29 kwietnia 2022

Ciąża

 Lece Was uspokajac, nie, nie przydarzylo mi sie na starosc, ani zadna z moich corek sie nie spodziewa. Ogladalam tylko niedawno sesje ciazowe roznych celebrytek na okladkach pism modowo-plotkarskich i naszla mnie refleksja, jak ten stan byl przez kobiety odbierany i przezywany na przestrzeni lat.
Trend rozpoczela bodaj Demi Moore, ale moge sie mylic, za nia podazyly inne kobiety, choc nie kazda zdobyla sie na tak wielka odwage, zeby pozowac nago. Teraz jest wrecz modne wziac udzial w sesji ciazowej, choc na okladki trafiaja te bardziej znane, zwykle kobiety albo same placa fotografom, albo prosza o zrobienie sesji kogos z rodziny lub przyjaciolke. Celebrytki jeszcze na takich sesjach zarabiaja.
A jeszcze nie tak dawno ciaza byla czyms prawie wstydliwym, ukrywanym skrzetnie pod luznymi ciazowymi kieckami zblizonymi rozmiarem do namiotu. 
Czy zwrociliscie uwage, ze nie istnieje ani jedno zdjecie krolowej Elzbiety w stanie blogoslawionym, choc urodzila czworo dzieci i byla osoba publiczna, wiec gdyby dala okazje, z pewnoscia jakis reporter skorzystalby z niej i zarobil na takim zdjeciu krocie. Ale nie dala! Bo kiedy tylko ciaza zaczynala byc widoczna, krolowa udawala sie na dobrowolna banicje do zamku Balmoral i tam az do porodu ukrywala sie przed swiatem. I nie wiem, czy do takiego postepowania zmuszona byla etykieta, czy sama tak zarzadzila. Nastepne pokolenie, jej corka i synowe, juz ciazy nie ukrywaly, podobnie pokolenie wnukow, choc nosily sie dyskretnie. W przeciwienstwie do wspolczesnych mlodych kobiet noszacych obcisle ubrania, zeby swoj stan jeszcze bardziej uwidocznic.  Mnie to kompletnie nie razi, choc juz taka Rihana z tlustawym brzuchem na wierzchu - tak. To kwestia estetyki. 
Ja naleze jeszcze do pokolenia noszacego luzne sukienki, wtedy nie bylo spodni ani innych fajnych ubran ciazowych, a zdjecie mam raptem jedno, z ostatniej ciazy, kiedy bylam juz w Niemczech i wreszcie kupilismy sobie aparat fotograficzny. 
Moja najmlodsza corka wziela udzial w takiej  profesjonalnej sesji razem ze swoim partnerem, maja na pamiatke przepiekne romantyczne zdjecia, oto jedno z nich:




 

27 kwietnia 2022

Spózniona

 Cos opornie dociera panna wiosna do nas, fejsbuczek przypomina, ze we wczesniejszych latach o tej porze juz mialam balkon w pelargoniach, teraz strach je wystawiac, bo w nocy jeszcze potrafi przymrozic. Czeka wiec balkon na ukwiecenie i doczekac sie nie moze. W Polsce takim dniem, od ktorego mozna bylo ukwiecac balkony, byl 15 maja, po zimnych ogrodnikach i Zosce. Ale klimat sie podobno ociepla, wiec nierzadko moj balkon kwitl juz w polowie kwietnia.
Teraz jeszcze grzejemy w domu i juz sie boje, kiedy przyjedzie rozliczenie za cieplo za ten rok, bo ceny skoczyly. Mam tylko nadzieje, ze co najmniej doplata nie bedzie duza, a moze nawet przy odrobinie szczescia - zadna. Bo do tej pory zawsze dostawalismy zwroty i to niemale. Ogrzewamy wlasciwie tylko duzy pokoj, w kuchni odpalam kaloryfer, kiedy dluzej siedze przy kompie przy stole, a lazienke grzejemy kiedy sie kapiemy, zeby wyjsc z wody do ciepla, w pozostalym czasie kaloryfer jest zakrecony. W sypialni i pokoju goscinnym w ogole nie grzejemy. Prad tez pewnie zdrozeje, ciekawe, ile kaza doplacac. Ehhh, wszystko takie drogie, ze szok. 
Od dluzszego czasu nie ma w sklepach zwyklego oleju slonecznikowego i rzepakowego, kiedy wiec pewnego dnia zobaczylam kilka butelek stojacych na pustych zwykle polkach, ucieszylam sie i siegnelam po jedna. Po czym odlozylam ja szybko na miejsce, bo mnie cena zaszokowala i w sumie nie kupilam. Otoz zwykla litrowa butelka zwyklego oleju slonecznikowego kosztuje 6 euro, czyli prawie 28 zlotych, czaicie? Pewnie w koncu bede zmuszona kupic jakis olej, kiedy skonczy sie ten co mam i nie bede zwracala uwagi na cene. Podobno wiekszosc oleju byla importowana z Ukrainy, czy tam z Rosji, ale chyba jednak z Ukrainy, wiec minie sporo czasu, zanim to nieszczesne panstwo wznowi uprawy i eksport. 
Nie mam specjalnie kontaktow z punktami zbiorek dla Ukrainy, zreszta potrzeby wciaz sie zmieniaja, a za zywa gotowke osoby kompetentne kupia, co jest najbardziej potrzebne. Wplacam wiec po trochu, choc regularnie i wiem, ze to smieszne sumy w obliczu potrzeb, ale ziarnko do ziarnka...

25 kwietnia 2022

Przed switem

 Bywa, ze budze sie wczesnie, za wczesnie. No bo co robic o 4 czy 5 rano? Czesto chodze dosc wczesnie spac, bo padam po aktywnym dniu, to i organizm za wczesnie mi melduje, ze dosyc spania. Leze wiec sobie i rozmyslam, a okolicznosci sprzyjaja, jest cicho i ciemnawo. Toya spi wtulona we mnie, zwinieta w klebuszek w zalamaniu mojego brzucha i ud. Jest bezpieczna, otoczona miloscia, syta i rozpuszczona (oczywiscie w granicach), wiec i sen ma gleboki i spokojny. 
Nie wiem, jak to sie dzieje, ale z chwila, kiedy ja sie budze, natychmiast wie o tym Miecka. Nie to, zebym zaczela krecic sie w lozku, zeby slyszala, po prostu otwieram oczy, a chwile pozniej ona juz jest w sypialni i wspina sie na mnie, kladzie i zaczyna mruczec. Czasem ten kot mnie przeraza, bo skad wie, ze nie spie?
 


