29 maja 2023

Bliskie spotkania dzikiego stopnia

 Wreszcie nastala odpowiednia do spacerowania pogoda. No ja wiem, ze nie ma zlej pogody, moze byc tylko niedopasowane do warunkow ubranie, a wymowkami posluguja sie leniwce, ale kto powiedzial, ze ja nie jestem leniwcem? I moge nie lubic, kiedy kapie mi za kolnierz, albo przepizdza mnie do szpiku kosci, albo mi sie po prostu nie chce zejsc z sofy, gdzie zaleglam oblozona ze wszystkich stron futrami. Bywa jednak, ze tak mi sie chce wyjsc, ze az! Tak wlasnie mialam w sobote, pierwszy dzien dlugiego weekendu zielonoswiatkowego. Rano co prawda straszylo temperatura jedynie 5°C, ale pogodynka obiecywala poprawe i ocieplenie. Tak tez sie zrobilo i po obiedzie poszlysmy z Toyka w kierunku Kiessee.
 Szlysmy najpierw glowna, a wlasciwie jedyna alejka naszego lokalnego parczku, a ze Toyka mocno wszystko obwachiwala, pomyslalam, ze bedzie grubszy interes i zeszlam na rownolegla drozke, nieutwardzana, ktora po deszczach jest nieprzechodnia, bloto po kostki. Idziemy sobie, Toyka na smyczy, bo jak wiecie, jest okres ochronny i psy musza chodzic uwiazane. Jak sie okazuje, nie bez powodu, bo nagle psica szarpnela, a w wysokich trawach cos sie poruszalo. Przeszlysmy obok tego miejsca, pozniej sie zatrzymalam i czekam, widze, ze to cos rusza sie w kierunku sciezki, a do tego wydaje kompletnie obce mi odglosy, cos posredniego miedzy cwierkaniem a klaskaniem, dzwiek dosc wysoki, glosny, niepodobny do niczego. Zapetalam mocniej smycz, psa wzielam miedzy nogi i scisnelam kolanami i obie czekamy, co sie z traw wyloni. Wylonily sie dwa osobniki, ale dopiero, kiedy zobaczylam ich pyszczki z charakterystycznymi maseczkami, rozpoznalam, ze to male szopki praczki.



 
Zero strachu przed czlowiekiem, a co dziwniejsze przed psem, za to w oczkach wielka ciekawosc, no i przez caly czas nadawaly jak nakrecone. Rozgladalam sie dokola w obawie, ze jak pojawi sie ich matka, to moze poczuc sie zagrozona i skoczy nam na glowy, a z psem rozprawi sie w trymiga. Postanowilam isc dalej, ale szopki uznaly pewnie, ze moge byc dostawca jedzenia, bo wygladaly na dosc glodne, wiec ruszyly zwawo za mna. Ja tu szarpiaca sie z Toyka, ktora dostala palmy i chciala sie koniecznie z szopkami zakolegowywac, z drugiej strony zagrozenie, gdyby matka sie pojawila, no komedia, a te ledwie za mna nadazajace na swoich krotkich lapinach i drace sie wnieboglosy, zebym zwolnila. Doszlam do drogi asfaltowej, ktora co prawda nie jezdza samochody, ale za to rowerzystow jest pelno i popylaja dosc szybko. Nie wiedzialam, co mam robic, wiec w desperacji zadzwonilam na 112. 
- Tu sluzba ratownicza, gdzie sie zdarzyl wypadek?
- Dzien dobry, nazywam sie AMP, jestem z psem na spacerze, nic sie nie zdarzylo, ale moze sie dopiero zdarzyc, bo... 
I zaczelam mu wszystko opowiadac i prosic, zeby cos poradzil. Zwlaszcza, ze nieraz widzialam w miescie woz w barwach strazackich z napisem TIERRETTUNG (ratowanie zwierzat), wiec chyba i tym sie zajmuja w razie potrzeby. Facet wypytal mnie, gdzie jestem, co i jak, nawet slyszal cwierkanie szopkow, tak glosno sie wydzieraly, ale w koncu zarzadzil, ze mam je zostawic tam gdzie sa i ze na pewno matka je znajdzie. W tym czasie te dwa obwiesie zaczely sie oddalac, do miejsca gdzie sie spotkalismy, wiec uznalam, ze ratownik ma racje. Zreszta szopy to straszne szkodniki, gatunek absolutnie inwazyjny w Europie, bo ich ojczyzna jest Ameryka Polnocna, ale one tymczasem tak sie u nas zadomowily, ze stanowia zagrozenie dla rodzimych gatunkow. No ale z drugiej strony jak tu nie reagowac, kiedy leza za toba dwa glodne dzieciaki i prosza o pomoc. W drodze powrotnej poszlam tamtedy, ale juz ich nie spotkalam.
 Tu macie jeszcze kilka fotek ze spaceru.
 






