... zadnym krytykiem, ani literackim, ani w innej dziedzinie sztuki, mnie albo cos sie podoba, albo nie i tyle. Nie dzielilam wlosa na czworo, nie szukalam w sztuce drugiego dna ani nie dociekalam specjalnie, co autor mial na mysli stawiajac klocka na zielonej kartce papieru i podpisujac Apokalipsa albo tytulujac w jeszcze inny, nierzadko mocno udziwniony, sposob. I zeby byla jasnosc, ja tzw. sztuki nowoczesnej w zasadzie nie lubie, bo moim zdaniem ci tzw. artysci niewiele maja swiatu do przekazania, choc udaja cos wrecz przeciwnego, wiec stawiaja przyslowiowego klocka i kaza podziwiac jako sztuke. Po czym przychodzi tlum znaffcow i zaczyna madrze kiwac glowami oraz rozprawiac nad ta kupa, jakie to przeslanie przyswiecalo artyscie. Kazdy z nich widzi kupe, kazdy ledwie wytrzymuje jej odor, ale nikt nie chce zostac posadzony o brak empatii tworczej, wiec dopisuja do kupy jakas filozofie.
Podobnie mam ze wspolczesna poezja, o ile to w ogole podpada pod jakakolwiek poezje, bo dla mnie poezja to jakies rymy i rytmy, a nie zbiorowisko przypadkowych slow, bez wielkich liter i znakow przestankowych. Zas gromada znaffcow pieje o glebokim egzystencjalnym drugim dnie.
No i tu okazuje sie, ze to oni mieli racje, a ja sie nie znam. I nie musze, moge pozostac przy swoim "podoba mi sie albo nie", takie moje zbojeckie prawo. Bo otoz dostaly sie w moje rece dwa tomiki wierszy(?), czy jak to nazwac, skoro nie odpowiadaja moim definicjom poezji. Powiedzmy zatem utworow, o! Autorka jest Kasia Kadyjewska, nieznana mi osobiscie, ale wirtualnie znacznie blizej, bo wpuscila mnie nieco do swojego zycia. Znalazlysmy wiele wspolnych punktow i chyba sie lubimy. I nagle dotarly do mnie poczta dwa tomiki, taki cieply prezent na swieta, oba z dedykacja i autografem. Juz sam ich wyglad zachwyca, twarda okladka, piekna grafika i kredowy papier. Niewiele maja wspolnego z moim wyobrazeniem debiutanckiego tomiku, sa... takie profesjonalne i bogate.
Zaczelam od pierwszego "Katalog cnót niemodnych" i tak wsiaklam, ze nie zauwazylam braku interpunkcji, rytmu i rymow. Nie wiem, na czym polega magia Kaskowych utworow, ale skupia uwage na tresci i przeslaniu do tego stopnia, ze czlowiek nie zauwaza nic innego. Pierwszy raz mnie cos podobnego spotkalo. Ale bylam wtedy jeszcze przed lektura "36 wariatek", bo kiedy w koncu siegnelam po nie, wywrocilo mnie na nice. Plakalam przy prawie kazdym utworze, w kazdym widzialam siebie i to nadzwyczaj wyraznie, wywracalo mi wnetrze, kroilo w cienkie paski i posypywalo sola, a potem rozpylalo kwas siarkowy. Bolalo nie do wytrzymania. Wuj tam z rymami i rytmami!
Kaska, jestes naprawde utalentowana i wielka!
Jak tak przezylas te wiersze to musza byc szczere wiersze, bolesne wiersze, gleboko smutne, osobiste wyznania.
OdpowiedzUsuńNapisac wiersze ktore tak porusza czlowieka, to trzeba miec naprawde talent.
Kasia ma, ale do tych pór jakos sie z tym kryla, az wreszcie ten talent opublikowala i to od razu z przytupem.
UsuńKaśkę już poznałaś ciutkę, gdy czytałaś Jej bloga, pisanego piękną polszczyzną, ze swadą, lekkością. Szkoda tylko, że zniknął ten blog.
OdpowiedzUsuńNie będę wymieniała nazwy bloga, pseudonimu, bo nie wiem, czy sobie by tego życzyła, ale może się ujawni pod moim wpisaem.