 
Budowa biurowca naszej spoldzielni powoli dobiega konca, gotowy jest juz parking, a nawet zwieziono zielenine do posadzenia. Juz nie moge sie doczekac, kiedy znikna mi sprzed okna te ich baraki i materialy budowlane.




Moze nie bedzie tak slicznie jak bylo przedtem, ale badzmy dobrej mysli, bo oddziela mnie od biurowca nowe zywoploty, a widzialam tez drzewka do posadzenia, wiec jestem nieco uspokojona. Mysle, ze przeprowadzka ze starego biura bedzie w maju.

23 kwietnia 2022

Wolnoc Tomku...

 Kiedy bywalam w Polsce, zastanawialo mnie i denerwowalo bezholowie dotyczace zewnetrznego wygladu blokow mieszkalnych. Kazdy traktowal swoj balkon jak obszar eksterytorialny, malowal na jakies dowolne kolory, czesto nie pasujace do elewacji, zakladal kraty, glownie w parterowych mieszkaniach, ktore to kraty stanowily wielkie ulatwienie dla zlodziei do wspinaczki na wyzsze pietra. 
Smiac mi sie chcialo, kiedy dwie rodziny z Polski zaczely wprowadzac podobny balagan w tutejszych mieszkaniach. Zostala im farba od malowania scian, to polecieli po balkonach i krotko po tym musieli szukac farby w kolorze cegly, zeby przywrocic poprzedni wyglad. Tutaj elewacja to swietosc i o ile mozna wykazac pewna dowolnosc w urzadzaniu wnetrza mieszkania, o tyle jego zewnetrze jest nietykalne, a chec kazdej zmiany musi byc konsultowana z wlascicielem, zas pozwolenia wydawane pisemnie. To dotyczy rowniez mieszkan wlasnosciowych, nawet domow, jesli ulica jest jakos jednolicie zaprojektowana. Nie wolno np. borowac na wlasna reke w  elewacji, zeby zalozyc sobie markize przeciwsloneczna, chyba ze pozwoli na to wynajemca lub wspolnota mieszkaniowa. Zjawiska krat na balkonach nie zanotowano, a oczywiscie tez zdarzaja sie wlamania, ktore przybraly na sile szczegolnie po wejsciu do unii pewnej grupy panstw. Poza tym w Niemczech wiele do powiedzenia ma straz pozarna i przepisy przeciwpozarowe. W zwiazku z tym nie wolno stawiac na klatce schodowej zadnych mebli, typu np. szafki na buty czy kwietniki, bo moglyby one przeszkadzac w plynnej ewakuacji z gornych pieter. Nie wyobrazam wiec sobie, ze ktokolwiek moglby sie zgodzic na zalozenie na balkonie krat. W razie pozaru i odciecia drogi ewakuacyjnej od drzwi, taka krata staje sie smiertelna pulapka.
Dlaczego o tym pisze? Odezwalam sie niechcacy w tej kwestii pod jednym z wpisow na lodzkiej stronie na fb, piszac o zagrozeniach. Najpierw jeszcze ludzie uzywali argumentow, ze przeciez maja kluczyk, ze by zdazyli otworzyc i wyjsc, pozniej zaczeto mi zarzucac udar sloneczny, czyli zaczely sie chamskie ataki ad personam, inni znow zasypali mnie argumentami, ze we wlasnym domu moga sobie robic, co im sie podoba i co mi do tego, kiedy napisalam, ze na takie przerobki musi sie zgodzic wlasciciel lub wspolnota. W efekcie pomyj, jakie dostalam na glowe, chcialam usunac moj komentarz, zeby ustaly nowe ataki, ale teraz jest to niemozliwe, choc kiedys mozna bylo usuwac wlasne komentarze. Wylaczylam wiec powiadomienia, niech sie kisza w sosie wlasnym ci samowolni wlasciciele mieszkan-wiezien.
Wiedziona ciekawoscia, zajrzalam na strony prawne, a tam stoi jak byk, ze bez zgody spoldzielni/wspolnoty nie wolno majstrowac przy elewacji, dokladnie tak jak u nas. Tyle tylko, ze tam nikt sie przepisami nie przejmuje, kazdy robi co mu sie przysni, bo to jego. Jak sobie zbuduje od podstaw, to bedzie jego, w kazdym innym przypadku rzadza prawa spoldzielcze i wspolnotowe. 

21 kwietnia 2022

Czas naglil

 Pamietacie zapewne, a jak nie pamietacie, to sobie przypomnijcie TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ o moich nieprzyjemnych przygodach z kurierem-idiota, ktory chcial sobie oszczedzic czasu i chodzenia, wiec zdewastowal mi kocia siatke. Mialam zamiar pociagnac sprawe dalej, wlacznie z oddaniem jej w rece adwokata, bo nie o koszty tu chodzilo, a o totalne zlanie mojej skargi przez firme DHL, o zupelny brak reakcji, choc mnie wystarczyloby przepraszam na pismie i jakis symboliczny talonik. Siatka to naprawde niewielki wydatek, choc roboty przy tym co niemiara.
Ale, jak pamietacie, wyskoczyl mi wyjazd do Polski, tam siedzialam dwa miesiace, po powrocie nie mialam czasu kichnac, a kiedy wszystko sie nieco uspokoilo, doszlam do wniosku, ze sprawa jest juz wlasciwie przedawniona, wiec machnelam reka.
Gdzies tam z tylu glowy, jak niemy wyrzut sumienia, tluklo mi sie, ze robi sie coraz cieplej, ze koty beda coraz czesciej przesiadywaly na balkonie, a stara siatka jest ino prowizorycznie polatana zylka wedkarska, wiec o wypadek nietrudno. Wprawdzie nic by sie kotu nie stalo gdyby spadl, bo mieszkam na parterze, ale moglby w szoku pojsc w dluga i nie wrocic. I tylko Miecka by sie cieszyla, ze pozbyla sie smroda z domu, my mniej. 
U mnie tak jest, ze jak juz sie do czegos zabiore, to robie szybko i dokladnie, ale ZANIM sie zabiore, czasem mija duzo czasu, bo czekam na natchnienie. Trzeba bylo zmierzyc balkon, bo nie pamietalam jego rozmiarow z czasow, kiedy zakladalam stara siatke, ale jakos nie bylo mi tam po drodze. W koncu sie zmobilizowalam, zmierzylam, rzucilam na lapka zamawiac w Zooplusie..., a tu ZONK! Siatka w tym rozmiarze "wyszla", ale co najmniej byla opcja zapisania sie na liste oczekujacych, ktorzy zostana mailowo powiadomieni, kiedy siatka nazad przyjdzie. I rzeczywiscie, kilka dni przed wielkanoca dostalam maila, zamowilam, ale nie mialam wielkiej nadziei, ze zdazy dojsc jeszcze przed swietami. Tymczasem nieslawny DHL zamailowal, ze siateczke dostarczy w sobote, w wielka sobote.
Zeby uniknac krecacych sie pod nogami kotow, zamknelam je na klucz w sypailni, nie zapomniawszy o kuwecie i miskach z jedzeniem. Najgorsza w tym wszystkim byla koniecznosc calkowitego demontazu anteny wraz z masztem. Jak juz mialam wszedzie dostep, to przy okazji wyszorowalam wszystkie te elementy, rurki, prety i scianki dzialowe na balkonie, pozniej przez godzine rozplatywalam stara siatke, bo musialam ponownie uzyc linek, na ktorych byla rozpieta. Wyslalam wczesniej slubnego po nowe linki (to sa takie na pranie, w srodku drut, na zewnatrz plastik), to podobno nie bylo, a ja nie mialam juz czasu sprawdzac, zeby mu udowodnic, ze sa wszedzie. Trzeba bylo wiec uzyc linek starych, co wiazalo sie z rozwiazywaniem wszystkich supelkow. No robota glupiego.
Dlugo i mozolnie szlo nam to rozpinanie nowej siatki, w sumie kilka godzin robilam za makaka na tej drabinie albo latalam wokol balkonu na dole. Ale efekty sa zadowalajace, ba w moich oczach zgola zachwycajace.




