05 grudnia 2023

5 grudnia

 Wchodzimy w ostatnia faze tego roku, zaczal sie grudzien, miesiac stojacy pod znakiem przedswiatecznego szalu zakupowego. Ludzie dostali roczne premie zwane tu Weihnachtsgeld (pieniadze bozonarodzeniowe) i sklepy zapelnily sie kupujacymi prezenty, choc sporo klientow, w tym ja, preferuje kupowanie w internetach. Nie trzeba wychodzic z domu, przepychac sie w tlumie i narazac na utrate portfela, bo dla zlodziei kieszonkowych to tez szczyt sezonu i nie pomagaja ostrzezenia policji, ludzie poruszaja sie jak oczadziali, nie zwazaja na srodki ostroznosci, w glowach maja tylko, co kupic wnukom i nie zbankrutowac. Na tydzien przed swietami zacznie sie szalenstwo zakupow spozywczych, z ktorych i tak niezjedzona polowa wyladuje jak co roku na smietniku. 
 Ostatnie dni byly dla nas wszystkich bardzo pracowite i niezwykle stresujace, ale powoli wszystko zaczyna sie uspokajac i normowac. Mnie przybylo obowiazkow, ale musze doprowadzic do tego, zeby corka wrocila do rownowagi. Tutaj ma przynajmniej nas i obie siostry, wiec ludzi do pomocy bedzie dosyc. I nie chodzi o pomoc fizyczna, ale sama swiadomosc wsparcia na miejscu. Tam byla calkiem sama i zdana wylacznie na siebie, a partner jakos nie zauwazal, ze prowadzenia domu przy dwojgu tak malych dzieciach to spore wyzwanie, szczegolnie ze dzieci kwekaja, marudza i wymagaja stalej uwagi. Postaram sie, zeby corka miala czas wylacznie dla siebie, mogla nawet czasem gdzies wyjsc sama, zrobic zakupy i je w spokoju wniesc do mieszkania.
 Od przyszlego roku dla dzieci przewidziane sa placowki, a corka wroci z powrotem do pracy, ale i wtedy ilosc obowiazkow sie nie zmniejszy, bo kiedy zaczna chorowac, bede musiala po pracy jechac i na nie uwazac, zeby corka za duzo swojej pracy nie opuszczala. Nie wiem, jak ja to wszystko pogodze z opieka nad moimi domownikami.
 Dzisiaj jest szczegolny dzien, Zoska konczy roczek, a nam ze slubnym stuknely 42 lata razem, za tydzien zas bedzie 42 rocznica ogloszenia stanu wojennego. Moze w tym dniu ta kreatura zwana nie wiedziec czemu prezydentem Polski da rade zaprzysiac nowy rzad. 
 Powiadaja, ze zycie sklada sie z siedmioletnich etapow, naprzemian z siedmiu lat tlustych i siedmiu chudych, siedmiu dobrych i tyluz zlych. Moja kolejna siodemka liczy sobie chwilowo cztery lata, jeszcze trzy, moze wytrzymam, bo nie ulega najmniejszej watpliwosci, ze jest to ta zla siodemka. Na swiecie wojny, ktore maja potencjal, zeby przeobrazic sie w globalne konflikty, w rodzinie rozstania i tylko dzieci zal, zdrowotnie katastrofa, nie tylko moja, ale i domownikow, a nadziei na poprawe zadnej, u naszych przyjaciol tez kicha i choc to niby nie moj cyrk, to czlowiek jakos tak czynnie wspolczuje i przejmuje sie, jakby nie mial dosc wlasnych zmartwien. Na ulicach coraz bardziej niebezpiecznie, ludzie bardziej niestabilni psychicznie, czesciej lapia za noze czy uzywaja piesci jako argumentu w sprzeczce. Nie wiem, czy ostatnie trzy lata tej pechowej siodemki zdolam wytrzymac, psychicznie i zdrowotnie. A tu nawet nie ma nadziei dostac sie do niektorych medycznych specjalistow, poza tym coraz mniej mi sie chce o siebie walczyc. 
 Niedawno przeczytalam na fb piekny wpis pewnej Natalki o milosci do samej siebie, ja mam dokladnie odwrotnie, w lustrze widze ohydnego przegrywa, ktorego z calej sily nienawidze i zycze mu wszystkiego najgorszego. Nie mam juz na nic sily, krople przeciwbolowe jakos trzymaja mnie w pionie, bo jeszcze mam ten imperatyw niesienia pomocy innym i dopoki nie padne, to bede pomagala, tylko sil coraz mniej. Wierzcie lub nie, ale naprawde chcialabym umrzec, bo przestaje ogarniac to cale zycie. I nie silcie sie na komunaly, ze "mam dla kogo zyc", ja caly czas zyje dla kogos i mam tego szczerze dosyc, chcialam kiedys znalezc sily do zycia dla siebie, ale juz mi przeszlo.
 