Pozdrawiam 😘💞
Z Kasia czatowalysmy tez na komunikatorach i gadalysmy przez telefon, wiec poznalam ja jeszcze ciutke lepiej niz z samego bloga, ale glownie polaczyla nas wspolna choroba, w tej kwestii rozumiemy sie bez slow.
Usuńcudownie, ze nie masz racji z tymi klockami, interpunkcją ble ble ble
OdpowiedzUsuńartysta ma cię szarpnąć emocjonalnie, wzruszać, niepokoić, wkurwić, mówimy o artyście, nie rzemieślniku co robi ładne kubki, misy, wycinanki. Prawie Wszyscy wielcy na początku szokowali...sztuka współczesna jest skrojona na nasze czasy i Wspaniała - dzieła Banksiego, czy performensy Abramowicz(to by cię rozwaliło i zmiotło)... Abakanowicz...no i TEATR.
Rzekła Teatralna, a ja się pod tym podpisuję.
UsuńTeatru, co mnie ma szarpać w namalowanej czerwonej kuli na białym tle? Jeżeli nie potrafię poradzić sobie z interpretacją dzieła, to przynajmniej patrzę na warsztat twórcy, technikę, kompozycję, a tu co? Na środku białego pola czerwona kula. Wybacz, mój wnuk potrafi dokładnie to samo namalować i nie śni mu się żaden wielki przekaz. Mnie śmieszą te deliberacje, zafrasowania, potakiwania głowami nad "wielkim dziełem nic". A wierz mi przeszłam solidne wykształcenie w kierunku historii sztuki i jej pokrewnych dziedzin. Jeszce mnie przekonuje termin "sztuka umowna" (nowoczesna), na zasadzie umawiamy się, że to wielkie dzieło jest, ale niech wtedy nikt nie wmawia postronnym, że ono naprawdę jest wielkie i wymaga od nich zachwytu oraz wmawia, że "nie znają się".
UsuńNie no, w tym jednym przypadku musialam przyznac racje znaffcom, ale do klocka na papierku oraz innych "dziel" nikt mnie nie przekona. Probowalam kilka przeczytac, no nie szlo mi, nie porwaly trescia na tyle, zeby przestac wkurzac forma. To z Kaskowymi utworami szarpnelo mna po raz pierwszy w zyciu. I coz, nie wroze wielkiej kariery tym od klockow, bo ich klocki niekoniecznie przypadaja na poczatki kariery, zeby szokowac, sa po prostu zalosna proba wywolania szumu. Banksy jest wielki, ale on umie malowac, no nie porownuj z klockarstwem. Abramowicz robi wrazenie, ale to juz nie moja bajka, Abakanowicz jest znana, ale dla mnie... no niekoniecznie. A literatura i poezja... jak wspomnialam, ta szarpnela mna po raz pierwszy. Wole jednak klasyke.
UsuńO, wlasnie, Jaskolko, dokladnie tak samo odbieram klocka jak Ty czerwona kule i nikt mi nie bedzie w stanie wmowic, ze to sztuka.
Usuńno pewnie tak samo reagowano na Pollocka ))) każdy teoretycznie może nachlastać farbą na płótno ale On był pierwszy. I miał filozofię. Picassa kubistyczne kwadratowe kobiety też się nie podobały, A Kobro i wielki Strzemiński ?? Abstrakcjonizm jest ciężki. Nie każdemu w duszy gra. Gdyby jednak sztuka nie była poszukująca, nie łamała przyjętych schematów i nie prowadziła owocnego dyskursu z klasyką STALI byśmy w miejscu od wieków. Malarze wyszli z pracowni i nagle okazało się, że trawa niekoniecznie jest zielona a rzeka niebieska(impresjonizm, postimpresjonizm...). Akademicy polegli a awangarda zawsze była i będzie górą. do dziś byśmy tkwili w średniowiecznych schematach malowania zgodnego z doktryną kk że tak powinien wygladać Jezus a tak apostołowie, gdyby malarze nie zaczęli czerpać wiedzy z Biblii i historycznych uwarunkowań. Renesans. No i tak dalej i tak dalej.
