Pisalam o tym juz nieraz, ze dla Toyki spacery ze slubnym to nudna codziennosc, a ze mna to wielkie swieto. Slubny moze gardlo zedrzec wolajac ja i czekajac przy drzwiach z gotowa do zalozenia obroza, w koncu staje na tym, ze musi pojsc po psa do pokoju, a juz zwlaszcza wtedy, kiedy ów pies lezy razem z mamusia na sofie. Ze mna odbywa sie to tak. Siedze w kuchni przy lapku, Toya w tym czasie spi na swoim poslaniu po drugiej stronie mieszkania. Ja zamykam cicho lapek, nie zawsze wiec Toya uslyszy, ale czesto sie zdarza, ze juz wtedy leci do kuchni w spazmach. Pozniej wylaczam taki dlugi rozgaleznik, a to zawsze generuje taki niespecjalnie glosny klik. Ale zdarza sie, ze kiedy sucz gleboko spi, przegapi nawet ten sygnal. Dalsze przygotowania to naszykowanie sluchawki do sluchania podcastow i wreszcie wyjecie kluczy z torebki, zeby odpiac z calego peku (kluczyk samochodowy, chip do wozka sklepowego itp) same klucze do mieszkania, bo po co mam dzwigac w kieszeni kupe niepotrzebnego zelastwa. Najpozniej w tym momencie wpada do kuchni cala w histeriach, tanczy i spiewa, piszczy, wyje, szczeka basem, zeby calemu swiatu oznajmic, ze wlasnie idzie z mamusia na spacer. Niestety zdarza sie, ze wszystkie te przygotowania nie sa w interesie psa, ale mamusia idzie np. do lekarza, wtedy cale przedstawienie na nic. Ale Toya to madry pies i kiedy jej sie powie, ze ma zostac, najpierw nie dowierza, ale w koncu idzie ze spuszczona glowa na swoje miejsce. Jeszcze sie odwroci, jeszcze ma nadzieje, ze to pomylka i ze jednak zmienie zdanie, ale w koncu odchodzi.
Podobnie rzecz sie ma, kiedy wracam z pracy. Na naszej uliczce nie ma zbyt duzego ruchu, ale rozne auta przejezdzaja obok domu. I moga tak sobie przejezdzac do us***ej smierci, psa to nie rusza. Wystarczy jednak, ze ja przejade, a ona juz zaczyna popiskiwac. Najpozniej, kiedy wkladam klucz do drzwi wejsciowych na klatke schodowa, zaczyna glosno szczekac, bo musi calemu osiedlu oznajmic, ze mamusia wrocila. I wez tu, czlowieku, wejdz chylkiem do domu, nie ma takiej opcji. Dlatego wlasnie, kiedy mialy przyjechac mamy psiapsie na jej urodziny, pojechalam odbierac je z dworca z Toyka.
Moja sucz, oprocz fenomenalnego sluchu i wechu, ma jeszcze chyba kalendarz w tylku. Tak, dobrze czytanie, to nie jakas literowka. Ona wie, kiedy jest weekend! W niektore dni chodze pozniej do pracy, wiec slubny zdazy wstac przed moim wyjsciem, a czasem nawet wychodzi z Toyka wczesniej ode mnie. I wtedy nic sie szczegolnego nie dzieje, Toya idzie bez slowa, zalatwia wszystko, co ma do zalatwienia i tyle. W weekendy zas chodzi ze mna i to najczesciej na dluzsze spacery, takie 2-3-godzinne, oczywiscie jesli pogoda sie zgadza, bo lady nie lubi moczyc futerka. Jednak ktorejs soboty zajeta bylam chyba pisaniem nowego posta czy mialam inne zajecia, nie pomne. Poprosilam wiec slubnego, zeby z nia wyszedl, no bo wiadomo, ze poranne siusiu cisnie, a ja pojde z nia pozniej, kiedy ogarne robote. Wyszli i wrocili po najwyzej pieciu minutach. Pytam, czy zrobila jedynke i dwojke, a slubny na to, ze jedynke, a potem tak ciagnela do domu, ze nie mogl za nia nadazyc. Przyszla do mnie do kuchni, siadla i gapi sie znaczaco. Coz bylo robic? Podnioslam siedzenie i poszlam z nia na kolejny dlugasny spacer. Skad ta madrala wiedziala, ze tego dnia nie ide do pracy?
