25 maja 2023

Dzieci - nasz skarb narodowy

 Coraz wiecej konsumentow zwraca uwage na to, jakie produkty kupuje, jednoczesnie coraz wiecej producentow podaje na metce, jak duzo wody zuzyto do produkcji i ile wyprodukowano przy tym dwutelnku wegla. Ludzie pytani w sondazach deklaruja, ze gotowi byliby zaplacic wiecej za wyrob ekologiczny, jednak nie idzie to w parze z rzeczywistoscia. Bo otoz 20-procentowy wzrost ceny skutkuje spadkiem popytu nawet o ponad 60%. Z jednej zatem strony swiadomosc rosnie, z drugiej malo kogo stac na drogie fanaberie. Bo coz z tego, ze bedziemy kupowac szmaty z drugiej reki i je przerabiac albo weganskie buty, jak w tym samym czasie dojezdzamy do pracy wlasnym samochodem, wcale nie elektrycznym, a nawet jesli, to ladowanym z konwencjonalnego, a nie odnawialnego zrodla pradu. Co z tego, ze przestaniemy jesc mieso, kiedy do codziennej higieny uzywamy podpasek jednorazowych i papieru toaletowego, zamiast szmatek, ktore bedziemy prac (zuzywajac zreszta cenny prad, no chyba ze pojdziemy prac te os***ne szmatki do rzeki), a te wlasnie srodki higieny osobistej ulegaja rozkladowi przez strasznie dlugi okres. 
 Jesli zrezygnowalibysmy z samochodu, wytworzymy ok 2,5 tony CO2 mniej w skali roku. Niektorzy rezygnuja, inni zas wola pozostac przy autach, za to rezygnuja z posiadania dzieci, bo taki bezdzietny obywatel zamoznego panstwa oszczedza na braku dziecka blisko 60 ton CO2, biorac pod uwage te wszystkie chusteczki jednorazowe, ktorymi wyciera sie kochany tyleczek i tony pampersow, ktorych czas rozkladu to 400 do 500 lat i miliony ton plastikowego badziewia pelniacego role zabawek, ktore po uzyciu nadaje sie do wyrzucenia. Inaczej rzecz sie ma z mieszkancami slabiej rozwinietych panstw, tam slad weglowy jest zdecydowanie nizszy. 
Nowym wiec trendem w rozwinietych spoleczenstwach jest "niemanie" dzieci, czesciowo z wygody, czesciowo dla srodowiska, czesciowo na pewno ze strachu o ich przyszlosc, bo nie czarujmy sie, swiat jest zle skonstruowany, a wlasciwie to nie, na swiecie wszystko gra, tylko czlowiek psuje go dla kasy. Tak wiec swiadomi ludzie rezygnuja z potomstwa lub ograniczaja sie do jedynakow lub co najwyzej parki. A wiadomo z demografii, ze aby utrzymac co najmniej stala liczbe mieszkancow danego obszaru, dwie osoby (rodzice) musza sprowadzic na swiat co najmniej dwoje dzieci, kazda liczba powyzej to wzrost populacji, kazda ponizej to przyrost ujemny. Jak na ironie rozmnazaja sie osobniki w jakis sposob felerne, bo wiadomo, ze jak kto biedny, to nie bedzie w pelni zdrowy, ani odpowiednio wyksztalcony. Ja czasem mam wrazenie, ze mieszkancy takiego Pakistanu nic innego nie robia, tylko parza sie bez opamietania i rodza to swoje niedoskonale potomstwo, ktore wprawdzie nie bedzie zawijane w pampersy i karmione ze sloiczkow, ale mimo wszystko potrzebujace jakiejs przestrzeni do zycia. Z tego niedostatku i ciasnoty czesto emigrujace w daleki swiat, prosto do lepiej rozwinietych bezdzietnych spoleczenstw. Wydawaloby sie, ze to znakomita zgodnosc interesow, przybywa sila robocza i producenci nowego narybku. Nie musze chyba pisac, bo pisalam niejednokrotnie, ze wcale tak nie jest, mala Europa nie jest w stanie przyjac wszystkich chetnych,  a system socjalny rozleniwia przybylych, dostaja pieniadze za nic, wiec nie lezy w ich interesie podejmowanie pracy. Deportowac ich tez za szybko nie mozna, sprawy sie przeciagaja, a starzejace sie spoleczenstwa musza pracowac coraz dluzej, wlasnie zeby ich utrzymac. 
 A migrantow bedzie coraz wiecej, jak nie za sprawa pustynnienia pewnych obszarow, to znow zalewania innych przez topniejace lodowce, za sprawa wojen czy miejscowych konfliktow, z przyczyn ekonomicznych czy przez ucieczke wymiarowi sprawiedliwosci we wlasnych krajach. Jedno tylko sie nie zmienia, bezrozumne dzieciorobstwo w regionach najbiedniejszych. 