Tamta gowniana nylonowa siatka wytrzymala jakies siedem lat i pomijajac juz szkody, jakich dokonal DHL, to zaczela sie przecierac i pekac w miejscach styku z rusztowaniem balkonu, wiec tak czy inaczej musialabym ja wymienic, szczegolnie po serii orkanow, jakie natura zafundowala nam w ostatnim czasie. Teraz zdecydowalam sie na siatke mocniejsza, choc nieco bardziej widoczna.
Jestem z siebie bardzo dumna.

19 kwietnia 2022

Nie na zawsze

 Piszac ten post, siedze w kuchni z widokiem na dobiegajaca konca budowe biurowca naszej spoldzielni. Jest wielkanocno niedzielny ranek, slonce przyswieca, jest cicho, bo ludzie jeszcze nie ruszyli autami na rodzinne swiateczne odwiedziny czy na wypady za miasto. Chlodno jak na kwiecien, ale podkrecam lekko kaloryfer i zaraz otula mnie przyjemne cieplo. Zwierzaki spia jeszcze, dla nich za wczesnie wstalam, moga sobie spokojnie dospac na miekkich sofach, syte i wypieszczone.
Jest swieto, jedno z wazniejszych dla chrzescijan, nie trzeba wstawac o swicie do roboty, jest cieplo i bezpiecznie, a lodowka pelna roznych przysmakow, bo choc swiat nie obchodzimy, ale na te kilka wolnych dni przygotowalam pysznosci, na ktore normalnie nie ma czasu. 
Gdzies z tylu glowy jednak cos burzy ten spokoj, bo ja tu bezpieczna i syta, a na swiecie wyprawiaja sie rzeczy, jakich nasze pokolenie nie umie sobie wyobrazic. Bo wojny tocza sie prawie bez przerwy, ale dotychczas nie odbywaly sie tak blisko, nie mialy tak bezposredniego wplywu na nasze zycie poprzez naplyw uchodzcow, zas wiesci z frontu i spoza niego budza groze. Az glupio czuc sie tak sytym i bezpiecznym, choc to ostatnie bywa iluzoryczne, wiadomokto bowiem staje sie coraz bardziej nieobliczalny. Moze rzeczywiscie jest smiertelnie chory, jak glosi plotka, i przed smiercia postanowil pobawic sie atomem, bo co mu to szkodzi.
Przewijam dalej poranne wiadomosci i prawie oczom nie wierze, nastepnym wladcom swiata odebralo rozum. W Chinach, ktore zdawaly sie perfekcyjnie opanowac pandemie koronawirusa, wybucha ona ponownie ze zdwojona sila, miasta sa zamykane i nikogo nie interesuje, ze w tychze wielomilionowych metropoliach ludzie zostali bez zaopatrzenia. Desperaci sami oddaja sie w rece policji, zeby tylko trafic w miejsce, gdzie dostana cos do jedzenia. Inni w rozpaczy popelniaja samobojstwa. Jest wiele starc z policja, ktora ma rozkaz nie patyczkowac sie z nikim i z niczym. Zarazeni trafiaja do panstwowych izolatoriow, a ich zwierzeta domowe sa zabijane, bo nie ma kto sie z nimi cackac, zreszta brakuje jedzenia dla ludzi. W Europie odtrabiono koniec wszelkich pandemii, ciekawe, co nas czeka za kilka tygodni/miesiecy i jak my sobie z tym poradzimy, skoro polowa z nas przeczy i pandemii, i koniecznosci szczepien.
Tym bardziej wkurzaly mnie kiczowate gotowce z zyczeniami swiatecznymi rozsylane masowo i bezrefleksyjnie. "Wesolych swiat", noszszsz... jak w ogole komus moze przyjsc do glowy, ze te swieta moglyby byc wesole? Napisalby jeden z drugim kilka slow od siebie, to nie, znajdzie w czelusciach internetow jakies bezguscie, ktore kaze sie weselic i radowac, wklei i ma poczucie dobrze spelnionego obowiazku. A ja wolalabym nic nie dostac zamiast czegos tak bardzo nieprzemyslanego.
I tak sobie mysle, ze jeszcze dwa miesiace temu Ukraincy czuli sie tak samo, mieli cieplo, syto i bezpiecznie i pewnie jak my teraz, mysleli, ze to wszystko jest im dane na zawsze. No bo jak? Po takiej nauczce, jaka byla druga wojna swiatowa, to przeciez ludzie na pewno nie powaza sie na stawianie swiata na glowie,  zabijanie, niszczenie, gwalty na doroslych i dzieciach. No nie dzisiaj, nie w tych czasach, nie w XXI wieku! A juz na pewno nie narod, ktory sam byl tak bardzo dotkniety tamta wojna, ktory po wojnie mial, podobnie jak Polacy, wpajane, jakim zlem jest wojna, okupacja, zniewolenie innych. A wystarczylo dac ciche przyzwolenie i gwarancje bazkarnosci, zeby z ludzi wylazla ich prawdziwa natura, natura kanalii, zlodzieja, okrutnika, sadysty, zboczenca i zwyrodnialca. Calkiem jak u tamtych w latach 40-tych ubieglego wieku.