Caly czas zadziwia mnie wiez, jaka obie miedzy soba wytworzylysmy. Nam wystarczaja spojrzenia, nie musze nic do niej mowic, zeby wiedziala, czego od niej oczekuje. Przez te ponad 6 lat, odkad Toya u nas mieszka zrobila niesamowity postep. Jest niestety w pewnej dziedzinie rowniez cofka. Jak wiecie, najczesciej pies wychodzi ze slubnym, ale niespecjalnie go slucha, wyrywa sie, ciagnie, szczeka, na co on jej pozwala, i prawdopodobnie czuje za posrednictwem smyczy jego obawy, kiedy z przeciwka zblizaja sie inne psy, wiec stawia sie w pozycji obroncy. Toya zaraz po szkole byla dobrze zsocjalizowana, bawila sie z innymi przedstawicielami swojego gatunku, teraz bywa agresywna. Spuszczam ja tylko wtedy, kiedy znam psa i wiem, ze sie lubia. Jak pewnie zauwazyliscie, praktycznie przestalam z nia chodzic na psie kapielisko, gdzie kilka razy zachowala sie nieodpowiednio, a ja chce unikac awantur, wiec chodze z nia tam, gdzie psy spotykamy sporadycznie i na czas moge ja zapiac. Juz dawno zrezygnowalam z prob nauczenia slubnego postepowania z psem, on i tak wszystko wie lepiej, wiec co mam sobie gardlo strzepic. Ale juz nieraz slyszalam od innych opiekunow psow na osiedlu, ze kiedy Toya jest ze mna, zachowuje sie wzorowo, a przy nim jak wariatka. Mamy tu na osiedlu jednego psa, na widok ktorego Toya dostaje takiej palmy, ze prawie nie sposob jej powstrzymac. To owczarek staroangielski, inaczej bobtail, gdzie trudno sie zorientowac, co jest u niego przodem psa, a co jego tylna czescia. Toya wyczuwa go z kilometra i zaczyna swoj wsciek. Slubny najczesciej zmienia wtedy kierunek, a i opiekunka tamtego mozliwie schodzi z trasy. Ja odwrotnie, stawiam czola wyzwaniu i ide prosto w paszcze onego. Ale Toya ma trzymac szczekaczke zamknieta i isc karnie przy nodze, co czyni, a kiedy mamy sie mijac, ma usiasc i patrzec mi w oczy, podczas gdy arcywrog przechodzi za jej plecami. I ona to robi! Ja nawet nie mam smaczkow, ktorymi moglabym ja zabajerowac, wystarczy palec w gorze. To wlasnie ta jego opiekunka jako pierwsza pochwalila zachowanie Toyi, kiedy ona jest ze mna.
Ale sie rozpisalam!
Twoja wiez z Toyka jest niesamowita, to jest milosc. Wszyscy kochacie Toyke, ale Ty masz ten dar ze kochasz Toyke nie tylko najbardziej ale najmadrzej i Toya wybrala Ciebie, z Toba czuje sie najlepiej, chyba tez dlatego ze Ty dajesz jej poczucie bezpieczenstwa, mam na mysli ten przyklad z tym psem z sasiedztwa.
OdpowiedzUsuńPsy sa jak dzieci, nalezy kochac je madrze i stawiac granice, wymagac konsekwentnie pewnych zachowan, duzo chwalic za pozytywne zachowanie, ale tez zrugac za samowolke. Ja nawet nie musze podnosic glosu, ton wystarcza i Toya juz wie, ze sie na nia gniewam.
