To bylo w czwartek, kiedy siedzialam w domu udupiona poszczepiennym bolem glowy i calego czlowieka. Po przyjeciu Paracetamolu bol nieco zelzal, wiec siedzialam w kuchni i bawilam sie przy kompie, zerkajac od czasu do czasu na plac budowy za oknem. W mieszkaniu cisza jak makiem zasial, zwierzeta po porannych harcach, sniadaniach, kuwetach, spacerkach - padly zmeczone na zasluzony odpoczynek, a slubny udal sie do ratusza odbierac nowy dowod osobisty.
Od jakiegos czasu nie pojawiaja mi sie fejsbukowe powiadomienia na lapku, wiec od czasu do czasu zagladam w telefon, bo tam, o dziwo, nie ma z powiadomieniami zadnych zaklocen, a w lapku musialabym co rusz odnawiac strone. Przegladam tez te powiadomienia w telefonie, bo tam idzie szybciej, jednak kiedy mam odpowiedziec na jakis komentarz, przenosze sie do lapka, bo mi wygodniej pisac na normalnej klawiaturze niz slepic w telefonie. Posrod powiadomien byl tez sygnal z youtuba, bo mam kilka programow zasubskrybowanych. Tym razem byla to Graszka z Domu pod Bocianem ze swoim vlogmasem. Nastawilam wiec Graszke na telefonie, zeby mi opowiadala, co tam u nich, a sama dalej w lapku scrollowalam fejsbuczka. Graszka gadala, a moj wzrok padl ponownie na listewke z powiadomieniami i zobaczylam, ze mam nowe, taki podobny symbol do tego youtubowego. Wiadomo, ze niedowidze, ale zaciekawiona kliknelam myslac, ze to cos, co wczesniej zasubskrybowalam. Graszka w tym momencie zamilkla, a ja bylam zla na siebie, ze ja wylaczylam i chcialam wrocic, ale tez nie otworzylo mi sie to, w co kliknelam. Slowem Graszka zniknela, a nowe sie nie otworzylo. I kiedy kombinowalam jak kun pod gore, jak te Graszke przywolac z powrotem, uslyszalam nagle z duzego pokoju kobiecy glos, glosny i wyrazny. Serce mi stanelo, a puls poszybowal na bicie rekordu swiata, nogi zmiekly, a pod czaszka trwala gonitwa mysli. Zaczelam skradac sie do pokoju, bo pomyslalam, ze moze slubny zostawil otwarty balkon i tam stoi ktos i tak glosno rozmawia i nagle stwierdzilam, ze z telewizora nawija... Graszka. Noszszsz...!!!
Jak ja przeteleportowalo z telefonu do telewizora??? No sami widzicie, jaki ze mnie niedorozwoj. Niby wiedzialam, ze aby moc ogladac Netflixa, musialam skoordynowac telewizor z internetem i niby wiem, ze mam skoordynowany telefon z laptokiem, ale zeby zaraz moc wszystko miec w telewizji, to nie wiedzialam. Okazuje sie, ze to ten nowy symbol byl czarodziejskim guziczkiem przenoszacym youtubowe filmiki (a moze i wiecej?) z telefonu do telewizora. Bede prowdzic badania naukowe, co ja jeszcze moge, a raczej co moga urzadzenia domowe bez mojej wiedzy i swiadomosci, bo na razie ten magiczny knefelek pojawil mi sie po raz pierwszy, wiec nic nie wiem. No mowilam, ze boje sie maszyn, robotow i automatow, nie bez racji, jak widac.
Koniecznie musisz dalej prowadzic badania naukowe, moze i komentarze mozesz miec i pisac na duzym ekranie.
OdpowiedzUsuńOby tylko nie pojawialy sie na ekranie osoby niezapraszane. A podazajac tym tropem az zmrozilo mnie zebym sie niechcacy nie pojawila na Twoim ekranie.
