W domu jestem komputerowo-telefoniczna wyrocznia, choc oczywiscie brakuje mi wiedzy, ale staram sie nie wzywac guru do jakiejs blahostki, wiec najpierw studiuje pilnie, co doktor gugiel ma na temat do powiedzenia i jesli jego swiatle porady mi nie pomoga, to ewentualnie dopiero wtedy wolam na pomoc guru. Takie studiowanie wiele mnie nauczylo, pomoglo dawac sobie rade w niewielkich klopotach.
Jakos na poczatku lat 90-tych kupilam sobie pierwsza komorke i trzeba bylo ja poustawiac po swojemu, troche to trwalo, a ja jestem z tych nie bojacych sie, ze cos sknoce czy zepsuje, lece metoda prob i bledow. Zostalo mi to z czasow, kiedy slubny, bedac juz w Niemczech, przyslal nam do Polski najpierw telewizor, pozniej wideo, ale z drugiej reki, wiec bez instrukcji obslugi. Co zreszta po instrukcji, kiedy i tak jezyka nie znalam. Od tego czasu malo kiedy czytam jakiekolwiek instrukcje, najpierw bawie sie urzadzeniem, wyprobowuje wszystkie mozliwe przyciski i czasem zajrze do instrukcji, kiedy nic sie nie dzieje albo nie znam jakiegos symbolu. Tak mam ze wszystkimi domowymi urzadzeniami, pralkami, telewizorami, odkurzaczami, czy ostatnio z wypasionym automatem do kawy, ktory zastepuje dwa stare ekspresy do kawy i czajnik.
Pozniej nastala era lapkow i tu bylo juz trudniej, ale staralam sie jak najwiecej sama zalatwiac, a na koniec przyszly smartfony i wlasnie je uwazam za najlepszy wynalazek stulecia i bez ktorego juz nie wyobrazam sobie zycia. Podstawowe ustawienia byly dla mnie blahostka, pozniej bawilam sie, wygladzalam, dopieszczalam, dostosowywalam do moich potrzeb. Udalo mi sie namowic mame na kupno smartfona dla niej, mogla zrezygnowac z dwoch telefonow, stacjonarnego i komorki, a co za tym idzie, placic mniej w miesiacu. Poza tym nie do przecenie nia byla mozliwosc wysylania zdjec na biezaco i darmowe rozmowy przez whatsappa. Ale mama to niestety pokolenie niespecjalnie techniczne, a internetowo to juz wcale, wciaz bala sie czegos wcisnac, przyjac apdejt i stale marudzila, ze bledem zyciowym byla jej zgoda na smartfon. Kiedy bylam u niej, na biezaco rozwiazywalam problemy, a kiedy mnie nie bylo, to drama. Wiele problemow rozwiazywalysmy przez telefon, z nierozwiazywalnymi bylo gorzej. Ale wreszcie mama przeniosla sie tutaj i powstaly inne problemy, bo polski t-mobile zarzucal jej nieuczciwosc w korzystaniu z roamingu, nie chcial grzecznosciowo odstapic od umowy, mimo ze wyslalam wyjasnienie i kopie ze szpitala. Zazadali jakiejs kosmicznej sumy za odstapienie, wiec postanowilysmy zostawic abonament do konca. Tyle tylko, ze do wiekszosci znajomych mama dzwonila sobie przez whatsapp, korzystajac z mojego stacjonarnego wifi, a do kilku nie majacych smartfonow - z telefonu stacjonarnego. Czyli nie korzystala praktycznie z tego ich roamingu w ogole. Wreszcie nadszedl dzien, kiedy polski abonament sie skonczyl, ja juz zdazylam wczesniej nabyc karte na doladowanie, bo uznalam, ze nowy abonament w przypadku mamy jest niepotrzebny. Bedzie przeciez dalej korzystala z mojego stacjonarnego internetu, sama i tak nie wychodzi, a jesli, to ma odrobine mobilnego. No i zaczelam powoli przenosic dane, najpierw z karty na telefon, wiec ksiazka telefoniczna znalazla sie u innego operatora w calosci, a potem wysylalam przez whatsappa wszystkim znajomym nowe dane. Musialam przy tym najpierw odinstalowac whatsappa na stary numer, bo nie chcial sie przestawic automatycznie na nowy. Troche przy tym zdjec poginelo, ale znalazly sie na moim telefonie, gdzie jeszcze tkwilo stare polaczenie whatsappowe z mama. Wszystko wiec gralo i buczalo az do momentu, kiedy tym bezwhatsappowym chcialam przeslac nowy numer mamy via SMS. Telefon sie zbiesil, pokazywal gest Kozakiewicza, opowiadal o jakims errorze, ale nie chcial wytlumaczyc, o co dokladnie chodzi. Nawet wujek gugiel nie wyjasnil, dlaczego. Pomyslalam, ze moze ma za malo na koncie, wiec doladowalam go porzadnie i... dalej nic. Qrde! Mama wprawdzie uspokajala mnie, ze to nie takie wazne, mozna z tym poczekac, a nawet w ogole nie musi tamtych osob powiadamiac, bo nie sa dla niej az tak wazni, ale mnie nie dawalo spokoju, dlaczego nie moge wyslac glupiego esemesa.