UsuńLubie te zdjecia, kiedy Toya patrzy na Ciebie. To sa takie spojrzenia milosci. I ona wie ze Ty tez patrzysz na nia, poza tym macie czule rozmowy, Twoj glos ma dla niej specjalne znaczenie, intonacja glosu jest taka wazna.
OdpowiedzUsuńKiedy lezymy sobie przytulone, ja czesto szepcze jej do ucha rozne glupoty i opowiesci, a ta slucha jak ciele grzmotu i udaje, ze wszystko rozumie. Jednoczesnie jest pieszczona i miziana do wypeku, wiec uwielbia te nasze wspolne minuty.
UsuńMysle ze to nie minuty ale godziny. Toya wtedy jest najszczesliwszym psem na swiecie, jak ona musi czuc sie wspaniale, przeciez psy uwielbiaja i pieszczoty i czule slowa. Toya wszystko rozumie, bo co bys nie powiedziala to i tak sa slowa milosci.
UsuńTo prawda, bo nie tresc sie liczy, a ton glosu i to pies rozumie w stu procentach. Ale tez ja jako jedyna bawie sie z nia w "zlego psa", kiedy moze warczec i udawac, ze chce mnie zjesc. :)))
UsuńTaka zabawa, naprawde, umiecie bawic sie w zlego psa, to Toya jest naprawde bardzo madra. Slubny boi sie takiej zabawy zeby Toya nie zjadla go naprawde.
UsuńNa nim by sie nie pozywila biedna sucz, bo on to sama skora i kosci. :)))
UsuńTaki był Niuniuś. Taki samiuśki, mimo że był kotem. Żadna dziewczyna przed nim ani po nim taka nie była. A on jak pies, dostawał małpiego rozumu gdy jeszcze ptaszki nad parkingiem o mnie nie ćwierkały. On wiedział, że zbliżam się do domu i wyczyniał cyrki z wrzaskami włącznie. Ale to był najmojszy z moich kotów. Łaczyła nas taka więź jak Ciebie z Toyką. Dziwisz się im zegarkom i kalendarzom w tyłkach, a oni tak mają. WIEDZĄ WSZYSTKO.
OdpowiedzUsuńI sa bezsprzecznie lepsze od wiekszosci ludzi. Kochaja bezwarunkowo, bardziej niz siebie samych. Dlatego nie rozumiem, jak mozna domowe zwierzeta zle traktowac, one przeciez na to zupelnie nie zasluguja.
UsuńBezdyskusyjnie lepsze. A złe traktowanie zwierząt wynika właśnie z tego, że człowiek jest gorszy. Dużo gorszy.
UsuńA pies i na niegodziwosc odplaca miloscia, bo jest z niej zrobiony.
UsuńKażdy pies "wybiera" sobie jedną osobę z grona domowników,która jest dla niego ta najważniejsza i jedyna. A resztę domowników to tylko łaskawie toleruje. A śmieli się ze mnie, gdy będąc na ślubie córki w Niemczech telefonowałam do domu i "rozmawiałam" z psem, żeby zaczął jednak jeść. Moja przyjaciółka z nim przez 3 dni wtedy mieszkała (on ją bardzo lubił i znał "od zawsze"), ale z tęsknoty za nami nie chciał jeść. Gdy wróciliśmy to po wstępnym szaleństwie radości odstawiał obrażonego i ustawiał się do nas tyłem, ale tylko przez jedną godzinę- potem to się przykleił i mi z rąk nie złaził.
OdpowiedzUsuńJa mysle, ze to nie wybor psa, tylko umiejetnosc postepowania z nim opiekuna. Jesli opiekun wymaga, stawia granice, czesto chwali, ale tez gani, jesli jest taka potrzeba i kocha najbardziej na swiecie, to pies bardziej lgnie do takiego czlowieka, niz do takiego, ktory nie ma wymagan - tego bedzie traktowal jak rownego sobie. Bo rodzina, w ktorej znalazl sie pies, to jego stado.