Nie no, az tak to nie bedzie. Chwiliwo tylko youtube umie zdalnie z telefonu wlaczac telewizor, a i to nie za kazdym razem, ale prowadze dalsze badania i albo cos znow przypadkiem odkryje, albo na tym poprzestane :)))
UsuńAle jakbys wrzucila jakis filmik ze soba w roli glownej na youtuba, to calkiem niewykluczone, ze sie pojawisz u mnie w telewizji :)))))
Nie ma filmikow i nie bedzie. Ale Ty jestes bystra i czort wie do czego takie badania moga doprowadzic, ten co wymyslil bombe tez nie przewidzial.
UsuńHe he he, no to sie bój! Sciagne Cie zdalnie do telewizora i tam zostawie na zawsze, a kiedy bede miala ochote z Toba porozmawiac, nie bedziemy mailowaly, ino wlacze telewizje. :)))))
UsuńChyba jednak musze zamknac sie na kluczyk!
UsuńZorganizujemy wytryszek :)))))
Usuń😭😱
Usuń😬🤣
UsuńJa mam w kuchni radio internetowe. Kiedyś mieliśmy bardzo słaby internet. I włączałam i nic.
OdpowiedzUsuńI jeśli zapomniałam wyłączyć to czasem znienacka buuum , włączało się i nagle coś mi z kuchni gadało
Tez straszne, ale moje straszniejsze, no bo zeby telefonem wlaczac telewizor w lezacym po przekatnej mieszkania pokoju? :)))
UsuńMnie tak dziecko kiedyś coś włączyło. Oglądam ja ci coś az tu nagle telewizor wskoczył na Netflixa 😄
UsuńJa mam tego Netflixa tak krotko, ze jeszcze nie zdazylam poznac wszystkich jego mozliwosci. Chociaz Graszka byla na youtubie, kiedy sie teleportowala.
UsuńTeż tak mam, bo mam za dużo zabawek. I nie z telewizornią, bo takiej nie mam, ale na wszystkich ustrojstwach co rusz coś innego wyskakuje. A że powiadamiają mnie także, gdy ktoś lezie korytarzem, to mam po prostu dźwiękowe powiadomienia wyłączone, bo zwariowałabym. Na noc muszę zaś w futerałach wszystko zamykać, bo jako głuchawą budzi mnie światło, a moi sąsiedzi wyłażą średnio co 15 minut z mieszkań, bladym świtem i późno w nocy (jakieś wiercipięty mnie się trafiły, ja przez tydzień mogę z chaty nie wyjść). Jak mieliśmy TV i kino domowe to... nie umiałam obsługiwać pilotów. Włączyć, wyłączyć to tak, ale reszta to mogiła. Tak samo nie umiem obsługiwać pilota od klimatyzacji (w pracy). Wszystko inne ogarnę, ale piloty to czarna magia i gdy na dyżurze u Łobuzów włączam im bajkę, jęcząc, że spokój, bo się pogubię i się zatnie, to po powrocie lecą do rodziców i strategicznym szeptem raportują, że babcia była dzisiaj mądra i włączyła bajkę ;)
OdpowiedzUsuńTo wesolych masz sasiadow, a ruch na klatce ze schodami jak we wzietym burdelu, ino sie drzwi otwieraja i zamykaja, a telefony i inne urzadzenia u Ciebie w mieszkaniu mrygaja alarmami swietlnymi. :)))
UsuńJa z pilotami radze sobie tak, ze wyprobowuje najpierw wszystkie guziki i czekam, co z tego wyniknie, a tak za piatym razem mniej wiecej wiem, jaki guzik do czego.
Mam odwrotnie, na telefonie mnie nie informuje o niczym, a na lapku chodzi dynamicznie. (Tak, mam powiadomienia włączone). Właściwie w telefonie chodzi jak chce, czasami mnie powiadomi, czasami nie. Messenger mnie wkurza, bo nie wiem czy ktoś napisał, póki nie otworzę. Ale nie zawsze, bo czasami mnie zaskoczy i "pyknie", że ktoś napisał. I weź mi to wytłumacz. -_-' Generalnie zawsze mówię ludziom, żeby wysyłali mi SMSy albo pisali na WhatsApp'a, bo inaczej nie będę wiedziała, że ktoś czegoś chce.
OdpowiedzUsuńTeż wole pisać na klawiaturze.