20 komentarzy:

  1. A tytul taki dumny a potem polecialo samym smutkiem. A ja ani jedno, ani drugie. Ani mnie duma nie rusza, ani nie placze nad planeta. Co bedzie to bedzie.
    Dzisiaj z rozbawieniem przeczytalam i filmik widzialam jak policja w Niemczech zsciaga z drogi tych walczacych o ratowanie planety, brytyjski dziennikarz pokazal i jest nadzieja ze Brytyjczycy naucza sie czegos od Niemcow. No nie ma wyglupiania sie z policja niemiecka, komentarz byl taki “no mucking around” co mniej wiecej oznacza “nie ma zachowywania sie glupio zamiast pracowania”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama widzisz, jakich mamy tu idiotow, ktorym sie wydaje, ze uratuja planete przyklejajac sie dupa do asfaltu. Wiecej z tych ich akcji szkod, w tym ofiary smiertelne, do ktorych nie zdazyla dojechac karetka, niz pozytku. Planety i tak nie uratuja, nie zmusza politykow do innych dzialan ponad to, co jest mozliwe, a szkodza w dwojnasob.

      Usuń
    2. Tego typu idioci sa wszedzie. I dlaczego tak zawzieli sie zeby niszczyc piekno (cos zlego w nich siedzi) co oni zrobili z przepiekna fontanna we Wloszech. Rozumiem protesty ale nie takie, jest w nich jakies okrucienstwo, nie wiem co oni chca osiagnac, bo coraz wiecej ludzi ma ich dosc.

      Usuń
    3. Im sié wydaje, ze osiagna cokolwiek tym swoim ekoterroryzmem, skoro nie osiagneli nic po dobroci, a ja jestem odmiennego zdania, kiedys skonczy sie to dla nich tragicznie, bo ludzie nie wytrzymaja. Juz teraz, zanim jeszcze dojedzie policja, kierowcy stojacy w korku przez nich spowodowynym, brutalnie ich stamtad usuwaja i nie certola sie z przyklejonymi dlonmi, wyrywaja je z asfaltu ze skora. Ktorys w koncu przejedzie po nich TIRem i zrobi marmelade.