Nie uwierzycie, co bylo przyczyna i KTO wpadl na rozwiazanie. Otoz moja calkiem niekumata w zagadnieniu mama nagle dostala eureki, jak pomyslowy Dobromir, cos walnelo ja w glowe od tylu i spytala niewinnie, czy czasem nie trzeba dodac do numerow w ksiazce telefonicznej prefixu do Polski. Dotad miala w telefonie gole polskie numery i to wystarczalo, nawet kiedy korzystala z Niemiec, bo byla w roamingu. I to mnie kompletnie zmylilo, bo od poltora roku przyzwyczailam sie, ze wszystko dziala, wiec powinno dzialac po zmianie karty na niemiecka. A tu ZONK! Ze tez sama na to nie wpadlam, za to wpadla mama, ktora nie ma o niczym pojecia. No grzmije wyhodowalam na memlonie, niby nic nie wie, a w efekcie wytknela mi blad, ktory nawet Toyka by zauwazyla. No fstyt!
Ha, ha!. Dobre!
OdpowiedzUsuńSmiej sie, smiej! Mnie tam nie bylo do smiechu.
UsuńDobrze jest tak ze nie boisz sie probowac jak dzialaja nowosci. U mnie jest odwrotnie, najpierw nowa techniczna rzecz musi troche odlezec, jak kupilam iPada to czekal caly miesiac, potem czytam instrukcje i przygladam sie tylko urzadzeniu. Nastepne kilka dni musi minac zeby zabrac sie za urzadzenie i powoli, powoli, codziennie tylko troche.
OdpowiedzUsuńU mnie czytanie instrukcji mija sie z celem, pol i tak nie zrozumiem, wiec wciskam co sie da i ucze sie urzadzenia metoda porob i bledow, ten sposob mam wyprobowany. I tylko w ostatecznosci czasem zajrze do instrukcji. A jak mam juz opanowane podstawy, to reszty ucze sie podczas eksploatacji.
UsuńTeż mam trochę pietra z tym wciskaniem guziczków, jakoś sobie radzę ale jestem ostrożna. Instrukcje są do bani, to prawda, kilka dni temu rozszyfrowałam starą maszynę do szycia pt, Lucznik, która sobie leżała u sąsiadki w zakamarkach pewnie z 40 lat i była praktycznie nieużywana a ja potrzebowałam maszyny...wszystko w niej jest inaczej niż w tych maszynach, które znałam dotychczas...a instrukcja boszsz....chinszczyzna, nie sa to dzisiejsze elektroniczne smartmaszyny ale ichże mechanika mnie paralizuje..dałam radę, szyje...
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze mojego starego Lucznika z Polski, wprawdzie juz walizkowego, choc wczesniej mielismy cudownego meblowego Singera, trzeba bylo pedalowac. Ten moj Lucznik jest strasznie ciezki, wiec rzadko z niego korzystam, bo trzeba nosic w te i z powrotem z piwnicy, w domu nie mam na niego miejsca.
UsuńMasz racje, instrukcje sluza oglupianiu, a niczego nie naucza.
to pewnie taka sama maszyna, bo ta sąsiadki jest ciężka jak czołg, szyje dobrze ale noszenie jej z garderoby na stół i z powrotem jest nie lada wyczynem.
UsuńJa musze dzwigac z piwnicy na gore, wiec mam znacznie bardziej utrudniony do niej dostep.
UsuńWidzisz jaką masz mądrą mamę!
OdpowiedzUsuńNo widze. A tak sie maskowala, ze nic nie umie, nie wie, nie ma pojecia. :)))
UsuńPrzypadek? nie sądzę :-))))))))
OdpowiedzUsuńdla mnie jednak największym wynalazkiem jest bardzo dobry komputer. korzystam tylko ze służbowych, więc mogę sobie pozwolić na wypasione, bo nie za moje pieniadze.
