27 maja 2023

Licho nie spi

 Czort wie, co sie wyprawia w tym moim miescie, ktore nalezy raczej do spokojnych, nie jest duze, nie ma specjalnie przemyslu, raczej jest opanowane przez intelektualistow i studentow z racji slynnego na caly swiat uniwersytetu. Zdarzaja sie drobne przestepstwa, ale prawdziwa plaga to kradzieze rowerow, szczegolnie tych elektrycznych, ale i normalnych, choc takich z wyzszej polki. Wyspecjalizowane bandy z Europy wschodniej przyjezdzaja do Niemiec na lowy i wywoza skradzione mienie do krajow, skad pochodza, by tam sprzedac. Niejednokrotnie wpadali w rece policji, jak nie podczas zaladowywania towaru do transportera, to podczas wyrywkowych kontroli na autostradach, stad wiem, ze najczesciej sa to Rumuni, Bulgarzy. Litwini, Polacy. Ostatnio jednak zlodzieje pojechali po bandzie. Do Getyngi zawitala parka w podrozy poslubnej, przemieszczali sie kamperem z miejsca na miejsce, a do zwiedzania poszczegolnych miast wyposazeni byli w dwa rowery na specjalnym stelazu przymocowanym do kampera i tutaj wlasnie ktorejs nocy obudzil ich lomot, ale zanim wygrzebali sie z lozka i wyszli na zewnatrz, po ich rowerach i zlodziejach nie bylo juz sladu. Okradli ich praktycznie na ich oczach. Kobieta opisala cale zdarzenie na naszej lokalnej stronie na fb, policja oczywiscie niezwlocznie w nocy przyjechala, ale panstwo mlodzi na rowerach juz sobie nie pojezdza.
 Ktoregos dnia, bedac w pracy, wyjrzalam przez okno, bo na zewnatrz jakis harmider zwrocil moja uwage. Musiala tam wydarzyc sie jakas grubsza draka, bo ulica zastawiona byla trzema radiowozami i ambulansem ratunkowym. Pojecia nie mam, co tam sie stalo, przeciez nie bede latac i dopytywac. Jeden radiowoz odjechal gdzies po godzinie, dwa nadal staly i karetka tez. Kiedy po ok. dwoch godzinach jechalam do domu, karetki juz nie bylo, ale nie wiem, czy kogos zabrala, bo nie mialam czasu stac w oknie i pilnowac, za to oba radiowozy nadal tam staly. Troche to niecodzienne taka dluga interwencja. I nie byloby w tym moze nic specjalnie dziwnego, gdyby nie osobliwa czestotliwosc jazd karetek i policji tego dnia na naszej glownej ulicy. Siedzialam przy kompie w kuchni i co rusz slyszalam syreny, po czym przemykaly pospiesznie karetki. I nie, nie byl to zaden wielki karambol na "siodemce", bo karetki jezdzily w obu kierunkach, nie tylko w strone autostrady, jak to ma miejsce podczas wypadkow. Malo tego, te karetki wyly jak potepione. Trzeba Wam bowiem wiedziec, ze tu nie naduzywa sie syren, kierowca ambulansu, strazak czy policjant wlaczaja sygnal dzwiekowy, jesli musza sie przebic przez skrzyzowanie na czerwonym albo przez zatloczona ulice, poza tym poprzestaje wylacznie na "kogucie" na dachu i swiatlach stroboskopowych gdzies z boku. Dlatego to wsciekle wycie przez caly dzien bylo czyms niespotykanym. 
 Pisze o tym, zeby miec o czym pisac, ale nie wiem, na jaka to okolicznosc powstal tak nieszablonowy ruch pojazdow uprzywilejowanych i o co w tym wszystkim chodzilo. Nie dopytuje, bo to nie w moim stylu, czasem wpadnie mi w oko jakis wpis na stronie lokalnej albo policyjnej, wtedy dowiaduje sie poniewczasie, ze cos niezwyklego sie dzialo. W kazdym razie to zawodzenie karetek bylo czyms szczegolnym w tym malomiasteczkowym marazmie.

