Kiedy wreszcie punktualnie o 11.00 zabrzmial dzwonek, skadinad bardzo mila niewiasta oznajmila mi, ze ona juz dzwonila wczesniej, ale nikt nie odbieral. Przypomnialam jej zatem, ze 10.30 to nie 11.00, a ja z reguly nie odbieram telefonu, kiedy prowadze samochod. No, przynajmniej to sobie wytlumaczylysmy.
Pozniej zaczelo sie przesluchanie, ktore z wiadomych przyczyn musialam zalatwic ja i tylko jesli czegos nie bylam pewna, czy nie wiedzialam, pytalam mame. Wszystko szlo jak z platka (FrauBe, skad wzial sie ów platek?) do momentu, kiedy oznajmilam jej o maminej osteoporozie.
- Artroza? - spytalo dziewcze malo inteligentnie, a ja zaczelam sie zastanawiac, czy mam az taka wade wymowy, ze nie mozna mnie zrozumiec i odroznic osteoporozy od artrozy.
- Nie, nie artroza, OSTEOPOROZA.
- To przeciez to samo... (rozlegl sie huk, bo te rynce mnie opadli)
- Nie, to nie to samo, to dwie zupelnie rozne jednostki chorobowe.
- No, ale to choroby podeszlego wieku...
A ja zaczelam sie zastanawiac, jakim cudem w sluzbach medycznych zatrudniaja kogos, kto nie ma nawet mglistego pojecia o pewnych typowych chorobach wystepujacych u osob w podeszlym wieku, skoro zostal wydelegowany do prowadzenia wywiadow telefonicznych. Zreszta obydwie te choroby moga wystepowac u osob znacznie mlodszych i nie sa chorobami wylacznie wieku podeszlego.
- Nie, droga pani, nie tylko wieku podeszlego.
- No tak, ale ta osteoporoza dotyczy kregoslupa, a artroza konczyn. (jeszcze wiekszy huk)
- Nie, prosze pani, osteoporoza jest choroba kosci i dotyczy WSZYSTKICH kosci w czlowieku, od kosteczki malego palca po kregoslup, to rzeszotnienie calego koscca. Artroza zas to choroba stawow.
Widocznie podczas mojego spiczu panienka na cito udala sie do gugla po pomoc, bo naraz rzekla:
- A tak, widze wlasnie.
- To dobrze! Powtarzam wiec raz jeszcze, zeby pani prawidlowo wpisala, mama choruje na zaawansowana osteoporoze, a nie na artroze.
A potem pozyczylysmy sobie przyjemnego popoludnia i wywiad dobiegl szczesliwego konca. I teraz refleksja, gdybym niekoniecznie znala roznice miedzy tymi chorobami, jak owa panienka, to wpisalaby mamie do dossier niewiadomoco, bo to przeciez wszystko jedno i zadna roznica.