Na moje potrzeby zwykly lapek ze sklepu to wiecej niz ja mam umiejetnosci, bo potrzeba mi tylko umiec obsluzyc blog, fejsbuczek i zgrac zdjecia z aparatu oraz je przyciac lub poprawic. A telefon ma te zalete, ze moge brac go wszedzie, teraz jeszcze z zegarkiem do kupy :)))
UsuńE tam. Wstyd to chodzić do kościoła i głosować na pis.
OdpowiedzUsuńNo to to w ogole nie miesci sie w zadnych normach, bo dotyczy czesci spoelczenstwa pozbawionej mozgow.
UsuńNieomal w dniu przyjazdu wciśnięto mi tu w garść smartfona. Ale ja oprócz niego nadal mam polską komórkę, którą mam zakontraktowaną w NJU Mobile i płacę za jej niańczenie 9 polskich złotych i na ogół nie częściej niż raz w roku przekraczam limit i płacę jednorazowo np. 12 zł, bo się rozgadałam. Mojego niemieckiego numeru stacjonarnego i komórkowego nie zna nikt i mam dzięki temu tak zwany święty spokój, bo dzwonią do mnie tylko wtedy gdy jest jakaś naprawdę ważna sprawa- np. przyjaciel męża i mój rozmawiał ze mną na trzy dni przed swą śmiercią- wiedział, że lada chwila odejdzie na zawsze, ale chciał się wygadać i się wygadał. Poza tym nadal mam mieszkanie w Warszawie, więc muszę mieć kontakt z firmą, która się nim opiekuje. Poza tym nadal funkcjonuję w polskiej bankowości i muszę się z nimi kontaktować polskim numerem a nie niemieckim. A wstyd?- tylko wtedy gdy głosujesz na pisdzielców lub nie bierzesz udziału w wyborach. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńJak to nikt? Ja znam i nie zawaham sie Cie meczyc telefonicznie :))) A ten NJU nie zarzuca Ci, ze naduzywasz roamingu? Moja mame T-mobile zaczal nekac juz po trzech miesiacach pobytu tutaj, ze nieuczciwie naduzywa roamingu.
UsuńNo w wyborach, polskich wyborach, to ja juz udzialu nigdy nie wezme, ale w niemieckich biore czynny udzial odkad dostalam obywatelstwo. A wiesz, ze do Polski zjezdzam w tym roku dokladnie w dzien wyborow? I gdybym mogla, to pewnie bym zaglosowala.
Tam są jakieś ramy czasowe na roaming, ale trzeba by o tym poczytać na stronie NJU Mobile. Co jakiś czas mi podsyłają wiadomość, że jestem już w okresie wyżej płatnym, ale to jest raptem chyba 19 gr polskich za minutę a ja rzadko gadam dłużej z Polską niż 10 minut. Na te niemal 6 lat pobytu tutaj tylko 2 razy dopłacałam do tych 9 zł miesięcznie. No czekam i czekam kiedy mnie zaczniesz "męczyć" telefonicznie. WhatsAppa oczywiście mam i na smartfonie i na kompie. Ale zauważyłam, że rodacy w kraju nad Wisłą rzadko mają w swych komórkach WhatsAppa i nie wiem dlaczego. Uważam za skandal, że nie ma poza granicami Polski głosowania zdalnego - będę musiała wywlec się autobusem i jeszcze kawał drogi przewlec per pedes, bo nasza ambasada jest na zadupiu. W poprzednich brałam udział, stałam w kolejce 1,5 godziny, teraz bym tyle nie wystała. Nie wiem czy córka jeszcze bierze udział w polskich wyborach, ma wszak 2 obywatelstwa. Ciekawa jestem kiedy wybuduje się nowy budynek polskiej ambasady na Unter den Linden -tamten miał multum azbestu i został rozebrany. Teraz już tam można się dowlec metrem - nową linią.
UsuńKiedy czytam o donioslych planach polskiego (nie)rzadu, ogarnia mnie pusty smiech. Po co maja budowac nowa ambasade, a przede wszystkim za co? Wszystko juz przebimbali, a jesli nadejdzie nowe, bedzie mialo wazniejsze sprawy do zalatwiania od budowy ambasady. Ta tymczasowa dziala? Dziala! O co wiec chodzi, niech sobie ludzie dojezdzaja i dochodza, im wiecej sie zniecheci, tym dla nich lepiej.