32 komentarze:

  1. No wiesz tak dużo napisałaś, że nie wiem od czego zacząć, bo niby mądrze podsumowałaś ten rok, a nagle ostatni paragraf dobrze zaczęty przechodzi w Twój osobisty krytycyzm samej siebie, a weź to i wyrzuć, kto to widział tak kończyć ciekawy post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupelnie nic na to nie poradze, ze tak wlasnie siebie odbieram. Jakos nie moge sie przemóc do polubienia tej osoby i pewnie tak juz zostanie. Dlugo by pisac, zreszta ten blog to nie kaucz u psychologa.

      Usuń
    2. Czasami dobrze nie patrzeć za daleko do przodu, można też żyć od dnia do dnia, Ty masz misję pomoc córce i to jest piękne, trzymaj się tego.

      Usuń
    3. Corkom, bo nie zapominaj, ze przede mna nastepna przeprowadzka i misja karmienia oraz drobnych prac pomocniczych. Moje kolano "lubi to".

      Usuń
    4. Nakarmić lubisz, wiec czyn to. Nakarmieni będą zadowoleni i Ty też.

      Usuń
    5. No to przede wszystkim, ale jak juz zjedza, to mnie bedzie glupio tak stac i patrzec jak nosza, wiec pewnie rusze z pomoca. Kiedys to ja bralam czynny udzial w kazdej przeprowadzce, nosilam ciezary, a teraz...

      Usuń
    6. A nie lepiej ich nakarmić po wniesieniu wszystkiego. Oni wnoszą a Ty szykujesz jedzonko a potem jest uczta.

      Usuń
    7. Ja jedzenie przygotowuje w domu i jade na plac przeprowadzkowy z gotowym garem zawinietym w koc, zeby nie wystyglo. Nie jestem w stanie przewidziec, kiedy skoncza wnoszenie, zreszta moga zglodniec podczas wnoszenia.

      Usuń
  2. Ja Cię kiedyś uduszę za taki wpis. Natali zajęło to prawie pięć lat, żeby uwolnić się od przynajmniej części toksycznych relacji i traum. Wiem, że nie zawsze to się udaje, ale trzeba zacząć walczyć o siebie. Czy nie możesz tylko, podczas następnej przeprowadzki nakarmić całą ekipę. To i tak będzie wielka pomoc dla córki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udus, bo ja sama jestem tak beznadziejna, ze nawet sie udusic nie potrafie. Ja z tym calym gownem zmagam sie nie od pieciu lat, a od blisko 30. Oraz dziekuje za "dobre rady", ze trzeba o siebie walczyc, powiedz jeszcze, ze powinnam wyjsc do ludzi i ze inni maja gorzej.

      Usuń
    2. Kuźwa, dobrymi rami piekło jest wybrukowane, a ja Cię proszę o przystopowanie w bieganiu, ze sprzętami, przy przeprowadzce

      Usuń
    3. Bieganiem i noszeniem moge najwyzej zaszkodzic biednemu kulanku, na niechec do siebie to nie dziala.

      Usuń
  3. Dziś u Ciebie Google stwierdziły, że muszę się od nowa logować i nie chciały przyjąć mojego hasła. Cały, jeden, duży wpis poszedł w..... 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co z tym bloggerem, duzo ludzi nie moze sie zalogowac.