UsuńOj tam, dla mnie sztuka moglaby sie zatrzymac na pieknej klasyce i nie rozwijac w jakichs pseudo wydumanych kierunkach, bo to wszystko juz ladne nie jest. Moze i ma jakies przeslania, ja sie nie znam, ale ja sobie potkwie w punkcie "podoba mi sie albo nie", a sztuka wspolczesna, ta udziwniona, no nie podoba mi sie wcale. Po co bowiem znieksztalcac to, co jest piekne z natury?
UsuńTeatru, nie chodzi mi o to, czy sztuka łamie, czy nie łamie schematów. Ok, niech łamie, niech trawa jest niebieska, słonce kwadratowe, kobiety o kanciastych kształtach, ale niech mi nie wmawiają, że ja nie rozumiem, nie znam się. Bo tak naprawdę, to na sztuce można się znać w zakresie techniki, farb, perspektywy. Ktoś może powiedzieć, że obraz w danej technice jest niedopracowany lub dany temat nie pasuje, kiedy namalowany jest kubistycznie. Natomiast rozumienie sztuki jest już dyskusyjne. Co to znaczy -rozumieć sztukę, rozumieć "Słoneczniki". Co ja tu mam rozumieć? Zrozumieć? OK, przekaz, tak? Ano jeżeli ktoś nie łapie przekazu, to znaczy, że jest on po prostu zły, nieczytelny. Jeżeli ktoś odczyta inaczej przekaz od zakładanego, wychodzi na to samo. Sztuka nowoczesna ma to do siebie, że każdy może sobie odczytać z tej kropy to, co chce lub nic nie odczytać i nikt nie powinien mu zarzucić niezrozumienia. Dlatego, uważam, nie chodzi o zrozumienie sztuki, a o odbiór najprostszy z prostych- podoba mi się lub nie podoba. Jeżeli nie podoba, to nie ma co się obrażać i zarzucać niezrozumienie. I jeszcze jedno w kwestii podobania się- gusty/mody społeczne zmieniają się. dlatego teraz obraz się nie podoba, po 20 latach się spodoba, ale nie znaczy to, że ludzie nagle "zrozumieli"- zmienił się ich gust, zmieniła się moda, albo przemówił czysty snobizm.
UsuńTez tak mysle, ze w "rozumieniu" sztuki wiecej jest snobizmu niz rozumienia. Zreszta krytycy sztuki tez przeciez kieruja sie wlasnym gustem, ktory nie zawsze jest tozsamy z gustem szerokiej publiki, stad czeste roznice zdan krytykow i spoleczenstwa.
UsuńAchacha Pantero (Jaskółko) a co to znaczy piękne z natury???Klasyka mówisz na przykład Dyskobol?albo Venus czy inna klasyczna czytaj grecka piękność. No to patrz na to: Grecy wymyślili harmonię i żadna kobieta nie wygladala jak Venus nie mogla. Grecy stworzyli ideal który nie istnial. I zaden sportowiec nie mógł miotać dyskiem w taki posob jak to pokazuje rzeźba. Otóż świat istnieje takim jakim go widzi artysta ))))) to jego przekaz i obojętnie czy kwadratowy czy inny. Albo się podoba albo nie zwykłym smiertelnikom. Natomiast są ludzie zwani krytykami, którzy mają hist sztuki, teatru,filmu,muzyki w paluszku i rozumieją co jest wyjątkowe i dlaczego. I zapewniam Was obie, że nie jest to kwestia snobizmu. No chyba, że same się nazwiecie snobkami sluchajac Chopina, Mozarta... A nie słuchając disco polo. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńNo i ja też nie powiesilabym w domu Kandynskiego. Także rozumiem. Wybaczcie błędy pisze w telefonie.
UsuńJa tam moge sie okreslic jako laik-amator, ktoremu albo cos przypasuje, albo nie i tyle. Nie znam sie na meandrach sztuki i czasem disco polo bardziej mi podchodzi od Haendla. I tyle, nie bede sie tu wymadrzac, bo sie nie znam.