      Usuń
  2. Coś w tym jest. Ja chciałam mieć dużo dzieci, ciążę znosiłam znakomicie, ale zdawałam sobie jasno sprawę z tego, że w uwarunkowaniach w jakich żyłam dwójka to maksimum. I że tej dwójce mogę dać dużo (bo nie wszystko), więc na tym poprzestałam. A co do ekologii, to nasze pokolenie było chyba najekologiczniejsze - tetrowe pieluchy, drewniane zabawki, szklane, zwrotne butelki, opakowania papierowe (jak ja lubię te angielskie fish and chips, pakowane w gazetę, u nas tak śledzie pakowano), siatki na zakupy z żyłki, ubrania nicowane (kto dziś wie, co to znaczy nicowanie i gdzie są krawcowe, które to robią - ja do dziś pamiętam nicowany płaszcz mojej mamy, sama nosiłam sztuczne futerko przerobione z jej futra, które dostała od rodziny z Francji). Lata całe byłam odziewana ja i moje dzieci z paczek z Zachodu, potem lumpeksy, zanim jeszcze były modne. Dopiero od kilku lat kupuję rzeczy nowe, ale i to bez szaleństw, przez ostatnie 3 lata tylko bieliznę nową dokupuję i jedną bluzę w tym czasie kupiłam, więc to chyba nie jest rozpasanie konsumpcyjne. Nie, że nie mam pieniędzy, ale po co, skoro pracuję z domu i w wielkim świecie nie bywam? Chatę mam wyposażoną, szmat do śmierci mi starczy, nie jestem zakupoholiczką. Nie zgodzę się jednak na brak srajtaśmy, powrót do chusteczek wielorazowych jeszcze bym przeżyła, ale brak srajtaśmy raczej nie. Z bidetu nigdy nie korzystałam, nie wiem, czy przy mojej obecnej "gibkości" nie byłoby to zadanie karkołomne ;) A odklejanie od asfaltu w DE widziałam, od razu o Tobie i Twoich opowieściach pomyślałam, masz rację. Sama wdałam się w fejsbukową pyskówkę z obrońcami zwierząt, którzy nadzy, oblani czerwoną farbą rozłożyli się w mojej wiosce na chodniku przed wejściem na wystawę hodowlaną, na którą szły rodziny z kilkulatkami. I nie widzieli nic złego w drastycznym edukowaniu dzieci, żeby nie jadły mięsa. A krówki i świnki z tej wystawy (i nie tylko, z każdej hodowli) mają lepiej niż niejeden człowiek, bo wg norm unijnych mają dla siebie więcej metrów kwadratowych niż człowiek w swoim M-ileśtam, muszą mieć określoną temperaturę, dawkę żywieniową i zabawki (tak, tak, prosięta i świnie muszą mieć zabawki, bo inaczej obgryzają sobie ogonki i uszka z nudów albo się wzajemnie obsysają - cielęta). Żaden hodowca, chcący zarobić, nie będzie męczył zwierząt, bo ich hodowla to naprawdę droga zabawa. Rolnicy o tych ekologach mówią dosadnie: ekoświry. Kiedyś może i przesadzano z nawozami, ale teraz, gdy są drogie w chuj i tańsze nie będą, inwestuje się w... stare, choć unowocześnione technologie - mechaniczne pielniki. I roboty, które chwasty likwidują, postęp w tej dziedzinie jest niesamowity. Jak dla mnie, siedzącej w tych klimatach i tematach od lat, wszyscy ci nawiedzeni eko są po prostu zwykłymi faszystami. Ament. Mam nadzieję, że mnie nie zablokujesz za ten elaborat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ja tez zawsze swietnie czulam sie w kazdej ciazy, ale gdybym zyla w Polsce, poprzestalabym na dwojce, trzecie bylo plonem wypadku i przypadku, nieplanowane, ale kochane i urodzone tylko dlatego, ze bylismy juz w normalnym panstwie, gdzie wprawdzie kazde dziecko ma konstytucyjnie zagwarantowany Kindergeld, ale nie ma rozdawnictwa, bo jesli rodzic nie pracuje, jego zasilek jest pomniejszany o wysokosc zasilku na dziecko. W efekcie dostaja minimum socjalne, a tylko pracujacy maja ten zasilek dodatkowo.
      Ja sama nicowalam i szylam dla dzieci z naprawde doskonalych tkanin, robilam im na drutach male arcydziela, a welne pozyskiwalam z prutych swetrow. Oj, pamietam te "paczki" i ciuchy "z paczki", moze nie byly najwyzszych lotow, niemodne, ale materialy mialy potencjal do przerabiania. Przerabialo sie albo szylo samemu z tego, co bylo pod reka, np. z farbowanej samodzielnie tetry. Nigdy potem nie mialam juz tak pieknych i fantazyjnych swetrow, jak wtedy, kiedy je sama robilam.
      I tez jestem zdania, ze terroryzm, nawet ten najsluszniejszy, pozostaje jedynie terroryzmem i powinien byc scigany z cala surowoscia prawa.
      Oraz dlaczego mialabym Cie blokowac, skoro slusznie prawisz? A poza tym jakos Cie lubie, wiec tym bardziej :)))))