Czasami przerabiałam zdjęcia na telewizorze, żeby widzieć każdy szczegół i lepiej je dopracować. Ale potem uznałam, że na większym, nie znaczy lepiej, bo oczy trochę bolały. Tak samo pisanie i czytanie, myślałam, że będzie fajnie, ale wolę na laptopie to widzieć. Ekran tv jest do filmików, a nie do skupiania wzroku w jednym miejscu. Ewentualnie do gier też jest świetny jak masz wartą każdego szczegółu grafikę. Mam taką jedną fabularną, która wygląda niemal jak rzeczywistość, no to w nią pykam na dużym ekranie.
Uważaj tylko, byś niechcący jednym klikiem nie wyłączyła lodówki i będzie dobrze. Reszty się nauczysz. :D
Nie wiem, dlaczego u mnie powiadomienia porzadnie dzialaja na telefonie, a w lapku to jak im przypasuje, czasem dostaje z takim opoznieniem, ze dawno juz zdazylam to cos przeczytac i skomentowac, a lapek dopiero powiadamia, ze nadejszlo.
UsuńNo i ze telewizor musialam skoordynowac z internetem, zeby moc ogladac Netflixa to jedno, ale ze telefon robi teraz za pilota od telewizora to drugie.
Wyobrażam sobie, co by przeżył Twój mąż, gdyby oglądał samotnie mecz, a tu nagle wyskoczyłby mu jakiś Twój filmik, który niechcący włączyłaś siedząc w parku :-)
OdpowiedzUsuńPewnie moj smarkfon nie ma az takiego zasiegu, ale kiedys sprobuje spod samego domu poprzeszkadzac mu w ogladaniu i zamiast meczu kazac ogladac Graszke. :)))
UsuńDobra jesteś. Ja podobną rzecz miałam w odwrotną stronę, bo uwielbiam oglądać swing rocka na telewizorni i kiedy wyłączam telewizor, to pokazuje się powiadomienie, czy nie mam ochoty dalej oglądać w telefonie... 😘
OdpowiedzUsuńHe? Czyli tez musisz miec telewizor skonfigurowany jakos z internetem. No musisz, nie ma innego wyjscia. :)))
UsuńJa też często tak robię, tzn. patrzę w telefonie, działam na lapku. A tego przenoszenia do tv muszę poszukać, bo to wygląda na coś prostego, a dotąd, kiedy chciałam coś obejrzeć z na dużym ekranie, to przez bluetooth.
OdpowiedzUsuńWarunkiem jest podpiecie telewizora do internetu, a wtedy mozna wszystko. Przez bluetooth tez idzie. Jesu, ta technika mnie czasami przeraza, boje sie, ze kiedys zajrze w telefon, a tam filmiki dla doroslych krecone amatorsko przez sasiadow.
UsuńMój telefon leży na kredensie i używam go wyłącznie do kontaktów. Wszystko robię na stacjonarnym.kompie. Nie z powodu ograniczeń rozwojowych w kierunku tych urządzeń, a głównie z powodu nie mienia ochoty na takie "zabawy".
OdpowiedzUsuńAle prawie czuję to mrowienie w Twoich plecach, kiedy usłyszałaś głos z pokoju:):):):)
Nawet przez mysl mi przelecialo, ze to moje zwierzeta zaczela przedwczesnie gadac ludzkim glosem, choc to jeszcze nie wigilia :)))
UsuńJa mam w telefonie wszystko, bo np. kiedy jade do mamy, uzywam u niej mojego internetu mobilnego, bo mama nie ma stacjonarnego. Albo jak jestem poza domem, to tez mam baczenie na wszystko. Kiedy siedze w domu, to korzystam tylko z lapka, ale po powiadomienia zagladam do telefonu. :)))
achacha Anno Mario Pantero ))))))))))))))))))))))))))) ja tam się nie odzywam, bo niby mam pojęcie sprzętowe, obsługuje światła i konsole teatralne i takie tam różne, i filmy kleje i nagrywam ale z tym moim telefonem, to różnie bywa;) poza tym ja bardziej jestem komputerowa niż telefonowa i raczej nie oglądam i nie piszę w telefonie... a że mieszkam w 200letniej chałupie, to sama rozumiesz jakie tu odgłosy, oddźwięki i kuny ganiające pod dachem i wiewiórki i koty obce i lisy szczekające pod oknami, no i duchy ofkorsssss
OdpowiedzUsuńzawalca można dostać.