UsuńJednak wspolczesnej literatury bedacej zlepkiem przypadkowych slow bez interpunkcji, nie jestem w stanie podolac. Z tym jednym wyjatkiem, moze dlatego, ze znam autorke.
Teatru, czytasz u mnie to, co "chcesz przeczytać" a nie to, co napisałam. Snobizm dotyczy tych ludzi, którzy nie patrzą na obraz pod kątem artyzmu, a mody i ceny- o to mi chodziło. Nie napisałam, o pięknie, bo każdy ma swój odbiór piękna. Natomiast napisałam o zrozumieniu przekazu, jaki niesie dane dzieło, co chce też artysta, by go ludzie tak, a nie inaczej zrozumieli. A tu jest właśnie ta trudność, że nie ma mowy o rozumieniu przekazu, kiedy środki przekazu są mizerne. Przecież nie napisałam, że wszystko musi być naturalistyczne lub perfekt wymyślone, jak Wenus. Jeżeli artysta tworzy własne wizje, to niech nie wymaga, by te wizje były wizjami wszystkich odbiorców. Wyobraźnia, wyobraźni nierówna. Artysta widzi w czerwonej kuli na białym tle np. Kosmos. Ja nic nie widzę oprócz czerwonej kuli na białym tle. A niektórzy artyści, kiedy twierdzisz, ze tego, co on nie widzisz, to jeszcze będą wpierać swoją wizję, a mnie wmawiać brak wyobraźni i ignorancję.
UsuńZaprotestowałam przeciw nazywaniu mnie ignorantem, bo nie potrafię odczytywać "artyzmu".
A kto to jest krytyk i skąd bierze się jego wiedza, co jest dobre ( co złe to nawet ja odczytam) ? Ano z umowności, po prostu z umowności- napisał jeden znawca, potem drugi, ludzie- krytycy przyjęli to za kanon i tego się trzymają/ Owszem, mają ogromną wiedzę, ale czy są do końca obiektywni w ocenie dzieła? Na początku abstrakcjoniści źle zostali przyjęci przez krytykę, zresztą prawie wszyscy prekursorzy mieli na początku ciężko. Dlaczego? Bo się "umówiono", że dany kierunek sztuki- dzieła w tym kierunku tworzone, mają być takie, a nie inne, mają charakterystyczne cechy.. UMÓWIONO się, przyjęto kanon. Ale kanon można, według mnie, przyjąć biorąc pod uwagę technikę, kolorystykę, może kompozycję, może perspektywę.- reszta jest wyłącznie osobistym odbiorem dzieła. Dlatego, uważam, krytycy powinni wziąć pod krytykę tylko te elementy, które są w miarę obiektywne (mierzalne), a oni uzurpują sobie prawo do oceny- to dobre, to lepsze, to do kitu, jeżeli chodzi o aspekty zahaczające już wyłącznie o subiektywny odbiór.
Zapytaj krytyka, dlaczego uważa dany obraz za dobry, ciekawa jestem, co odpowie. najpierw zacznie od szczegółów technicznych, a potem się normalnie pogubi, albo zacznie gadać wydumane "abstrakcje" typu:"widzimy tu...."
Nie słucham Chopina, czy innych utworów bo jestem snobką. One po prostu mi się podobają. I nie odważyłabym się komuś powiedzieć, że jest ignorantem, bo krytycy oceniają te dzieła bardzo wysoko ( ach ten kanon). a ten ktoś nie lubi muzyki poważnej i tyle.
Dlatego twierdzę, że sztuka wszelaka powinna opierać się na "podoba się" lub "nie podoba się" danej osobie bez wmawiania braku zrozumienia. A jak ktoś chce to niech uzasadni swoje zdanie na swoim poziomie bez wicia się, bo pytający uważa, ze ma większa wiedzę o sztuce i chce go przyszpilić. Poza tym wiedza o sztuce- można mieć wiedzę z historii sztuki, można mieć wiedzę o technikach w danej dziedzinie sztuki itp, ale to i tak nie ma wpływu na subiektywne "podoba mi się", "nie podoba mi się".