      Usuń
  3. Tak, jak napisała Starajędza, my byliśmy chyba najbardziej ekologiczni. Pieluchy tetrowe, pierabiana ciuchy, często z drugiej ręki, ale również zachłyśnięcie się materiałam ze sztucznego włókna, reklamówkami. Sam przemysł zmuszał nas do ciągłego zmieniania urządzeń w domach, bo po okresie gwarancji, sprzęt padał i wymiana jakiejś części kosztowała prawie tyle samo, co kupno nowego. Teraz przynajmniej, teoretycznie producenci mają obowiązek zapewniać części zamienne do wyprodukowanego sprzętu. Tylko, żeby to jeszcze było opłacalne dla użytkowników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w ilu jeszcze domach stoja i dzialaja lodowki czy odkurzacze sprzed kilkudziesieciu lat? Niedlugo przed wyprowadzka, kiedy jeszcze nie bylo o niej mowy, namowilam mame na kupno nowej lodowki, bo jej stary, blisko 50-letni Minsk zarl za duzo pradu z racji lekko sparcialych uszczelek. Ta nowa lodowka byla za nowa, zeby sie jej pozbywac, wiec zabralismy ja i teraz stoi u Pauliny jako druga, bo w tamtej juz sie nie miescila. A teraz rzeczywiscie, ledwie minie gwarancja, sprzet sie psuje, ale to powoli sie zmienia, co najmniej u producentow unijnych, bo Azjaci pewnie beda dalej produkowac piekny szmelc.

      Usuń
  4. smutna wizja naszego końca...
    albo się ogarniemy w temacie 1,5 stopnia albo
    This is the end, beautiful friend
    This is the end, my only friend
    The end of our elaborate plans
    The end of everything that stands...
    a w zasadzie to już mam przechlapane, tak w skrócie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma szans na ogarniecie, glownie za sprawa biednych krajow, ktore zarabiaja na wycinaniu dzungli, a swoje smieci wala do oceanow. No i rozmnazaja sie jak karaluchy. Idz im wytlumacz, ze maja przestac zarabiac, a smieci recyklingowac, ze nie wspomne o uzywaniu srodkow antykoncepcyjnych. Europa, Ameryka Polnocna i Australia robia wiele, ale porownaj powierzchnie i zaludnienie Europy i calej reszty azjatycko-afrykanskiej. O czym rozmawiamy? Komu nakazesz ratowanie swiata, oni maja to w dupie, oni chca miec co jesc, za kazda cene.

      Usuń
  5. Moje dzieci nie mają dzieci (no, jeszcze oboje mogą mieć), co mnie, kiedy pomyślę o ich przyszłości, w zasadzie cieszy. Ale ostatnio zaczęłam się zastanawiać, dla kogo miałabym w tej sytuacji opisywać historię mojej rodziny.
    Co do działań ekologicznych, tych indywidualnych, uważam, że każde działanie jest lepsze od niedziałania, bo w ogólnym bilansie daje efekty. Przecież fakt, że jeździmy samochodem, nie powinien sprawiać, że porzucimy jakiekolwiek działanie proekologiczne. To byłby kompletny brak logiki. Tylko powinniśmy zacząć już wiele lat temu, bo możemy nie zdążyć. No, chyba że jakiś geniusz wymyśli sposób na wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz powoli zaczynam miec gdzies klimat i srodowisko. Powiesz, dla dzieci i wnukow? To niech one moze zaczna o to dbac, a nie rzucac wylacznie haslami o ratowaniu swiata. Niech wlasnym dzieciom podkladaja tetre, a nie jednorazowki. Skoro wlasnych dzieci nie umialam nauczyc, to niech one sie dalej martwia, ja na pewnoi nie dozyje. Jest mi powoli wszystko jedno czy swiat ulegnie zagladzie.
      Robie, co sie da, segreguje smieci, rezygnuje z pewnych rzeczy, ale tym sposobem swiata nie zbawie, a na pewno nie sama. Wciaz czegos sie nam zabrania, do czegos zmusza, a winnymi zaglady nie beda na pewno Europejczycy.