UsuńAha, nie mam numeru Twojej niemieckiej komorki, wiec sila rzeczy nie mam Cie w whatsappie. :)
Wyglada ze jestem mieszanka Ciebie i Twej mamy - u nas specjalista od elektroniki jest maz ale zdarzyly mi sie przeblyski . Nie penetruje mojego iPhone, wiekszosci jego mozliwosci ani znam ani nie sa mi potrzebne, niemniej czego uzywam mam obcykane, a uzywam moze 2% jego mozliwosci. Maz ma smartfon Samsung wiec choc wszystkie rodzaje dzialaja podobnie jednak byly rzeczy z ktorych nie wiedzial jak korzystac i pokazywalam mu jak dzielaja u mnie - czyli czegos sie nauczyl ode mnie (a ja od corki). Ale to bylo troche temu, teraz juz nie ma potrzeb wzajemnego szkolenia.
OdpowiedzUsuńTaki moment wstydu czyli zaambarasowania tez mialam wiec znam to uczucie : jednego dnia moj iPhone zamilkl na smierc chociaz dzialal . Poszlam wiec z nim do salonu Apple a poniewaz to bylo w srodku pandemii do salonu wpuszczano moze trzy osoby na raz czyli byla dluga kolejka pod drzwiami. Gdy wreszcie po dlugim czekaniu dostalam sie do technika popatrzyl i tlumaczyl jak malemu dziecku : spojrz, tu masz taki przycisk ktory wlacza i wylacza glos a masz wylaczony, to wszystko. Myslalam ze sie zapadne pod ziemie ze wstydu bo przeciez o tym przycisku wiedzialam, jedynie nie bralam pod uwage no bo jakim cudem bez mego udzialu wylaczyl sie? Moze przy wkladaniu do terebki? Tak czy siak po powrocie do domu nawet nie chcialam mezowi powiedziec co wykryto bo tak mi bylo wstyd.
Z kolei innym razem gdy dostawalam telefon to zaraz po rozpoczeciu rozmowy glos cichl az w koncu calkiem zanikal, nie dalo sie prowadzic rozmowy do konca. Zadzwonilam do corki jako ze ona miala wtedy identyczny jak moj (teraz ma najnowszy model a ja zostalam przy starym ktory dla innych ludzi stal sie antykiem a przeciez niczego mu nie brakuje), ona, podobnie jak Ty robisz, spenetrowala google i znalazla przyczyne - trzeba bylo cos tam w ustawieniach przestawic a zrobilo sie "samo". Wiec mi naprawila zdalnie ale ja opisalam ta historie na naszej osiedlowej stronie internetowej jako rade dla innych w razie podobnej sytuacji. Nawet nie wiesz ile ludzi mi dziekowalo bo mieli podobnie, tez nagle sie im tak stalo i dyskutujac o tym doszlismy do wniosku ze update telefonu tak namieszal. Czyli niechcacy wielu ludziom "naprawilam" telefon.
Jednego razu Bella naprawila corce, mieszkajacej na Florydzie, laptop ! Gdy Bella byla mloda i psotliwa lazila mi po laptopie oczywiscie mieszajac mi na nim. Jednego dnia nie dalam rady naprawic co zepsula wiec obudzilam meza proszac o ratunek. Po wielu probach w koncu wynalazl ze przycisnela ten guzik z wieza Wi-Fi, czyli wylaczyla go. U corki bylo podobnie, tez jej kot lazil po laptopie i zepsul, wylaczyl Wi-Fi. Pamietala jednak moje opowiadanie i pierwsze co zrobila to wcisnela ten guzik - odzyskujac polaczenie. Smialysmy sie z tego no bo wyszlo ze Bella naprawila.
Nie przejmuje sie faktem ze nie jestem tak oblatana w telefonach czy komputerach jak inni - potrafie zrobic wszystko co mi potrzebne a przeciez to sie liczy.
Ja mam jedno zasadnicze dzialanie, ktore stosuje jako pierwsze - resetuje wszystko i wlaczam od nowa. Jakies 80% wszystkich usterek reperuje sie sama, a jak nie, to do gugla po porade, on zalatwia mi 15% kolejnych problemow. Z 5% wydzwaniam guru, ktory na szczescie mieszka na osiedlu, wiec w drodze z pracy wpadnie czasem mimochodem i pomoze, ale nie chce go naduzywac, wiec staram sie jak najwiecej robic sama, bo nawet nie mam kogo spytac.
UsuńUzywam Samsunga Galaxy, bo iPhone uwazam za zbyt drogi i nie musze go miec, a przed kupnem wyorientowalam sie na stronach konsumenckich, ktory model ma dobry aparat fotograficzny i ten kupilam, bo jednak sporo pstrykam, a duzy aparat jest ciezki, wiec taki w telefonie to zbawienie dla mnie.