17 kwietnia 2022

Jakie swieta?

 Wszyscy sie zaklinaja, ze zadnych swiat nie beda celebrowac, ale od dluzszego czasu sprzataja ino sie kurzy. Gotuja i szykuja, chodza swiecic, spraszaja gosci. Jak co roku, jak w kazde swieta. 
I xuj tam, ze innym na glowy bomby leca, tradycji musi stac sie zadosc.
Gdyby mama nadal byla w Polsce, pewnie tez poniosloby ja swiatecznie, co najmniej jesli chodzi o wiosenna pielegnacje grobow, zadzwonilaby do pana Jurka i on zalatwilby sprawe, jak to robil kilka razy w roku. Ale okolicznosci sie zmienily, natomiast nie zmienilo sie to, ze mamy wokol siebie cala gromade aniolow. I one, te anioly, zatroszczyly sie o to, zeby groby byly czyste i mialy swieze kwiaty. Teraz juz tylko na nich mozemy liczyc, bo z pewnoscia nie bedzie juz okazji chodzic samemu na cmentarz. Ja na pewno nie bede tam jezdzic, a kiedy minie termin oplacenia pachtu, niech zarzad cmentarza po prostu te groby zlikwiduje. No wiem, brzmi to dosc dziwnie, co najmniej dla Polakow wychowanych w kulcie cmentarnym, tu jest inaczej, a ja wole patrzec w przyszlosc zamiast babrac sie w przeszlosci. Zreszta jak nie nosi sie wspomnien w sercu, to i najbardziej wypasione nagrobki nie pomoga. 
Jesli chodzi o mame, to obie jestesmy rozczarowane. Wizyta u ortopedy nie przyniosla oczekiwanych efektow, a mialysmy nadzieje, ze rehabilizacja ruszy z kopyta. Tymczasem rentgen nie byl do konca zadowalajacy i lekarz skierowal mame na tomografie. Nawet udalo mi sie dosc szybko zorganizowac termin badania, ale opracowanie przez radiologa trwa ok. tygodnia, wiec dopiero 25 kwietnia mamy ponowny termin do ortopedy i wtedy zapadnie decyzja, co dalej. Lekarz pozwolil jedynie na zginanie ortezy do 90°, czyli praktycznie zgiecie kolana do siedzenia, bo do tej pory blokada byla na 30°, czyli prawie w wyproscie.
Strasznie dlugo sie to wszystko ciagnie, a ja wrecz widze, jak mamie znikaja ostatnie resztki miesni w nogach, bo przypominam, lezy w lozku od 12 stycznia i nie wolno jej jeszcze stapac na tej zlamanej nodze.
Kazde wyjscie z domu to wyzwanie, przez te nieszczesne kilka schodkow, ale opracowalismy inny system, juz nie kombinujemy z mama na wozku, ale  osobno, najpierw mama wiszaca na nas i skaczaca na jednej nodze, potem znosimy pusty wozek. W druga strone tak samo, najpierw wnosimy mame, pozniej donosimy wozek. Dlatego tak bardzo lezy nam na sercu jak najszybsza rehabilitacja, ale co zrobic, jesli kosc nie chce sie zrastac, cwiczenia moglyby jedynie zaszkodzic zamiast pomoc. Trzeba byc cierpliwym, ale z tym coraz gorzej, za dlugo wszystko sie ciagnie.


Spokojnych swiat!
Bo wesole to one z pewnoscia nie sa.

13 kwietnia 2022

Podejrzenie

 Patrzac z perspektywy czasu na pandemie, nachodzi mnie obsesyjna mysl, ze ten wirus jest szkodliwy nie tylko dla pluc. Mam niejasne wrazenie, ze zmienia on ludziom charaktery. Na gorsze oczywiscie. O ile bowiem na samym poczatku pandemii ludzie ze soba jeszcze dyskutowali, probowali sie przekonywac slownymi argumentami do wlasnych racji i teorii, tak z czasem u obydwu stron, ludzi widzacych zagrozenie w swiatowej zarazie i koronasceptykow, pro i antyszczepionkowcow, wyksztalcily sie poklady takiej agresji, zlosliwosci, pogardy dla przeciwnikow i ich teorii, zwyklego chamstwa i zawzietosci, ze graniczy to z zaburzeniami psychiki. Moze ten koronawirus nie jest jeszcze zbadany do samego konca, moze sami lekarze nie wiedza, ze niepozadanymi nastepstwami jest nie tylko mgla covidowa czy inne drobne zaburzenia w funkcjonowaniu czlowieka, ale wlasnie wzrost agresji, nawet u tych, ktorzy nie chorowali, ani nie poddali sie szczepieniu. Zreszta u tych drugich tez, zeby nie bylo. 
Podobnie dzieje sie w kwestii wojny rosyjsko-ukrainskiej. Proukrainski fanatyzm przybiera karykaturalne ksztalty, albo oddajesz sie w calosci Ukrainie, albo wypi***aj z grona moich znajomych na fejsbuku. Tu juz nawet nie ma szansy na dyskusje czy nawet najmniejsze watpliwosci. Tymczasem ruchy proputinowskie jakby przybieraja na sile, co w moim mniemaniu jest rownie chore jak czolobitnosc Ukrainie. I, jak to w zyciu bywa, zaczynaja sie brzydkie dzialania wsrod ludzi, ktorzy jeszcze do niedawna gotowi byli oddac czesc wlasnej watroby, ze nie wspomne o mieszkaniach i lozkach, uchodzcom z Ukrainy. Teraz zaczeli w nich dostrzegac wady, moze ich goscie nie dosc entuzjastycznie okazywali wdziecznosc, moze ich trauma nie pozwala zachowywac sie zgodnie z oczekiwaniami gospodarzy, ale coraz wiecej widze krytyki. Nie chce pisac o prostackich pretensjach, ze Ukraincy "zabieraja prace, miejsca w przedszkolach, szkolach i szpitalach" i takie tam, ale osoby, ktore do niedawna ofiarnie pomagaly, teraz wycofuja sie. Nie na dlugo wystarczylo energii i dobrych checi, zwlaszcza ze rzad niespecjalnie sie spieszy z dotacjami, a wszystko drozeje, wiec zaczyna brakowac na utrzymanie wlasnych rodzin, a co dopiero gosci. Bariera jezykowa tez jest powaznym problemem.
Ja w ogole mam wrazenie, ze miedzy ludzmi o skrajnie roznych swiatopogladach wyrastaja rowy nie do przebycia. Wierzacy z ateistami, pro i antyszczepionkowcy, zwolennicy Zelenskiego i Putina - wszyscy ci ludzie kiedys zyli obok siebie, mieli wprawdzie odmienne zdania, ale teraz gotowi sa przegryzac sobie tetnice szyjne.
Te ponad dwa lata od poczatku pandemii zmienily ludzi nie do poznania, zjawisko narasta, spoleczenstwo robi sie podobne do zombie, odrzuca rozum, posilkuje sie agresja, buduje wokol siebie obozy i towarzystwa wzajemnej adoracji. Czemu ma to sluzyc? Komu byc pomocnym?
Tesknie za czasami, kiedy roznice w pogladach skutkowaly burzliwymi dyskusjami, a nie fochem i pogarda dla interlokutora.