      Usuń
  6. Ja mam podobnie jak Teresa - widze, slysze, nie podoba mi sie ale nie dobieram juz sobie do glowy bo wyraznie widze ze nie powstrzyma sie lawiny.......
    Zrezygnowac ze samochodow? Pierwsza bym temu zaprotestowala, nie mowiac ze moj kraj nie moglby bez nich funkcjonowac. Albo samolotow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, a poza tym jestem wrogiem samochodow elektrycznych, bo tylko z pozoru sa lepsze dla srodowiska. Czyms je w koncu trzeba naladowac, a ten prad skads pozyskac. Nie wystarczy paneli slonecznych, prad bedzie prawdopodobnie z paliw kopalnych, a nie zrodel odnawialnych. Poza tym za kilka lat bedzie problem ze skladowaniem zuzytych akumulatorow tychze aut. I gdzie? Do Afryki na pustanie, jak wiele innego smiecia, np. stare komputery. Tam tan nadmiar dzieci zajmuje sie calymi dniami wydobywaniem z tych elektrosmieci czegos, co mozna spieniezyc. Takie ratowanie swiata nie podoba mi sie, a poza tym i tak swiata nie uratuje.

      Usuń
  7. Od zawsze jestem przeciwna dziecioróbstwu i tyle na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak kogos stac, to niech ma nawet dziesiatke przychowku, ale tyle to maja najczesciej albo azjatycko-afrykanscy biedacy, albo odbiorcy plusow w Polsce

      Usuń
    2. Pewnie jestem nietypowa, ale na dziecko zdecydowałam się gdy już mieliśmy wreszcie własne mieszkanie i zabezpieczenie finansowe bym mogła wziąć trzyletni, bezpłatny urlop wychowawczy. A taka sytuacja powstała dopiero 12 lat po ślubie. A ponieważ rodziłam w Polsce to po porodzie pośladkowym siłami natury (rodziłam w lipcu i anestezjolog był na urlopie-to było w stolicy) dziecko kwalifikowało się do rehabilitacji, więc nie mogłam ojczyźnie przysporzyć następnych nowych obywateli. A świata ziemskiego to raczej już nic nie uratuje. Serdeczności;)

      Usuń
    3. Mnie tylko w ciazy byc i dzieci rodzic. Ciaze przechodzilam bez zadnych dolegliwosci, a moj najdluzszy porod, ten pierwszy, trwal 3,5 godziny. Z ostatnim ledwie zdazylam do szpitala. Jakby mnie bylo stac na pomoce domowo-dzieciowe, to pewnie mialabym wiecej, ale niestety sama musialam sie meczyc z tymi bestiami w ludzkiej skorze, one kosztowaly mnie kilka lat zycia mniej :)))))

      Usuń
    4. Mój poród trwał 15 minut i był bezbolesny, a w ciąży rozkwitałam. Tylko że konsekwencją rozkwitania i porodu jest dziecko, a tu już zaczynają się schody.

      Usuń
    5. No Ty akurat nie masz ze swoim dzieckiem zadnych problemow wychowawczych, wiec o jakich schodach mowa?

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...