UsuńPiesy zawsze wybierają sobie jednego domownika na swojego guru i nie zawsze jest to osoba, która je karmi. Toyka wybrała Ciebie i tak jest. Co, do zegarków w siedzeniu psów, to mogę tylko powiedzieć, że jest to totalny fenomen. Maks zawsze pięć minut wcześniej wiedział, że Lechu wraca do domu i czy to było auto, czy powrót pociągiem, to siadał przed drzwiami i czekał. Jeszcze przez trzy miesiące, po odejściu tak robił, gdy powinien wrócić z pracy. Starałam się o tej porze wyjść z piesem z domu, żeby nie pilnował drzwi. 😘
OdpowiedzUsuńWszystkie nasze dotychczasowe psy wybieraly mnie jako naczelnika stada i mysle, ze to bardziej sprawa traktowania czworonoga i mojej prawie bezwarunkowej milosci do niego. Prawie, bo jednak mam wymagania i oczekiwania, ale wzamian daje z siebie bardzo duzo.
UsuńW tylku psa musi byc czasomierz, no musi, nie ma innej mozliwosci.
Aż mi się łezka w oku zakręciła i zapragnęłam mieć psa. Ale zwyciężył zdrowy rozsądek i nie, nie będę miała tak wiernego przyjaciela. Nie stać mnie, po prostu, zwyczajnie nie stać finansowo. Przykro mi. Głaski dla Toyki ode mnie.
OdpowiedzUsuńSJ, jestes niezwykle odpowiedzialna osoba! My tez juz wiemy, ze Toya jest naszym ostatnim psem, innego nie bedzie, lata nie te i zdrowie, a i z finansami coraz gorzej. Pamietaj, ze sa jeszcze dwa koty, bardziej dlugowieczne i trzeba sie tylko modlic, zeby nas nie przezyly. Wiele osob bierze czworonoga w odruchu serca, a potem dramaty, bo nie ma za co leczyc, zbiorki, bazarki chgw co jeszcze. Mierz zamiary na sily, nie odwrotnie, romantyzm sie skonczyl.
UsuńJestem już na miejscu. i mogę czytać i komentować)) bo w dniu wyjazdu ja idiotka zeżarłam 80 procent mojego internetu na powieści, które ściągałam. Zamiast wifi to przez dane komorkowe...no debil ze mnie. no i jak zwykle zjadło mi rooming w połowie wyprawy. ani bloga ani fb ani ani.
OdpowiedzUsuńCzytam zaległe u Ciebie i wszędzie.
Twoja Toya jest przemądra i tak jej myśląco w oczu patrzy. i Ciri też taka mondra a przede wszystkim cwana ;-)) sobie Matkęjadwigę i PanaTadeusza okręciła wokół małego pazura. hehe. Na nasz przyjazd cieszyła się jak goopia, warto wyjeżdżać, żeby zobaczyć taką radochę psa ;-))
Wnusia w szkole prima sort.
Teatru
no i nasza Ciri nie wybiera, owszem głównie łazi za Naczelnikiem, bo on siedzi w domu. Ale gdy ja siedziałam, to łaziła za mną )))
UsuńQrde, przeciez nie jestes barbie-blondynka, a ladujesz audioksiazki z mobilnego internetu? Jesusmaria!!! No ale szczesliwie wrociliscie i to sie liczy.
UsuńBurkowi tez bym za duzo madrosci nie przypisywala, tez jest cwansza niz madra. Np. wie, ze nie wolno jej wchodzic do pokoju mamyZofii, to wkrada sie, kiedy nas nie ma w domu, bo babcia jej nie wyrzuci przeciez. :)))
Nie no, pewnie, ze pies lazi za tym, kogo ma akurat pod lapka, pewnie w nadziei na cos dobrego albo glaski, ale u nas to polega na tym, ze spacer ze mna to swieto narodowe i to ja wyprowadzam sucz na spacerowanie, a ze slubnym to codziennosc i to Toya jego ciagnie po dzielni.
wychodzi na to, że jezdem ...czasami :-))))
UsuńZ Twoich opowiesci o Toyce wiem jaka jest przemadra a takze przywiazana do Ciebie. Tworzycie bardzo zgrana pare.