29 komentarzy:

  1. A to ciekawe ze nie wiesz co sie stalo, bo przeciez bylas wtedy prawie w centrum tego zamieszania wozow policyjnych i karetek. Nie widzialas zeby kogos gonili, nie bylo strzelaniny, nie slyszalas, a jednak cos sie stalo. Moze bylo jakies zbiorowe zatrucie, jak tak duzo karetek jezdzilo. A ze nie bylo w dzienniku, ze nie mowili i pisali, to moglo byc samobojstwo, moze nawet kilka osob, wtedy nie naglasniaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To stalo sie we wtorek, a ja do dzisiaj nie wiem, o co chodzilo. Nie naleze bowiem do tych ludzi, ktorzy od razu leca dopytywac. Wychodze bowiem z zalozenia, ze jako gap moglabym jedynie przeszkadzac sluzbom ratunkowym. Jak sie pozniej dowiem, to dobrze, a jak nie, to tez bede mogla z tym zyc, z ta nienasycona ciekawoscia :))))) Dziennikow nie ogladam, a w radiu nie slyszalam, zeby cos mowili, zreszta nie mam go wlaczonego przez caly dzien.
      Sama wiec widzisz, byla sensacja, a ja nic nie wiem.

      Usuń
    2. No tak, ale moze nawet ktos przegapil zeby Cie poinformowac, chronic, moze bylas na terenie niebezpiecznym, np skazonym jakimis trujacymi gazami, moze morderca biegal z nozem i atakowal kogo popadnie, jestem zawiedziona ze moglas byc narazona i nie wiedzialas.

      Usuń
    3. Gdyby bylo cos niebezpiecznego, to na pewno bym wiedziala. Pamietasz jak kilka lat temu na odleglej od nas o jakies 2,5 km autostradzie zdarzyl sie wypadek, na skutek ktorego rozszczelnila sie cysterna z trucizna na szczury, a ze dodatkowo padal deszcz, ten srodek wszedl z woda w reakcje i skazenie bylo jeszcze gorsze. Od razu zaczely jezdzic po okolicy radiowozy, z ktorych glosno o tym ostrzegano i zalecano trzymac okna szczelnie zamkniete. Nie, przy skazeniu na pewno bym wiedziala.

      Usuń
    4. Tak pamietam, to bylo wazne. A to co sie stalo we wtorek nie bylo tez w Twoim miejscu pracy, bo wtedy tez bys wiedziala. Mnie najbardziej stresowaly sygnaly karetek w czasie pandemii, bo tak na codzien to rzadko kiedy slysze je, czasami jak jade, jestem bardzo czujna, dlatego nie slucham nawet radia w samochodzie, zeby w pore zjechac, nie utrudniac.

      Usuń
    5. Ja radia wprawdzie slucham, ale na tyle, ze ryk syreny spokojnie sie przebije, a poza tym oni zawsze uzywaja kogutow i swiatel stroboskopowych, ktore swoim mruganiem lepiej zwracaja uwage niz syrena. Jak tylko karetka pokazuje sie na horyzoncie, juz z daleka ja widac w lusterku wstecznym i mozna w pore zjezdzac i robic wolna droge.

      Usuń
  2. takie miasta uniwersytetowe są najpiękniejsze ))
    Kradną, bo mają kupców, dlatego gdy słyszę o markowych oprawkach, rowerach etcetrea w połowie ceny, to mnie trzepie. ale to proceder w kraju tutejszym powszedni, jak ciało chrystusa. to tak jak z tym sucharem, że ruski wynalazł rower...na strychu u Niemca. Złodziejstwo, cwaniactwo, kombinowanie żeby się nie narobić a zarobić no i ta kultowa w kraju tutejszym juma...WRACA wraz z pisiorami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawde strach zostawic teraz rower na ulicy, nawet zapiety, bo zadne zapienie nie jest dla zlodzieja przeszkoda, maja profesjonalne obcegi, ktore tna metal jak galazke. W ostatecznosci zabieraja rower z zabezpieczeniem i usuwaja je gdzie indziej.
      Druga plaga jest wysadzanie bankomatow, ale w tym specjalizuja sie czarnuchy. W niedalekim czasie tylko w moim miescie wysadzono ich kilkanascie. Zarobili sobie kilkaset tysiecy, straty liczone sa w milionach. No ale biedaki maja traume, wiec musza sie na czyms wyzyc, socjal im na wszystkie potrzeby nie wystarcza, a my ich jeszcze karmimy.

      Usuń
    2. no z tymi bankomatami to jest normalnie masakra jakaś.