11 kwietnia 2022

W zasadzie nie lubie dzieci

 No naprawde, nie lubie dzieci i nigdy np. nie moglabym pracowac jako nauczycielka czy przedszkolanka albo inny pediatra. Nie mam podejscia, nie umiem uspokoic, kiedy sie rozkreci. Caly czas zadaje sobie pytanie, jak w ogole dalam rade wychowac te moja trojke i co mnie podkusilo miec tyle dzieci. Bez nich bylabym mniej nerwowa i z pewnoscia bogatsza, bo kosztuja majatek i wcale nie przestaja kosztowac nawet wtedy, kiedy pojda na swoje. 
Moim dzieciom z gory zapowiedzialam, zeby nie oczekiwaly ode mnie pilnowania swoich pociech, no dobra, w jakichs ekstremalnych sytuacjach moge ewentualnie pomoc, ale nie jestem babcia, ktora ma zajoba na punkcie wnukow. Kocham je, ale na odleglosc.
Moje dzieci, a szczegolnie najmlodsza, maja jednak wybiorcza pamiec i zostalam
poproszona o opieke nad juniorem, bo corka chciala sie upiekszyc fryzjersko, a to trwa, no i z dzieckiem u boku jest raczej niewykonalne. No powiem szczerze, ze nie skakalam do gory z radosci, bo niczego bardziej nie potrzebuje jak swietego spokoju, ale w koncu rzadko juniora widuje, wiec postanowilam sie poswiecic roli dobrej babci. Nie widzialam go od swiat, a w tym wieku (w kwietniu skonczy 7 miesiecy) to cala wiecznosc. Pierwszy szok to ledwie go moglam utrzymac w tej jego samochodowej skorupce, urosl i zmeznial przez te ponad trzy miesiace. 
A potem bylo juz tylko lepiej. Balam sie, ze bedzie marudny, a ja nie bede umiala zgadnac, o co mu chodzi, ale nie - facecik jest wyluzowany i pogodny, z jednym tylko wyjatkiem, kiedy jest glodny, wtedy nie ma zartow, a echa jego glosnych protestow byly slyszane u Teresy w Australii. Wystarczy jednak zatkac paszcze butelka i... 
zapada bloga kojaca cisza. Potem juz tylko slychac zadowolone gaworzenie, a junior zajmuje sie sam soba, wlasnymi stópkami albo swoim ulubionym szmatkowym potworkiem. 
Podczas poprzedniego u mnie pobytu, junior spedzal wiekszosc czasu na spaniu, teraz wydoroslal i nawet blisko dwugodzinny spacer go nie uspil. Toyka grzecznie dreptala na smyczy przy wozku, bo nie moglam jej puscic luzem, junior gadal przez caly czas. Padl dopiero tuz przed powrotem swojej mamy od fryzjera.
Ja padlam przed 22.00, tak mnie sponiewieral.
W kazdym razie zgrzeszylabym, gdybym narzekala. To wyjatkowo grzeczne dziecko, bardzo pogodne, stale usmiechniete, opowiadajace ze swada o swoich sprawach, a ze bapcia nie do konca rozumiala, to juz nie dziecka wina, co nie?

09 kwietnia 2022

Wiecej obiektywizmu, mniej zawzietosci

 W Irpieniu znaleziono ciala dzieci ponizej 10 roku zycia, ze sladami gwaltu i tortur.
W Mariupolu rosyjscy zolnierze na oczach 6-letniego dziecka, wielokrotnie gwalcili i torturowali jego matke. Dziecko osiwialo.
W Buczy, po wycofaniu sie wojsk rosyjskich, znaleziono ewidentne dowody ludobojstwa, ofiary mialy skrepowane z tylu rece.
To jedne z wielu rozlicznych obrazow tej wojny, kazdej wojny.
Rosjanie twierdza, ze to prowokacje, ze to sie nie wydarzylo.
Sa tez inne filmy, jeden z nich sama ogladalam, gdzie Ukraincy znecaja sie nad jencami rosyjskimi, sa niezwykle brutalni.
Kazda ze stron ma wlasnego goebbelsa, kazda usiluje przekonac niezbitymi argumentami, dowodami, filmami, zeznaniami swiadkow - ze to ta druga jest zlem wcielonym, a oni ofiarami.
Dosc dawno juz pozegnalam sie na fb z kilkoma osobami zaprzeczajacymi pandemii i wymyslajacymi spiski. Niedawno jedna z nich mignela mi w komentarzu, bo nadal mamy wspolnych znajomych. Wiedziona ciekawoscia, weszlam na profil tej osoby i... nie uwierzycie!... ja sama nie moglam uwierzyc, bo przed wybuchem pandemii bylam z tym kims zakolegowana, nasze swiatopoglady byly bardzo zblizone, lewicowe. Nagle okazuje sie, ze ten ktos jest goracym zwolennikiem Putina i jego polityki, jego wojny, ludobojstwa, wszystkiego tego, co dla mnie i wiekszosci jest po prostu nie do zaakceptowania. Z takim samym fanatycznym zaangazowaniem i zaciekloscia jak w przypadku zaprzeczania pandemii. Tym razem zablokowalam, nie chce nawet przypadkiem natknac sie na te osobe. 
I zeby byla jasnosc, mam nadal wsrod znajomych osoby w jakis sposob usprawiedliwiajace te wojne, przytaczajace argumenty, dlaczego musiala wybuchnac i chociaz sie z nimi niekoniecznie zgadzam, brak w ich wpisach tej budzacej moj sprzeciw zacieklosci. Skoro te osoby nigdy mi zadnej krzywdy nie zrobily, nie uwazam za sluszne skreslac ich z listy znajomych tylko dlatego, ze maja inne zdanie, ich prawo miec. Nie zabijaja z tego powodu, nie nienawidza i nie ponizaja inaczej myslacych. W przeciwienstwie do tamtych.
I tylko budza moj niesmak napuszone apele, ze wszyscy, ktorzy nie popieraja Ukrainy, maja sie sami wynosic ze znajomych. 
Fanatyzm i nadgorliwosc sa gorsze od faszyzmu. Teraz przesladuje sie rozsianych po swiecie rosyjskich dysydentow, ktorzy juz dawno uciekli z Rosji, tylko dlatego, ze sa Rosjanami. To jakby kazdego Polaka okreslac mianem lubiacego dac w szyje zlodzieja samochodow i bezmyslnego katola.
 