OdpowiedzUsuńMialam kilka psow w zyciu wiec widzialam podobne zachowanie. Tez znaly rozklad dnia, rozpoznawaly nasze samochody, dobrze wyczuwaly kiedy czas na jakie zajecie itd.
Teraz widze zupelnie podobne postepowanie Belli - ona tez umie rozpoznac co i kiedy, tez po jej zachowaniu i minie wyczuwam co potrzebuje, czego sie domaga.
Niestety nigdy nie przywiazala sie do meza i nie pozwala mu sie dotknac poza momentami gdy spi - wtedy da mu sie poglaskac i tylko wtedy. Ona jest dziwna bo chociaz przylepiona do mnie, domaga sie noszenia na rekach, spi ze mna, to nigdy nie przyjdzie usiasc na kolanach gdy czytam lub ogladam TV.
Ogol psow jest nadzwyczaj inteligentnymi zwierzetami a gdy czytam ksiazki o tym ktore sa wytresowanymi pod katem pelnienia jakichs "sluzb", np policyjne czy militarne to doprawdy jestem pelna podziwu. Tym domowym niczego nie brakuje tym bardziej ze na ogol same sie szkola, same ucza sie domowych i rodzinnych regul. Na ogol w kazdej rodzinie jest taka osoba "alfa" ktora bardziej sluchaja i wyrozniaja.
Jak sie ukladaja stosunki Twych zwierzat z Mama? Polubila je, spedza z nimi czas?
Zastanowilo mnie ze do wozkow sklepowych potrzebujecie jakiegos klucza. U nas tak nie ma - wozki sobie stoja czy to w parkingowych zajazdach czy holu sklepowym, bierzesz ktory chcesz: maly, duzy, elektryczny dla potrzebujacych albo taki z siodelkiem dla malego dziecka czy inny w postaci samochodzika czy czegos - wszystko za darmo i bez klucza.
A ile widze rozwleczonych po miescie bo bezdomni je zabieraja by w nich wozic swoj dobytek a takze czesto stoja w miejscach zazwyczaj okupowanych przez zebrzacych bo na nich siedza, trzymaja w nich swe plecaki czy cos. Gdy odchodza zostawiaja nastepnemu. Mnie sie to nie podoba bo rownoczesnie zostawiaja po sobie smieci ale jak takiego przegonic lub upomniec by swe stanowiosko sprzatal ?
Wedlug mnie zwierzeta, szczegolnie psy, sa czesto madrzejszymi niz pewni ludzie........I lojalnymi.
Moje koty tez nie sa nakolankowe, czasem jedna czy druga polozy sie obok mnie na sofie (Bulka czesto drzemie na oparciu), pod warunkiem, ze akurat Toya nie zajmuje miejsca przy mnie, a to wlasnie najczesciej sie dzieje. Koty przychodza najczesciej na pieszczoty, kiedy siedze w kuchni przy lapku, wskakuja na stol, klada sie obok i kaza miachac.
UsuńCzesto ogladam filmiki o tych "przemadrych rasach", malinois albo border collie, co te psy wyprawiaja, to trudno uwierzyc. Niby kazdego psa da sie ulozyc w podobny sposob, ale to wymaga naprawde wielogodzinnych codziennych treningow, a nasz pies ma sie cieszyc zyciem, a nie wystepowac w cyrku. Podstawiwe komendy zna i te, ktore mialyby mu zapewnic bezpieczenstwo.
Mama tez miala sporo zwierzat wczesniej jako dziecko, pozniej jako matka (mielismy psa), a na koncu wychowywala naszego Urwisa, kiedy wyjechalismy do Niemiec. Ale moje zwierzaki najczesciej jednak przychodza do mnie na pieszczoty, mamie daja sie dotknac, co np. u Miecki juz jest wyczynem.