      Usuń
    3. W calej unii jest dramat z bankomatami, choc w Polsce kolorowi byliby bardziej podpadajacy, no i nikt by sie nad nimi nie trzasl, tylko w ryja walil. Przynajmniej pod tym wzgledem macie lepiej.

      Usuń
    4. Nie wiem, czy to prawda, czy plotka, ale znajoma mówiła, że podobno nasza policja nie przyjmuje zgłoszenia, jeśli np. pobili cię Ukraińcy. A poza tym była świadkiem, jak Ukrainka w ciąży weszła do gabinetu lekarskiego, nie czekając nawet, aż opuści go inny pacjent i nikt jej nie pogonił kota.

      Usuń
    5. Swiete krowy sa wszedzie, tu tez Ukraincy maja specjalne prawa, ale najgorsi sa kolorowi, ich bezczelnosc i pewnosc bezkarnosci jest straszna.

      Usuń
    6. z tymi plotkami na temat Ukraińców bym uważała jednak. z policją nie potwierdzam, mam akurat kontakt i nikt o czymś takim nie słyszał.

      Usuń
    7. W kazdym razie u nas kolorowi to swiete krowy i uchodzi im znacznie wiecej niz gdyby byli biali. Nazywa sie, ze maja traume (od 7 lat?), wiec trzeba brac namiar. Szkoda, ze do popelniania przestepstw juz traumy nie maja.

      Usuń
  3. Kradzieże rowerów są nagminne, mojej córce już dwa rowery ukradli i to nie gdzieś w mieście, na ulicy, ale z wewnętrznego podwórka, a budynek nie jest furt otwarty, tylko trzeba się dostać dzwoniąc domofonem. Sąsiad, który mieszka obok mnie zawsze swój "wypasiony rower" taszczy na 3 piętro do mieszkania. Co do sygnałów karetek itp. pojazdów z syrenami- mieszkam niedaleko skrzyżowania ulic, więc każda karetka włącza sygnał przed nim. Mało tego- gdy mnie wieźli do domu ze szpitala to też włączyli sygnał, co mnie rozbawiło, bo wtedy przecież już chodziłam o własnych silach i pośpiech w transporcie moim nie był potrzebny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My rowery trzymamy we wlasnej piwnicy, nie w rowerowni-wozkowni, to oczywiscie dla zlodzieja zadne zabezpieczenie, ale jakies utrudnienie. Drzwi wejsciowe na klatke sa zamykane, pozniej kolejne do piwnicznego korytarzyka i dopiero do naszej piwnicy, ktora chroni klodka. Do wozkowni mozna od biedy wejsc tez z zewnatrz, wiec latwiej cos stamtad zwinac. A moj rower jest wprawdzie nie elektryczny, ale dosc nowy i wychuchany.
      my tez kiedys bylismy wiezieni i to dwiema karetkami na sygnale, kiedy cala rodzina zatrula sie czyms (chyba jajkami, choc salmonelli u nas nie wykryto). Jechal slubny z jednym dzieckiem i ja z drugim, sami obficie rzygajac do podstawionych nerek. Dzieci od razu pod kroplowki, my tez, ale nas puscili w nocy do domu, a one musialy zostac w szpitalu na noc.

      Usuń
  4. Niestety, ja mam odwrotnie. Policja, karetki, straże pożarne i przemarsze kiboli - wszystko ma trasę pod moimi oknami. I jak w takich (i innych) okolicznosciach pzobyć się depresji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy czym zauwazylam, ze w Polsce pojazdy uprzywilejowane naduzywaja sygnaly dzwiekowe, czy potrzeba czy nie, zawsze wyja jak potepiency. Nawet w srodku nocy, kiedy ulice sa pusciutkie i mogliby spokojnie przejechac nie budzac przy tym pol miasta. Bedac u mamy, czesto miewalam bezsenne noce, bo wyli i mnie budzili, a dodatkowo maja jeszcze te sygnaly takie hamerykanskie, wiec kulsony sie bawia, ile wlezie.

      Usuń
    2. W nocy to mi ich raczej brakuje, bo wzdłuż mojej ulicy odbywaja się często nielegalne wyścigi. Spać mogę, żadne takie mi nie przeszkadzają, ale wkurwia mnie, że jakieś warzywa w samochodach mogą zabić Bogu ducha winnego lisa czy innego jeża.