APDEJT
Taki post mialam przygotowany do opublikowania, nie zmienilam w nim ani literki, choc moglam dac inne zakonczenie. Ale ono powinno byc inne, bo na fejsbuku znalazlam dwa wpisy, ktore sklonily mnie do uderzenia sie w piersi i zweryfikowania moich pogladow, do stania sie rusofobka. Przytocze obydwa.

"A czemu jest winna wielka rosyjska kultura i sztuka? Za co z nią tak? - regularnie wyją nowi rosyjscy dysydenci, którzy pierwszym lotem uciekli ze swojego "wielkiego i potężnego" kraju. „Och, wielka rosyjska kultura z pewnością jest niewinna. A także żaden dobry rusek nie jest winny. Zrobimy coś z tym” - zrozpaczeni Europejczycy kiwają głową w odpowiedzi.
Drodzy zrozpaczeni Europejczycy i inni koneserzy "wielkiej rosyjskiej kultury" (w tym Ukraińcy-małorosy), dziś cały dzień spędzam, oglądając zdjęcia i filmy z wyzwolonych miast, z wiosek w rejonie Kijowa. I oto co chcę powiedzieć:
„Za każdym razem, gdy będziesz mi prawił o wielkim rosyjskim balecie, opowiem ci historię młodej nauczycielki z Browarów, która była wielokrotnie gwałcona na oczach rodziców, a następnie porwana przez rosyjskich bandytów. O dziesiątkach, a może setkach zgwałconych Ukrainek. Często na oczach dzieci. O 15-16-letnich dziewczętach z Borodjanki, które zostały brutalnie zgwałcone przez kadyrowcow. O ciałach pięciu zgwałconych młodych dziewcząt, które zostały zamordowane i porzucone na drodze. O ohydnych przechwyconych rozmowach typu; „będziemy pier…ć Chachłuszki”. Oto, co powiem w odpowiedzi o prześladowanym wielkim balecie rosyjskim.
Za każdym razem, gdy będziesz mi prawił o wielkich rosyjskich kompozytorach, opowiem ci historię dziewczynki i jej brata, ze schronu w Mariupolu, na oczach których kilka dni wykrwawiała się ich matka. A którzy potem, wraz ze zwłokami ich zmarłej matki, musieli dalej ukrywać się w tej piwnicy przed ostrzałem. O chłopcu z Gostomla, na oczach którego rosyjscy żołnierze zastrzelili jego ojca. A potem chcieli zabić i jego, ale on przeżył. O dziewczynie, która została postrzelona prosto w twarz. O chłopcu, który uciekł z babcią na łodzi. Babcia utonęła. A chłopiec jest poszukiwany od prawie miesiąca. Oto, co powiem wam w odpowiedzi o prześladowanych wielkich kompozytorach rosyjskich.
Za każdym razem, gdy będziecie mi prawić mi o wielkim rosyjskim malarstwie, opowiem Ci o pokojowo nastawionych Ukraińcach rozstrzelanych w rejonie makarowskim. Zabitych, ze związanymi rękami, strzałem w plecy. O setkach trupów na ulicach Buczy, Irpenia, Hostomla. O masowych grobach na podwórkach osiedli mieszkaniowych. Do niedawna masowe groby ludności cywilnej były przytulnymi i bezpiecznymi miastami. Masowe groby. W 21 wieku. Oto, co powiem ci w odpowiedzi na historie o wielkim rosyjskim malarstwie.
Za każdym razem, gdy będziesz mi prawił o wielkim rosyjskim teatrze, opowiem historię kobiety z Browarów, z której domu wycofywali się rosyjscy maruderzy, kradnąc nawet blachodachówkę. O czołgach i transporterach opancerzonych „Drugiej Armii Świata”, obładowanych po brzegi rzeczami skradzionymi z ukraińskich domów. O skradzionych telefonach, tabletach, telewizorach, pralkach, dywanach, biżuterii, butelkach z alkoholem, patelniach, ubraniach, zabawkach, butach – wszystkiem, co wpadło tym bydlakom pod ręce. Kiedy dotarli na Białoruś, wysłali swój łup pocztą do Rosji. O tym, jak sprzedawali kradzione towary na białoruskich bazarach. Oto, co powiem wam w odpowiedzi o prześladowanym wielkim rosyjskim teatrze.
Za każdym razem, gdy będziesz mi prawił o wielkim rosyjskim kinie, opowiem ci o brutalnie zastrzelonych koniach w stajniach w obwodzie kijowskim. O zagłodzonych zwierzętach ZOO w Jasnogorodce. O skórze jelenia spalonej po wybuchu. A teraz maksymalna dzikość… O alabajach (owczarkach środkowoazjatyckich) zabitych i zjedzonych przez rosyjskich okupantów. Tak, alabaie. Tak, psy. Tak, zjedzone. Oto, co powiem w odpowiedzi na potrzebę wsparcia wielkiego rosyjskiego kina.
Za każdym razem, gdy będziesz mi prawił o wielkiej literaturze rosyjskiej, opowiem ci o dziesiątkach przechwyconych rozmów rosyjskich żołnierzy z ich matkami i żonami. Rozmowach, w których nie ma nic oprócz kur… i ch….j Rozmów, w których żony każą kraść w ukraińskich domach. Rozmowy, podczas których matki śmieją się, gdy ich synowie opowiadają, jak ich kuzyni gwałcą Chachłuszki. A jeśli z tych rozmów usunąć przekleństwa i wulgaryzmy, zostanie z nich im „cześć” i „do zobaczenia”. Oto, co powiem wam w odpowiedzi na opresje wobec wielkiej literatury rosyjskiej.
Nie ma już wielkiej rosyjskiej kultury, literatury, kina, malarstwa, teatru i baletu. Jest kraj bandytów, maruderów, gwałcicieli i morderców. Dzicy ludzie, dla których nie ma miejsca w cywilizowanym świecie!
A prześladowani nowi rosyjscy dysydenci w przytulnych mieszkaniach Berlina, Londynu, Larnaki, Mediolanu, Tbilisi, Astany, Wiednia i innych mieszkań, niech podążają szlakiem rosyjskiego statku, dumnie niosąc w swoich rękach wielką rosyjską kulturę! "
p.s. Jeśli możesz przetłumaczyć i rozpowszechniać we wszystkich dostępnych językach, zrób to. I lepiej skopiuj, bo jeśli ktoś miałby to zbanować. Wszystkich#OlenaPshenychna 
 