Wozki ludzie zostawiali gdzie popadlo, wiec wprowadzili taki chip (zamiennie z moneta 1-eurowa) i teraz juz odwoza je na miejsce, zeby odzyskac chipa czy monete.
Rozpisalam sie daleko poza temat az zapomnialam cos dodac - nie jestem naiwna, wiem ze musi istniec jakas oplata za te wozki czy torby w ktore pakuja towar, taki operacyjny koszt, ze pewnie jest wliczona w rachunek - ale przynajmniej nie musimy uzywac kluczyka
OdpowiedzUsuńTak, torby tez kosztuja, choc musze przyznac, ze coraz rzadziej widze te tzw. "reklamowki", plastikowe, ktorych pozniej uzywalo sie jako workow na smieci. Teraz kroluja albo papierowe, specjalnie wzmacniane, zeby udzwignely zykupy, albo takie duze wielorazowe. Raz taka kupisz i masz na wielokrotny uzytek, co oczywiscie oszczedza kupowanie wciaz nowych.
UsuńTakie torby sa u mnie tez ale nie korzystam z nich bo te plastykowe sa mi potrzebne do innych celow - np wyrywam chwasty to wrzucam do nich, tak samo resztki jedzenia Belli gdy wymieniam na swieze. Mamy mlynki w zlewach by takie resztki mielic i splukiwac ale korzystam z nich malo by nie obtluszczac rur.
OdpowiedzUsuńNa stale mam tylko jedna taka torbe, z izolacja na produkty ktore lepiej trzymac w aucie w chlodzie - maslo, smietana, mieso - zanim wroce do domu po zakupach. Auto ma klimatyzacje ale nie w bagazniku a gdy parkuje przy innym miejscu to by mi sie ugotowalo w srodku wiec taka izolowana torba jest pomocna.
U mnie taki gorac ze nawet gdy na parkingach przednia szybe, glownie kierownice zaslonie od slonca to i tak ciezko sie jej dotknac po postoju.
A Bella czesto zamiast najgorszy gorac przesypiac w domu to ucina sobie drzemki na zewnatrz, pod drzewem, zmuszajac nas do trzymania uchlonych drzwi.
Ja tez teraz po zaparkowaniu zaslaniam przednia szybe tym, co w zimie stosuje, zeby szyby nie zamarzaly, taka mata izolacyjna. Zawsze to troche mniej nagrzeje samochod w srodku, a przede wszystkim kierownice.
UsuńMoje koty nie maja szansy wyjsc nawet na balkon, bo kiedy slonce przechodzi na tamta strone, zamykamy i zaslaniamy kotary, zeby slonce nie mialo szansy grzac wnetrza mieszkania.
Ogladam zdjecia i ...i jak Ty potrafisz dobrac kolory; i w domu, i w przyrodzie. I jak Ty potrafisz ustawic tego psiura do zdjecia, ze wyglada slodko a zarazem myslaco.
OdpowiedzUsuńOna sama sie tak ustawia, ja tylko do niej mowie, ona zas przekrzywia glowke, zeby lepiej slyszec, zeby dac mi do zeozumienia, ze slucha uwaznie i rozumie.
UsuńNie wiem jak burki, ale koty zdecydowanie wybieraja jednego z domowników, a reszte wyniosle toleruja :). I tez maja gdzies wbudowane czsomierze, nastawione dokladnie na pore karmienia. Moi uliczni podopieczni zajmuja upatrzone stale pozycje dokladnie 10 min przed moim przyjsciem, wiec sasiedzi juz sie smieja, ze na te kociambry mozna zegarki regulowac :D.
OdpowiedzUsuńU nas nie widzialam kotow bezdomnych, a moje maja caly czas wystawione suche jedzenie i siagaja sobie po nie, kiedy zachce sie im jesc. Nie ma u nas czegos takiego jak pora karmienia, wiec moje koty nie musza miec zegarkow w zadkach. A kiedy wracam z pracy, to najpierw wita mnie Toy, a kotom przez ten czas juz sie odechciewa czekac na swoja kolej.
Usuń