Jaskółko - chora jestem, to i bredzę czasami i skupić się nie mogę....ale ja jestem krytykiem teatralnym i raczej się nie gubię w ocenie spektaklu. wręcz przeciwnie. konkretnie pisze i konkretnie oceniam na festiwalach teatralnych.
UsuńAniu - jasne jak słońce, a ja ci jeszcze nie napisałam, że uwielbiam poezję. Oczywiście nie każdą, bo na mojej drodze pojawili się ludzie, którzy mnie tego ... nauczyli, dzięki którym pokochałam poezje, nie nauczyciele w szkole ale ludzie teatru. Wojciech Siemion mówiący z głowy Pana Tadeusza, to było mistrzostwo świata. Umiłowanie poezji jest wyjątkowe !!! bo to jednak abstrakcja, i to wysmakowana. ale najważniejsze, że łapie za serducho.
No i wracamy do punktu wyjścia, że szuka musi wzruszać, trzepać, wyprowadzać z równowagi i docierać ...
Teatru, krytyk teatralny, a krytyk np. malarstwa, to dwie różne sprawy. Uważam, że krytyk teatralny ma więcej możliwości obiektywnie przedstawić sztukę niż krytyk malarstwa. Po prostu środki wyrazu są inne, a dla sztuk teatralnych bogatsze. Ty możesz skrytykować sztukę, scenografię, charakteryzację, grę aktorską i jeszcze wiele innych rzeczy. Krytyk, który omawia obrazy ma do dyspozycji wiele mniej. A ja głównie o tych krytykach pisałam. Do krytyków teatralnych mam więcej zaufania. I kieruję się ich krytyką.
UsuńMam też duże zaufanie do krytyków muzycznych, bo i tu jest większe pole do przedstawienia krytyki, opisu dzieła muzycznego.
Natomiast krytyk sztuk (rzeźba, malarstwo i inne) najczęściej mnie nie przekonuje.
I dalej- o ile słowo, muzyka- mają jeszcze wiele nowego do powiedzenia, o tyle rzeźba, malarstwo mimo usilnych starań, by wnieść coś nowego, jakby buksowały w miejscu. Nawet sztuka wirtualna jakby wyczerpała środki- płaszczyzna, przestrzeń, głębia... i co dalej? Może jeszcze kolor- zestawy kolorów....no nie wiem. To w nawiązaniu do sztuki współczesnej,poszukjącej, ale coraz mniej jakby przemawiającej do przeciętnego odbiorcy.
Mnie sztuka ma jeszcze zaciekawiać, mieć to "coś", że się zatrzymam i spojrzę i chociaż spróbuję "zrozumieć".
Poezja ta "dogłębna", ta poruszająca struny też do mnie nie przemawia, no.... odbieram to jako wymuszone wywnętrznianie się. I wkurzają mnie powtarzające się w utworach poetyckich u różnych poetów frazy na określanie stanów duchowych- jakieś bóle, cienie, mroczności, itp. no wiesz o co mi chodzi... język polski ma ograniczony zestaw zwrotów na określanie takich rzeczy i wcale nie jest tego dużo.
Na koniec, by już ostatecznie wykazać się jędzowatością napiszę, że nie cierpię, kiedy poeci sami czytają swoje wiersze, a utwory poetyckie potrafię jedynie wysłuchać, gdy recytują je aktorzy nauczeni tej sztuki.
Mam nadzieję, że zaglądający tu poeci nie mają mi za złe mej szczerości.
Lubie Was czytac, babiszony jedne!
UsuńAaa, jeszcze dodam, ze np. taki Penderecki - mowcie, co chcecie, ale dla mnie to buc, a jego tzw. "muzyka" czyli cos jakby moj kot popylal po przypadkowych instrumentach - ktory jest uznany na swiecie (podobno), nigdy nie porwie mnie tym czyms, czego jest autorem, bo nie powiem "muzyki, ktorej jest he he he kompozytorem", bo nie jest i tyle.
Jaskółko, masz najświętszą rację z czytaniem wierszy. Nikt lepiej nie zarżnie utworu niż jego autor.