 
I kolejny: 
 

Ktoś ze znajomych podesłał mi reporterskie zdjęcia z Irpienia. Te, które codziennie oglądamy w mediach są makabryczne, ale te które dostałam spowodowały, ze miałam noc z głowy, a to mi się bardzo rzadko zdarza. Człowiek jest fotoreporterem dużej amerykańskiej gazety o potężnym zasięgu - te zdjęcia nie nadawały się do publikacji. Są pewnego rodzaju zamrożonym świadectwem koszmaru. Dla mnie tym gorszym, że działo się to przed chwilą. Może akurat piłam kawę, albo gadałam z przyjaciółmi w knajpie? A tam ktoś powiesił na rurze kanalizacyjnej w piwnicy kilkudniowe, nagie niemowlę z rozprutym brzuszkiem. Wyglądało jak lalka przygotowana na Halloween.
Takich zdjęć są na świecie miliony. Nie publikuje się ich nie tylko z powodów nazwijmy to "estetycznych", ale także z szacunku dla ofiar. Często są wykorzystywane podczas procesów oprawców, o ile do takich procesów dochodzi. To jest właśnie jedna z niedocenianych ról dziennikarzy i fotoreporterów - dokumentowanie makabry.
Zawsze uwielbiałam literaturę rosyjską, słuchałam Musorgskiego i zachwycałam się baletem. Lubiłam tych ludzi - dla mnie zawsze bardzo przyjaznych. Znam rzecz jasna historię, wiem do czego są zdolni. Moja rodzina też 80 lat temu przeżyła koszmar, uciekała przed nimi, zostawiała za soba trupy bliskich. Mimo to gdzieś w głębi duszy wierzyłam w to, ze to nie jest ta sama Rosja. Zawsze uczyłam mojego syna, ze to co stało się 80 lat temu jest już za nami i znowu możemy czytać Goethego czy Turgieniewa bez cofnięć. Że to część niezwykłego, fenomenalnego dziedzictwa. Jak się okazuje, demony tylko na chwilę przysnęły i teraz się obudziły. Jedna z ich ofiar mieszka pod moim dachem, jest już bezpieczna.
Zobaczyłam te zdjęcia i coś we mnie trzasnęło. Człowiek, który je robił był korespondentem wojennym na większości wojen XXI wieku. To stary wyga, zaprawiony w bojach. Powiedział mi: "Wiesz, to moja ostatnia wojna. Teraz zobaczyłem już wszystko."
Mam nadzieję, że dopadną tych ludzi. Że ci ludzie będą umierać patrząc na zdjęcie może 11-letniej, nagiej, zgwałconej dziewczynki, która wykrwawiła się na podłodze w brudnej, zasyfiałej piwnicy i do końca będą widzieć jej długie włosy związane w dwa kucyki gumkami z plastikowymi kwiatkami. Albo na tę kobietę owiniętą wokół swojego dziecka - do końca usiłowała je ratować. Oba ciała były spalone, wystawała tylko nietknięta przez ogień łapka jakiejś przytulanki.
Ten naród, to naród bydlaków. Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale oni nadają się tylko do eksterminacji.

Jest mi po prostu niedobrze... Mylilam sie.
 

07 kwietnia 2022

Heee?

 Ten post przygotowalam przed wyjazdem do Polski, ale nie zdazylam juz opublikowac. Jest wiec troche nieaktualny, bo z okolic trzech króli, czyli bez mala sprzed trzech miesiecy, ale co tam.
 
 
 Pan arcybiskup Rysio, czy jakos tak podobnie zwierzeco, pojechal po bandzie bez trzymanki! Musial biedaczek czegos sie najarac albo z okazji trzech kroli pociagnal mszalnego zbyt duzo, bo przebral sie w muszelkowa czapke, wyruszyl na ulice Lodzi, a potem wydalil z siebie nastepujaca bzdure:


Mam przez to rozumiec, ze ta ich bozia wyznacza rowniez sutannowym pedofilom misje gwalcenia dzieci? A purpurowym kolegom pana biskupa dokonywanie przestepstw zaniechania i ukrywania zbrodniarzy? Czy bozia motywowala rowniez tego albanskiego potwora, zwanego dla niepoznaki matka Teresa z Kalkuty, do oddawania wiekszosci darowizn Watykanowi, a cierpiacym chorym wmawiania, ze cierpienie uszlachetnia i odmawiania im srodkow przeciwbolowych? A jak tam bylo z bozymi planami i celami w przypadku siostrzyczki Bernadetty? 
Wiecie co? To ja takiego boga nie mam ochoty ani szanowac, ani tym bardziej w niego wierzyc. Przeciez to uosobienie kanalii i sadyzmu! 
Do tej pory wmawiano mi, ze bozia dala wolna wole, a to te lowiecki naduzywaja boziowej dobroci i zuzywaja te wole na niecne postepki. Teraz nagle okazuje sie, ze bozia wszystko ukartowala, a nawet wydaje mu sie, tej bozi, ze ma jakis wplyw na moje zycie, ze wyznaczyl mi jakis cel, a ja go realizuje. Nie no, dawno nie slyszalam czegos rownie glupiego. Niech on lepiej sie ode mnie odwali, bo nie chcialabym pojsc sladem jego slug w sutannach i habitach oraz sladem pomniejszych wiernych, ktorzy w wiekszosci skladaja sie z patologii (owszem, sa wyjatki), sa banda nienawistnych, nietolerancyjnych, zlych ludzi, ktorzy poprzez wyszeptanie do ucha jakiegos zboczonego klechy, ze byli niegrzeczni,  nagle czuja sie bezgrzeszni i prawie swieci. 
Tak wiec niech sie tez wasz bog trzyma ode mnie jak najdalej, niech nie snuje wobec mnie zadnych planow i nie wyznacza mi celow, bo nie chce byc utozsamiana z tym przestepczym ruchem falszywcow i hipokrytow. Mam wlasne sumienie i to mi w zupelnosci wystarcza.