Och... duchy w takim domu to mus mieć:):)
UsuńW naszym domu tez czasem cos skrzypi, ale mam ochrone w postaci psa, kotow i slubnego, ale czasem tak sobie mysle, ze gdybym byla calkiem sama, to na pewno bym sie bala.
UsuńPietro wyzej Jaskolce napisalam, dlaczego musze miec staly internet w telefonie. Co najmniej jeszcze dlatego, ze czesto dzwoni do mnie Polska przez whatsappa, wiec musze byc zawsze internetowo osiagalna.
Staram się zbyt mocno nie odbiegać od współczesności, ale daleeeko mi do Ciebie! :)
OdpowiedzUsuńNo dzieee... Ja tez sie staram, ale wciaz cos mnie zaskakuje i straszy, jak przeteleportowana Graszka, z telefonu do telewizora. I niby wiem, ze moge, ale nie przestaje mnie to zadziwiac. :)))
UsuńUśmiałam się..bo Ty tak zabawnie piszesz.Ja trochę nieogarnięta tymi nowościami to pewnie bym padła .Choć ostatnio też spotkała mnie rzecz przedziwna.Mam na różnych folderach pozgrywane zdjęcia.Nie mam ich dużo więc znam je wszystkie.Była czwarta rocznica odejścia pierwszej Lunki.Więc w ten dzień myślałam o niej bardziej intensywnie.Kupowałam coś przez internet i wyświetlił mi się w linijce gdzie pytałam kogoś o kupowamą rzecz aparat fotograficzny.Więc wjechałam kursorem na niego i kliknęłam i ....mie wierzę własnym oczom.A tam ukazały mi się cztery zdjęcia starej Lunki [Nie mam ich w żadnym folderze]a obok zdjęcie nowej Lunki z mamą.Też nie mam tego zdjęcia w folderze]Zdjęcia Lunki 1z roku 2015 i Lunki2 z roku 2017 dzieli dwa lata ...Nie wiem jak to się stało Gosia z J
OdpowiedzUsuńJUZ czwarta rocznica??? Niemozliwe, to bylo jak wczoraj.
UsuńChyba Lunka Pierwsza (stara brzmi nieladnie) chciala Ci sie przypomniec. A tak naprawde pewnie jest na to jakies racjonalne wytlumaczenie, bo cudow nie ma.
Ale horror 🤣. No to ja bezpieczna, bo telewizorni niet, a net tylko stacjonarny.
OdpowiedzUsuńWynajmowana chalupa dosc stara i zawsze cos gdzies zaskrzypi, pyknie, czy szurnie, ale jako ze malo strachliwa jestem, juz nawet uwagi nie zwracam. Tylko malz czasem stwierdza, ze pewnie duchy se laza. Jednego takiego, który mi po dachu skrobal nawet zdybalam - szczurzysko wielkosci kota. Te cholery po napowietrznych kablach miedzy domami sie rozlaza i niezlego starchu moga napedzic 🤢.
Boszszsz... szczury!!! Chyba na Twoim miejscu kupilabym jakom szczelbe i wprawiala sie w celnosci szczelajac do szczurow. :))) Zrobilabys cos pozytecznego dla swiata, a i ewentualni wlamywacze najpierw dobrze by sie zastanowili.
UsuńTeż mi się wierzyć nie chce ze to już cztery lata.Alę czas gna jak opętany.jest poniedziałek za chwilę już piątek.I pewnie nie tylko ja tak mam.Gosia z J
OdpowiedzUsuńToya jest u nas 4,5 roku, Bulka chyba ponad 7, za chwile bedzie 13 lat, odkad tutaj mieszkamy. Moja wnuczka niedlugo skonczy 5 lat, a dopiero co sie urodzila Czyste szalenstwo, jak ten czas gna do przodu!
UsuńHa ha ha ha! U mnie takie duchy to wystepuja ostatnio na potege! :-)))
OdpowiedzUsuńTa technika mnie czasem przerasta.
Usuń