bys nie zrozumiala, skoro pytasz.

      Usuń
    2. Wiesz, po prostu często przezywam podobne perypetie, ale nie są one dla mnie żadnym problemem, dlatego się zdziwiłam.

      Usuń
    3. Kazdy przezywa inaczej i na swoj wlasny sposob i krytykowanie czy porownywanie z wlasnymi reakcjami jest chyba nie na miejscu.

      Usuń
    4. Nawet nie próbuję, po prostu zapytałam.

      Usuń
    5. Ja Ciebie nie pytam dlaczego tak czy inaczej cos przezywasz, staram sie wspierac, bo po co gadac po proznicy czy zadawac dziwne pytania.

      Usuń
  13. O, chyba wylądowałam w spamie.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...