UsuńNo, to jeszcze dorzucę trzy grosze:)) Co do malarstwa ,rzeźby -caly moj zachwyt tu polega jakby na wrażeniach "od pierwszego wejrzenia",i taki wielki zachwyt budza we mnie np.obrazy Chagalla,Mondariana.,niedawno"odkrytej" Fridy Kahlo. Ale już np. Mark Rothko,ktory jest uznawany za jednego z największych malarzy amerykańskich - mnie zupełnie przerasta..bo czuję,ze te wielkie kolorowe płaszczyzny są tylko pozornie proste,myślę,ze trudno jest tu nawet znawcy sztuki zastosować jakąś "teoretyczną " wiedzę.
UsuńPrzecietny odbiorca natomiast reaguje głównie na kolory i światło..to przede wszystkim.I stąd to pierwsze wrażenie jest takie,moim zdaniem,ważne..Natomiast w muzyce do wielu rzeczy ja dojrzewam stopniowo..poprzez ciagłe słuchanie,często tego samego"kawałka"..w pewne dźwieki trzeba się wsłuchać,aby dotarły.Lubię różną muzykę,choć jestem glownie wielbicielka jazzu...wlasciwie każdego rodzaju,może poza dixelandem.Nie znam nikogo,kto by nie lubił muzyki,kto mogłby żyć bez dźwięku,więc tu raczej nie jestem oryginalna:))
Rothko maluje jak moja wnuczka, ona nawet ladniej. Picassem z okresu kubizmu nigdy sie nie zachwycalam, do dzisiaj mi sie nie podoba, choc oczywiscie chcialabym miec, chocby ze wzgledu na cene ;)
UsuńNa muzyce tez sie malo znam i bazuje na tym, czy mnie sie podoba, a nie czy jest modne, ma przeslania, czy kompozytor ma wziecie. Penderecczyzny nigdy nie polubie, bo dla mnie to kakofonia, a nie muzyka i nie chodzi wylacznie o utwory samego onego, pod tym okresleniem mam na mysli wszystko podobne.
Nie lubię poezji, przyznaję się bez bicia. Owszem wiersze niektórych poetów przemawiają do mnie, ale żeby od razu piać z zachwytu, raczej nie stać mnie na to.
OdpowiedzUsuńMówię ogólnie. Wierszy wspomnianej autorki nie znam, ale już na drugim blogu czytam, że się podobają, że przemawiają do człowieka. Wierzę Wam na słowo:) Gratulacje dla poetki :)
W poezje wciagnela mnie babcia, deklamujac przy gotowaniu obiadu Mickiewicza, ktorego pokochalam tak wielka miloscia, ze jednym tchem przeczytalam Pana Tadeusza, ze nie wspomne o pomniejszych dzielach. Lubie Pawlikowska, Lesmiana, a wspolczesniej Osiecka i Mlynarskiego, no ale u nich wszystko ma sens i swoje miejsce. Moze dlatego jestem tak krytyczna dla wspolczesnych, ktorzy moim zdaniem maja niewiele do powiedzenia i chca to pokryc szokowaniem.
UsuńW przypadku Kaski niemala role graly osobiste paralele, moze dlatego tak mi sie spodobalo.
Jak bardzo sie z Tobą zgadzam...ale czasem staram sie zrozumiec to co dla mnie niezrozumiałe. Nie wychodzi mi to jednak , Malowidła abstrakcyjne traktuję jako element dekoracyjny, kolorystyczny i tak sobie na nie patrzę i lubię je w takiej roli.
OdpowiedzUsuńA Twój zachwyt poezją Kasi mnie zafrapował, zamieść jakiś jej utwór!
Nie wiem, jak to jest z prawami autorskimi i czy moge zamieszczac.
UsuńJa podobnie traktuje wspolczesne malarstwo, dawno juz przestalam dociekac, co autor mial na mysli, pytam raczej siebie, czy mi sie podoba. Ale o ile malarstwo czy rzezba daja rade mnie czasem porwac, tak slowo pisane traktuje bardziej krytycznie, bo jest w nim mniejsze pole do dowolnej interpretacji.