No nie dziwie sie, ze o malo pod ziemie sie nie zapadlas ze wstydu, ze o taka blahostke pytalas fachowca. Moj wstyd byl mniejszy, bo nie opuscil murow mieszkania i rodziny.
Jak pamietasz, na starym blogu prowadzilam taki kacik "ciocia dobra rada", prostym laickim jezykiem i duza iloscia obrazkow ze wskazowkami, co naciskac. Dokladnie tak, jak ja sama chcialam byc na poczatku edukowana, a nie "zeskroluj" i "nacisnij enter", a ja nie wiedzialam, o czym do mnie rozmawiaja, bo nie znalam tych okreslen. :)))
To tez - resetuje a to czesto rozwiazuje problem - a takze ze dwa razy dradzilam mezowi i tez mu pomoglo/nauczylo.
UsuńMoj iPhone faktycznie tani nie byl gdy kupowalam, blisko tysiac dolarow. Jest to model 10, wtedy byl najnowszy. A teraz mamy iPhony 15.......Ja do konca zycia zostane przy tym co mam bo przeciez nie potrzeba mi cudow.
Ostatniego Galaxy wymienilam bodaj po 6 latach, kiedy juz bateria zaczela za szybko sie wyladowywac i wciaz musialam latac z kabelkami. Tez nie jestem z tych, ktorzy co dwa lata musza zmieniac model na nowszy i drozszy. Dopoki dziala bez zarzutu, bedzie uzywany i tyle.
UsuńMam Samsunga Galaxy S10 od 4 lat i jestem z niego bardzo zadowolona. Co prawda trzeba go doładowywać codziennie ale to jeszcze nie problem
UsuńMoj poprzedni Galaxy (nie pomne typu) wytrzymal ponad 6 lat i tez musialam stale doladowywac, nawet kilka razy dziennie, az mnie to w koncu znudzilo i kupilam sobie nowy.
UsuńNie lubię zmieniać telefonów, ale czasami trzeba i doszło do tego, że wszystko załatwiam w fonie, a nie mogę przekonać się do laptoka. Opowieść świetna. 😘😘😘
OdpowiedzUsuńCos mi tu krecisz, Boguska! Z jednaj strony gadasz, ze nie piszesz komentarza ze smartfona, bo Ci niewygodnie, teraz znow ze na laptoka dostajesz dlugie zeby (zemby), Ty chyba szukasz wymowki, zeby nie komentowac, choc na szczescie jednak komentujesz, chyba ze strachu przed zemsta, co nie? :)))
UsuńNie ze strachu przed zemstą... 😁😁😁 cały czas komentuję z fona, bo nie lubię dalej lapka
UsuńA ten wielki gruchot czyli starodawny komp to lubilas? Nie ma jak lapek, wielkosc ekranu porownywalna z normalnym PC, a funkcje wszystkie jak w telefonie. No nie ma nic lepszego.
UsuńLogiczne myslenie nie zalezy od wieku! Pozdrowienia dla Twojej Mamy!
OdpowiedzUsuńDziekuje, przekazalam, mama dziekuje. Przekazalam takie pozdrowienia: "klania Ci sie Finlandia, ta od skarpetek", bo po samym imieniu moglaby nie zajarzyc. Z moich znajomych to zna tylko Boguske, nawet osobiscie, ale po finskich skarpetkach od razu wiedziala :)))))
Usuń:))))))
UsuńNo co sie chachasz?
UsuńUsmiecham sie slodko. Wiele razy. Szkoda, ze "Finlandii" nie mozna przeslac :).
UsuńWtedy my z mama bardzo bysmy sie usmiechaly, choc nie do konca jestem pewna, czy chodzi Ci o panstwo, czy o flaszke. :)))))
UsuńJest jeszcze utwor muzyczny ale tym razem chodzilo o ciecz rozweselajaca, choc przyznam, ze sama tego nie doswiadczylam z absolustycznego powodu :). Usmiecham sie z powodu a nie z przyczyny. :))))
UsuńNo to zakupie tutaj w Twoim imieniu i damy z mama w szyje, co nas z pewnoscia rozweseli, o ile przezyjemy. :)))))
UsuńDobrze, ze w szyje a nie w "dziup" :))) Przezycia nie gwarantuje, choc i to jest prawdopodobne.
UsuńAle bylaby to piekna smierc, co nie?
UsuńHre hre, że tak powiem.
OdpowiedzUsuńTaaa, wysmiewajta sie, calkiem sobie na to zasluzylam.
Usuń