 Po raz pierwszy w zyciu widzialam szopa na zywo, teraz wiem przynajmniej, jakie wydaje dzwieki. Mialam szczescie trafic na taki slodki dwupak.


26 komentarzy:

  1. Jakie sliczne te stworzonka i jak to dzieci ufne, nie znaja niebezpieczenstwa. No mialas cudowna przygode i jeszcze nas uraczylas pieknymi fotkami i opisem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie bylo to tez wielkie zaskoczenie, przede wszystkim dlatego, ze tak blisko siedzib ludzkich i w bardzo licznie odwiedzanym parku. Nie wszyscy pewnie zatroszczyliby sie przy spotkaniu, mogliby zrobic maluchom krzywde.

      Usuń
    2. Ale madrze pomyslalas ze moze mama szopkowa zaatakowac Ciebie i Toyke, ja nie wiem czy bym tak daleko pomyslala, tyle ze ja jestem bojazliwa i uciekalabym od malenstw.

      Usuń
    3. No ja tez szybko sie oddalilam, ale one polecialy za mna i to juz nie bylo zabawne, balam sie, ze wyleza za daleko i stanie im sie krzywda. Ale same sie w koncu wycofaly.

      Usuń
  2. Są przesłodkie, przeurocze, a na dokładkę moje dzieci były ich fanami, leciały zawsze do klatek z nimi, pokładając się ze śmiechu i wrzeszcząc: patrz, patrz, mamy kumple ;) Bo słynęłam z wiecznego prania, jedna plamka na T-shircie i już pranie :) Dopiero teraz dowiedziałam się (nie z Twojej notki, troszkę wcześniej), że to są inwazyjne drapieżniki, które niszczą już ekosystem w DE i zbliżają się do PL. A tak słodko wyglądają. Miałaś zatem fantastyczne spotkanie bliskiego stopnia i dobrze, że mama gdzieś balowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stopien mojego spotkania byl dziki, choc po prawdzie dosc bliski :))) Pamietam, kilka lat temu, no moze kilkanascie, kiedy rozmawialam z moim ojcem i opowiadalam, ze slubny potracil w drodze z pracy jakies zwierze i ze chyba byl to szop pracz, to rodzic zezwal mnie od ignorantek, bo dzie szopy w Europie, a ja powinnam wiedziec, ze to zwierze amerykanskie. Nie dawal sie przekonac, ze szopy juz sa u nas "w domu". Po jakims czasie przyznal mi racje, bo one juz pokazywaly sie w Polsce, a u nas zaczely stawac sie plaga. Cwaniaki szybko przyzwyczajaja sie do miejsca, rownie szybko rozmnazaja i stanowia ogromne zagrozenie dla ekosystemu. Temu, kto przywiozl i wypuscil w Europie pierwsze odobniki, z radoscia wyrwalabym jaja.