Ja rozumiem na ogół i czuję współczesną poezję, choć nie wszystko jak leci. Są wiersze, które szarpią cię na strzępki albo błogo kołyszą, ale są i takie, no cóż, nie do strawienia. Osobiście wolę klasyczną, rymowaną poezję, pociąga mnie rytm słów (choć i w wierszach białych odgrywa ważną rolę) albo jego znaczące załamania, różnorodność form od dystychu po epos. Pana Tadeusza też czytałam z przyjemnością i jednym tchem, ale nie w szkole, trochę później, kiedy już chciałam, a nie tylko musiałam. Jasnorzewska, Tuwim, Gałczyński, Leśmian - oczywiście, tak. Osiecka i młynarski też. Niedawno odkryłam teksty do piosenek autorstwa Andrzeja Ozgi i Bogdana Chorążuka. Piszę: "odkryłam" w sensie odkrycia autorów, bo wiele tych tekstów znałam. Sama, jak wiesz, piszę rymowanki nie śmiąc nazwać ich poezją (no, może niektóre), bo mam się raczej za rzemieślnika. Gdzieś trafiłam na zdanie, że poezja, ta prawdziwa, to właśnie tylko współczesna, dziwna i nie dla każdego, bo tylko dla wybranych, zrozumiała. Coś jak opozycja między muzyką poważną i disco polo (to mój skrót myślowy), hmmmm... To chyba jednak przesada.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na wiersz "Jestem wariatką" na innym blogu. Bardzo mi się spodobał.
A jeszcze co do sztuki współczesnej; podczas studiów obracałam się trochę w środowisku artystycznym i słyszałam rozmowy w stylu: postawię, czy napiszę coś tak albo inaczej i niech się głowią.
Taaa... "dla wybranych" - trzeba sie jakos dowartosciowac i zdeprecjonowac tych, dla ktorych jest to czysty chlam. I, no wlasnie, niech sie glowia nad tym klockiem na kartce, snoby sie zachwyca, reszta niewarta wspomnienia.
UsuńA Ty nie badz taka skromna, bo sama wiesz, jak Twoje wiersze szarpia wnetrznosci, zawsze zostawiaja we mnie slad, nierzadko zmuszaja do placzu, zawsze do zadumy.
Dziękuję, Ty sama świetnie piszesz, więc dla mnie to ogromny komplement.
UsuńOj, przepraszam mistrza Młynarskiego, dopiero zauważyłam błąd!
UsuńNinko, ja Tobie do piet nie dorastam, Ty masz wielki talent.
UsuńA Mistrz na pewno juz sie nie obrazi, jest w lepszym swiecie.
Nie, Pantero. My mamy po prostu inną specyfikę. Ty masz zacięcie głównie społeczno-polityczne, a ja liryczne. Ale jeśli chodzi o język, umiejętność przekazania myśli, warsztat, jesteś świetna. No i Twoje opowiadania, pamiętam je z poprzedniego bloga, bo warte zapamiętania.
UsuńDziekuje. Czasem cos mi sie uda. :)
UsuńNinko liryczna! Zdecydowanie życzę sobie poznać Cię bliżej :)
UsuńMowie Ci, Kasia, ja po kazdym jej wierszu dochodze do siebie przez tydzien.
UsuńJeśli chodzi o artystów, to prędzej słucham ludzi starszych ode mnie niż tych młodszych. Ci młodsi wydają się nie dojrzali dla mnie.
OdpowiedzUsuńI tu moglbys sie srodze pomylic, bo niejeden mlody jest dojrzalszy od starego, ma zdrowsze i bardziej obiektywne spojrzenie na swiat i ludzi. Nie wiek bowiem przesadza o dojrzalosci i madrosci, czego najlepszym dowodem niech bedzie przykoscielny elektorat wiadomejpartii.
UsuńNie każda poezja do mnie trafia, ale jest taka, która trafia- i to bardzo. Myślę, że to kwestia potrącenia odpowiedniej struny.
OdpowiedzUsuńU mnie potracilo i przeciagnelo pod walcem. Zrobilo wrazenie.
UsuńO, jaka tu ciekawa dyskusja!Bardzo! A ja wczoraj wolnych mediów broniłam-zimno, ciemno, deszcz, ale ludzi dużo.