      Usuń
    3. No tak, racja. A kulsonow strach wzywac, bo podaja, kto wezwal, nie ikdzie zrobic tego anonimowo. No i potem to Ty masz problemy.

      Usuń
    4. Nie mam złych doświadczeń z policjantami, jeśli potrzebowałam, pomogli. Natomiast o te wyścigi pytałam, dlaczego ich nigdy nie ma, to z rozbrajającą szczerością powiedzieli, że są w tysiącu innych miejsc naraz, bo jest ich zwyczajnie za mało.

      Usuń
    5. Te tysiac innych miejsc to ochranianie tylka nadprezesa podczas miesiecznic smolenskich, teraz znow beda potrzebni 4 czerwca w Warszawie, trzeba tez chronic procesje bozego ciala i takie tam drobiazgi, wiec juz nie ma czasu na utrzymywanie porzadku w miescie.

      Usuń
  5. Wiosna niesie oprocz zieleni, slonka i radosci kwiatkowej rowniez zlodziei rowerow. Mie tez ukradli kiedys... znalazlam go po kilku tygodniach w rowie z powylamywanymi sprychami! Ktos sie na nim uczyl jezdzic? Nie dalo sie go uratowac. Od tamtej pory jezdze nastepnym, zostawiam, dbam tylko o techniczna strone, zeby nie miec seksualnego wypadku przy wywrotce. Reszta jest tak odpychajaca lub malo zachecajaca, ze pewnie by taki zlodziejaszek nie zarobil na nim. A syreny wyja jak jest potrzeba, nie trwa to na szczescie zbyt dlugo, ja to wytrzymuje lepiej niz basy w samochodzie z otwartym oknem. Tu mnie nerwy puszczaja i ... wychodze z siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna z kradziezami nie ma nic wspolnego, tu wiekszosc porusza sie na rowerach, zarowno w cieplych porach roku, jak i zima i jest tego towaru zatrzesienie. Nie kazdy moze brac ze soba rower do pomieszczenia zamknietego, jesli np. jest studentem czy uczniem i zostawia rower pod szkola. A i pomieszczenia zamkniete nie bardzo juz chronia, wlamania tez sa na porzadku dziennym.

      Usuń
    2. Wiosna ma znaczenie, zima mozna isc po sladach :)))) lub zlodziejowi tylek przymarznie do siedzenia. Ja bym sobie zyczyla, zeby zlodzieje rowerow przeniesli sie na kradzez tych "hulajnogow" porozrzucanych po ulicach. Mozna sobie na nich zeby wybic nawet nie jadac a idac.

      Usuń
    3. Ale te hulajnogi nie tylko nas denerwuja, nie maja jakos wziecia u zlodziei, mimo ze wszedzie stoja i leza, nic tylko je brac i wywozic. Ale nie, rowery sa widac lepsze.

      Usuń
  6. U mnie po Wisłostradzie, która jest oddalona może o 500 metrów często jeżdżą tłumnie pojazdy na sygnałach. Zwłaszcza jak politycy ,,szczytują" w Warszawie w jakiejś sprawie. Za to wczoraj jechało z 15 radiowozów z tych większych, wszystkie na sygnale, a przed każdym policyjnym pojazdem autobus MZK. Potem zrozumiałem, że w ten sposób wieziono ,,kibiców" na stadion Legii.

    W sumie miasto amerykańskie, a nawet Warszawa to pewnie dzień do nocy, zero punktów wspólnych. Zresztą w USA wszystko musi robić wrażenie rozmiarem. :) \

    Co do wycieczki po Japonii to na razie daleka droga. Ale może kiedyś.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale blog przeczytac mozesz, po tej lekturze tym chetniej bedziesz spelnial marzenia.
      Mnie zawsze bardzo przeszkadza w Polsce to naduzywanie sygnalow dzwiekowych pojazdow uprzywilejowanych. Te cepy kulsonskie jakby na zlosc tak wyly, ale czego oczekiwac od bezmózgów.

      Usuń
  7. Na szczęście koło mnie rzadko lecą na sygnale i to raczej w dzień, ale karetki tędy nie lubią jeździć, bo jak mają jechać na bombach, czyli sygnale przez przejazd kolejowy, to muszą uprzedzać, bo jest zatrzymanoe ruchu kolejowego i samochodowego przez przejazd.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...