      Usuń
  3. Już są i u nas, ale jeszcze żadnego nie widziałam na szczęście. Widziałam informacje o ratowaniu małych szopiąt, które straciły matkę. Są też jenoty, pokazują się szakale złociste, podobno i wiewiórki czarne - wszystko obce gatunki.
    A małe zwierzątka są zawsze słodkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas juz nagminnie lataja te zielone papugi, jakos przystosowaly sie do europejskich zim, zyja sobie gdzies i pracowicie rozmnazaja. Wyrzucane przez hodowcow weze na szczescie zamarzaja, za to zolwie amerykanskie skutecznie wypieraja nasze blotne. W zbiornikach wodnych coraz czesciej spotyka sie piranie. Czytalam, ze hodowcy zubrow maja chrapke sprowadzac amerykanskie bizony i krzyzowac gatunki, na szczescie jednak powstaly przepisy zabraniajace takich praktyk, i tak dosc mamy problemow z gatunkami przybylymi i ratowaniem wlasnych.

      Usuń
  4. o jakie one słodziaki ja bym od razu zabrała do domu ))) gdy oglądamy różne takie durnoty w internetach, to najfajniejsze są właśnie szopy )) które jakoś tak się szybko zadomawiają i w ogóle lgną do człowieka. ale miałaś przygodę,. ciekawe kiedy się u nas pokarzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One juz u Was sa. W Niemczech mamy je od kilkudziesieciu lat, ale dopiero niedawno staly sie prawdziwym problemem, bo jest ich za duzo, a tak sie swietnie w Europie zaaklimatyzowaly, ze rozmnazaja sie prawie w takim tempie jak wieszkto. Nie zabralabym ich do domu w zadnym wypadku, to dzikie zwierzeta, moze maja jakies choroby, ktore zaszkodzilyby moim domowym. A pozniej ich mama by przyszla i nie znalazla swoich dzieci i co wtedy? Szybko by poszukala jakiegos tatusia, zeby nadrobic strate. :)))

      Usuń
    2. ale powiedz czy nie miałaś ochoty przytulać, no przyznaj się :-P

      Usuń
  5. Bardzo mile spotkanie Pantero.
    Gdyby trafilo na mnie tez bylabym zaniepokojona nieobecnoscia matki i ich losem, tez bym dzwonila.
    Znam je z widzenia, mamy ich pelno, byl czas ze jeden dorosly a wtedy potrafia byc bardzo duzym osobnikiem, przylazil na moj tylny ogrod - na szczescie zniknal. Tak, one potrafia narobic szkod ale ogolna opinia jest iz w stosunku do ludzi sa dosc przyjazne.
    Takich malych nigdy nie widzialam - bardzo rozkosznie wygladaja ale jak zawsze kazde zwierze jest mile gdy mlode.
    Masz racje - nie powinno sie tego rodzaju zwierzat brac do domu ani nawet zaczepiac gdyz moga ugryzc czy zadrapac a to by znaczylo branie zastrzykow na jakas zaraze. Dla dzikiego zwierzecia trzymanie go w domu to okrutna niewola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla osieroconych dzikich zwierzat sa specjalne osrodki, gdzie sie maluchy leczy, karmi, ale nie przyzwyczaja do czlowieka, zeby pozniej mozna bylo je z powrotem "udziczyc" i wypuscic na wolnosc, gdzie jest ich miejsce. U nas to jeszcze rzadki widok taki szop, ale juz jest ich coraz wiecej, co bardzo martwi zoologow i ekologow, bo mimo, ze zadomowily sie tu i jest im dobrze, to jednak obcy gatunek na terenie Europy i nie powinno ich tu w ogole byc.
      Ale co sie napatrzylam i nazachwycalam - to moje! :)))