OdpowiedzUsuńCo do sztuki - ja jestem słabo wyedukowana w dziedzinie sztuki, zwłaszcza współczesnej. Widzę to wyraźnie np. w porównaniu z moja córka, która już w bardziej współczesnych czasach nauki pobierała. Mam kompleksy, często myślę, że jestem ślepa, głucha i mało wrażliwa. Myślę, że wszelkie kontakty ze sztuka to czyste emocje, a ja w opowiadaniu o emocjach dobra nie jestem. Troche też jest chyba tak jak pisze Jaskółka , że wartość sztuki jest w dużym stopniu kształtowania przez różnych bardziej lub mnie uczciwych krytykow, marszandow.. Co nie znaczy, że nie ma dzieł, nazwisk wybitnych w każdej z dziedzin. Za wybitną, acz niedoceniona w Polsce uważam np. Magdalenę Abakanowicz.
Lubię poezję, zawsze lubiłam. W szkole za moich zamierzchlych czasów musieliśmy bardzo duzo uczyć się na pamięc. Mam taka słabość, że bardzo lubię słuchać audiobookow nie tylko prozy, ale i poezji, lubię zasypiać przy pięknym głosie aktora, który mi czyta do ucha. :)) Bardzo mało mamy poezji wokół nas w tych czasach, a szkoda..
A ja przeciwnie, nie mam zadnych kompleksow i jestem zdania, ze to wlasnie niektorzy "artysci" kierowani wlasnymi kompleksami i niemoca tworcza wymyslaja cos udziwnionego i ciesza sie, kiedy znaffcy i snoby dorabiaja do tego rozrosla filozofie i szukaja drugiego dna tam, gdzie go nie ma.
UsuńTez jestem zdania, ze najlepsi poeci juz wymarli, ale czasem zdarzy sie jakas perla, nieoszlifowany diamencik, ktory ma cos do przekazania. Problem, jak taka perle wylowic z rzeki sciekow. Dlatego powstal ten post, zeby wiecej osob zachecic do zapoznania sie z tak waznym debiutem i moc poznac autorke.
Widzisz, Panterko - tak jak klasyczny dramat długo, długo pisany był wierszem, co ostatecznie się przeżyło, tak w liryce wiersz klasyczny już od dawna nie wiedzie prymu. "Poezja" to nie znaczy "wiersz klasyczny", tj. z równą wersyfikacją, rytmem, rymem. Na przykład "wiersz różewiczowski" to pojęcie, które już dawno weszło na stałe do literatury. A przecież jest to wiersz biały, bezrymowy, bardzo oszczędny w słowach, pozbawiony ozdobników, metafor, symboli. Poezja to jest to, co utwór liryczny wyraża, a nie w jakiej formie, bo form jest do diałbła i ciut, ciut. To tylko takie pobieżne odświeżenie tego, czego się nauczyłaś (he, he) w klasie mniej więcej maturalnej :) I tu dochodzimy do sedna sprawy: ważne, że treści do Ciebie dotarły, że w jakiś sposób oddziałały na Twoje emocje, bo po to jest sztuka. Żeby oddziaływała. Zachwycała, wstrząsała, zniesmaczała, wyflaczała, potrząsała sumieniem, koiła, pobudzała, wkurzała... Bo jeżeli gówno staje się "sztuką", to sztuka staje się gównem. Ale jeśli do człowieka mówi, to rzeczywiście jest sztuką. W każdym razie spełnia swój podstawowy cel - wywołanie doznań estetycznych. Może nawet katharsis, choć to w dramacie antycznym :)
OdpowiedzUsuńPrzeciez wiesz, ze ja sie na tym nie znam, a nawet nie mam zamiaru sie poznac. Ja kieruje sie wlasnym lubieniem lub nielubieniem. Zupelnie nie interesuja mnie zamiary i technika autora, jak mi sie nie spodoba, to nie ma sily, zebym uznala jakiegolkolwiek miszcza uznanego na cylym swiecie. Twoje mi sie podobaja i na tym poprzestanmy. Sponiewieraly mnie jak malo co przedtem. Ale nadal przedkladam poezje rymowana. Bo tak! Moze byc niemodna, ale dla mnie jest na pierwszym miejscu.
Usuń