      Usuń
  4. Korzystam z chwili przeblysku laptopa ktory juz drugi dzien mi wariuje i musi pojsc do doktorow:
    Pantero - wyraznie Twoj wpis ma dwie czesci, ta swiatowa i osobista.
    Swiatowa wszedzie taka sama - u nas tez ludzie wariuja z okazji swiatecznych zakupow i innych przygotowan. Chociaz mnie nie spotykaja kradzieze to z pewnoscia istnieja i glowe dam ze to coroczne wydarzenie, nic nowego.
    Masz powody do duzego zmeczenia. Naskladalo sie wydarzen a przeciez sa tylko dodatkiem do Twego aktywnego zycia ktore juz bylo meczace i malo osobiste, ciagle dla innych.
    Zakladam ze po burzy nastapi spokoj - skoncza sie przeprowadzki, ulozy sie zycie corek i nawet jesli Twe zaangazowanie bedzie potrzebne to w bardziej ulozony i przewidywalny sposob.
    U nas 53 rocznica, tyle ze nigdy nie celebrujemy, czesto nawet nie pamietamy.
    Zdrowia i wytrzymalosci zycze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez dzisiaj nikt zadnych zyczen nie sklada, tak sobie tylko tu napisalam o tej naszej rocznicy. Szczerze mowiac wolalabym nie doczekac tej rocznicy w zwiazku, wolalabym byc sama, opieka nad kolejnym "dzieckiem" juz mnie meczy, nie daje rady, sama jego obecnosc mi przeszkadza. A wiem, ze bedzie juz tylko gorzej, bo przeprowadzki sie skoncza, a jego stan bedzie sie pogarszal. Czeka mnie naprawde wesola starosc.

      Usuń
  5. "Ani (mi) się waż!" odchodzic w zaswiaty teraz i tu. Swiat jest ciekawy choc to dzungla! A moze dlatego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle ze ja juz nie mam sily na to wszystko.

      Usuń
    2. Jak ktos jest silny, to nawet maly ubytek tej sily odbiera jak bezsilnosc! A masz!!!!

      Usuń
    3. Moze kiedys bylam silna, ale uplyw czasu tez robi swoje. Starosc mnie dopada i nie moge juz tyle dawac z siebie co kiedys. A wszyscy oczekuja, nie zauwazaja, ze mnie ubywa. Zeby jeszcze chcialo ubywac cielesnie...

      Usuń
    4. Jak juz narzekasz na "starosc", to pamietaj o tym, ze na "starosc" ma sie umiejetnosc i doswiadczenie dozowania tej sily tak, zeby jej nie ubywalo.

      Usuń
    5. Teoria swoje, a zycie jest odmiennego zdania.

      Usuń
    6. ;))))) Teoretycznie masz racje! ;))))))

      Usuń
  6. Japierdole chyba nie skomentuje. Żryj tablety na depresje!!!!! Powoli sie ułoży. Myśl o sobie. Najpierw dla ciebie maska tlenowa 😘😘😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam czasu zrobic terminu, a terminy sa i tak bardzo odlegle. Nie wiem, jak przetrwam ten rok.

      Usuń
    2. a nie masz jakiegoś znajomego z depresją i tabsami od psychiatry, żeby ci na gorsze dni pożyczył ?? po takich tabsach świat piękniejszy no a jesienią, zima i gdy roboty wchuj i gdy problemy, to takimi tabsami można się ratować.

      Usuń
    3. Musialabym brac ze dwa-trzy tygodnie, zeby cokolwiek zaczelo dzialac. To nie jest tak, ze wezmiesz pigulke szczescia i za godzine juz ci lepiej. A nikt nie da wlasnego miesiecznego zapasu antydepresantow.

      Usuń
  7. Nie pozwalam Ci tak myśleć. Jesteś potrzebna. Nawet mi, tak wirtualnie, ale jesteś. I tak, to prawda, świat zwariował, ale innego nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ja musze poddawac sie temu szalenstwu? Naprawde nie mam na to sil i bez najmniejszego zalu, za to z checia opuscilabym te rzeczywistosc. Za teczowym mostem jest normalnie.

      Usuń
  8. Pantero, cóż tu napisać... Są chwile, że mam podobnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przeraza, ze mam tak coraz czesciej, czuje sie jak skazana na dozywocie bez mozliwosci wyjscia przed terminem. Bez cienia nadziei.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...