      Usuń
  6. Szopy pracze są śliczne i tak długo zabawne dopóki to nam osobiście nie robią krzywdy niszcząc wszystko co w te pazurzaste łapki wpadnie.Nie spotkałam nigdy tego łobuza w naturze, ale oglądałam kilka filmów nakręconych przez tych, którzy w swej naiwności chcieli je udomowić - nie da się, żadnym sposobem. A takie
    ładniusie! Pogoda zielonoświątkowa i u mnie fajna, słońce pracuje, w tej chwili 19 stopni. Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmow to ja tez duzo ogladalam, ale nie ma porownania z tym, kiedy widzi sie je na wyciagniecie reki, slyszy to ich cwierkanie. Nie wiem, jak zareagowalabym, gdybym spotkala doroslego osobnika, bo one sa duze wbrew pozorom i moga byc niebezpieczne, zwlaszcza matki z mlodymi. I mniej tu chodzi o mnie, jak o Toyke. Dorosly samiec wazy do 9 kg.

      Usuń
  7. Właśnie z powodów przedstawionych na początku tekstu zapieram się zadnimi łapami przed maniem psa, którego mieć życzy sobie Dzieciątko. Kto będzie wstawał bladym świtem, wychodził w deszcz i śnieżycę?! Kto poświęci weekendowe odsypianie? Co będzie z psem, gdy pojedziemy na wczasy? Przecież pies to same kłopoty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otusz jestes w mylnym bledzie! Pies to sama przyjemnosc, ale oczywiscie wymaga czasem pewnych wyrzeczen, choc z drugiej strony motywuje do ruchu na swiezym powietrzu, co znow dobrze wplywa na stan zdrowia i to zarowno fizycznego jak i psychicznego. Jeszcze sie bedziecie klocic, ktora bedzie z nim wychodzic. Jest jedno ale: KOSZTY, pies kosztuje i to sporo, szczegolnie jak chorowity. Trzeba sie naprawde mocno zastanowic, bo jak juz sie go adoptuje, to nie ma odwrotu, chyba ze komus nie zalezy i traktuje psa jak zwierze a nie jak czlonka rodziny.

      Usuń
    2. Jeżeli permanentne niedosypianie i wiekuiste uwiązanie są "czasem" i "pewnymi wyrzeczeniami", to niech ja pierzem porosnę!

      Usuń
  8. Dzieci czy to ludzkie, czy dzieci mniejszych braci to ufne istotki, ciekawe swiata... i nic nie mozna na to poradzic, szczegolnie psem poszczuc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toyka nie chciala im zrobic krzywdy, ona jest bardzo "opiekuncza" zarowno w stosunku do malych dzieci, jak i malych zwierzatek, ale po pierwsze jest troche gwaltowna w tych swoich zachwytach, a po drugie balam sie, ze matka nagle sie pojawi i mi z psa zrobi mielonke. Wolalam wiec ja mocno trzymac.

      Usuń
    2. Nie mialam na mysli Twojej Toyki, ona ma madra wlascicielke na koncu smyczy. :)

      Usuń
    3. Ale jak zapewne wiesz, kazdy kij ma dwa konce i gdyby jakiemus psu zachcialo sie zrobic tym maluchom krzywde, czy nawet "tylko" pogonic, moglaby nagle pojawic sie ich matka i zrobic z psa sieczke, bo niby szop zwierze nie takie duzy, ale matka w obronie mlodych ma nadludzkie (nadzwierzece?) sily.

      Usuń
  9. Przesliczne... szkodniki. Podobno rok temu jeszcze ich tutaj nie bylo, ale niestety to tylko kwestia czasu, bo u "nuestros hermanos" juz ich sporo :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy w Hiszpanii? Szopy znalazly w Europie doskonale warunki do zycia, praktycznie nie maja wrogow naturalnych, klimat tez podobny, wiec mnoza sie i szkodnikuja bez ograniczen.

      Usuń
  10. Ewolucja miała poczucie humoru, tworząc tak śmieszne zwierzaki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, te przeslodkie maluszki wygladaja jak komiksowi zloczyncy w maskach.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...