05 kwietnia 2022

Czasem prostuja sie pokrecone sciezki...

Za dwa dni minie rowno 12 tygodni od upadku mamy, ktory zakonczyl sie nie tylko zlamaniem kosci udowej, na szczescie bez przemieszczen i odpryskow, ale rozpoczal jej 12-tygodniowy pobyt w lozku. Szesc tygodni miala na nodze, od palcow po pachwine, ciezki gips, zamieniony na znacznie lzejsza orteze, jednak z zakazem stawania na tej nodze. Pozostawal wiec wozek do poruszania sie po domu i w tych wyjatkowych przypadkach przymusowego wyjscia z domu - na zewnatrz, bo nawet z balkonikiem mama nie bylaby w stanie skakac na jednej nodze.
Prawie tydzien temu byla u nas rodzinna, z lekkim opoznieniem, bo pech chcial, ze kiedy mama w koncu dostala swoja karte ubezpieczonego, rodzinna byla na urlopie, a kiedy wrocila, miala tylu pacjentow i tyle roboty do uzupelnienia, ze dala rade odwiedzic mame dopiero w czwartek. Nie tylko, zeby poznac nowa pacjentke, ktora przyjela tylko ze wzgledu na nas, jako ze limit pacjentow dawno ma juz wyczerpany i nie przyjmuje  nikogo nowego. Wezwalam ja, bo mama dostala takiego bolu w plecach, jakies korzonki czy inne lumbago ja dopadlo, ze juz nie mogla wytrzymac i, co u niej rzadkie, posilkowala sie tabletkami przeciwbolowymi.
Rodzinna przepisala jakies medykamenty, ktore niespecjalnie pomagaly, wiec w sobote zdecydowalam, ze wezwe lekarza ze SNPM *). Gdyby mama byla na chodzie, pojechalybysmy do nich, do duzej kliniki, gdzie maja swoj gabinet, ale wiadomo, jak jest, a tu jeszcze ten bol w plecach, wiec chcialam lekarza do domu.
Ze sluchawka przy uchu czekalam tylko godzine i kwadrans, sluchajac w oczekiwaniu tego:
 

 Zeby nie bylo, ja bardzo lubie Millera i jego band, ale przez godzine sluchac tego samego, przerywanego co kilka taktow zapowiedzia, ze wszyscy pracownicy sa zajeci i prosi sie mnie o cierpliwosc. No to bylam cierpliwa, jak nie ja, ale co sie babsko odezwalo, rada bylam, ze nie mam jej w zasiegu reki, bo bym zabila ze to glupie gadanie. Przeszkadzala w sluchaniu muzyki.
Wreszcie doczekalam sie czlowieka, zlozylam raport i dostalam obietnice, ze lekarz dyzurujacy i zapewne bedacy gdzies w drodze, skontaktuje sie ze mna telefonicznie. Co uczynil.
W skrocie. Okazalo sie, ze to lekarz rehabilitant, przypadkeim mial tego dnia dyzur, zaraz wiec zaproponowalam swoja dozgonna przyjazn, jesli zajmie sie mama, bo juz od rodzinnej slyszalam o braku miejsc i odleglych terminach. Facet sie zgodzil, a nawet obiecal, ze jesli nikogo nie znajdzie, to sam sie mama zajmie. Podal na siebie namiary i jestesmy umowieni na kontakt po wizycie u ortopedy, a te mamy pojutrze. Mam tylko wypozyczyc zdjecia rentgenowskie od ortopedy do pokazania mu, zeby nie musial mamy ponownie naswietlac. I zaraz potem mamy zaczac stawianie mamy na nogi i odbudowe miesni.


*) Swiateczna i Nocna Pomoc Lekarska, nie dla naglych przypadkow, bo dla tych sa karetki i SORy. Zwykle leczenie ludzi, ktorym sie zachoruje poza godzinami otwarcia gabinetow lekarskich. Normalnie na kase chorych.

03 kwietnia 2022

Gdybym mogla...

 Ostatnio przybraly na sile wiadomosci o dobrowolnym odchodzeniu, niekoniecznie od razu w zaswiaty, ale tez. 
Alain Delon, aktor, za ktorym nie przepadalam, choc urody nie mozna mu bylo odmowic, ale mial niedobry charakter, zle traktowal swoje kobiety, a to w moich oczach od razu go degradowalo. Pozniej zlagodnial, zmienily sie jego wartosci, a u mnie zyskal i to bardzo, bo poswiecil sie pomocy zwierzetom. Czas jednak nie oszczedza nikogo, nawet amantow. Wraz ze staroscia pojawiaja sie choroby, u niego byl to udar, a komfort zycia bardzo sie pogorszyl, choc z jego majatkiem na pewno mial lepsza opieke od kazdego innego przecietnego czlowieka po udarze. Nagle zaczal glosno mowic o odchodzeniu na wlasne zyczenie, poprosil tez syna, by towarzyszyl mu przy smierci. Ja nie obarczalabym swoich dzieci prosbami o towarzystwo podczas dobrowolnego umierania, ale chcialabym moc odejsc wtedy, kiedy uznam, ze dalsze zycie jest dla mnie tortura. 
Podobnie bylo z Robinem Williamsem, nie chcial czekac na odczlowieczenie, ktore z pewnoscia dopadloby go przy chorobie, ktora zostala u niego zdiagnozowana. Zdecydowal odebrac sobie zycie, kiedy jeszcze w miare realnie myslal. Tak samo postapil Gunter Sachs, niemiecki playboy, ktoremu udalo sie uwiesc Brigitte Bardot, strzelil sobie w glowe po otrzymaniu od lekarzy diagnozy alzheimera, nie chcial zyc bez wrodzonej sobie godnosci.
Ostatni koncert dal Phil Collins. Pozegnal sie z gronem swoich fanow siedzac na krzesle podczas spiewania, bo stan zdrowia nie pozwolil mu juz stac na scenie. Bardzo lubilam jego tworczosc i bylo mi napradwe smutno patrzec, jak bardzo choroba go zmienila.
Kilka dni temu rodzina mojego ulubionego aktora Bruce Willisa oglosila jego odejscie na emeryture, spowodowane choroba. Trudno uwierzyc, ze ktos zawsze uosabiajacy czlowieka bez mala niesmiertelnego, silnego, odwaznego, sam zachorowal i to tak skutecznie, ze nie moze wiecej wystepowac, ba, nie moze osobiscie pozegnac sie z fanami.
Strasznie to wszystko dolujace. I tak, wiem, ze trwa wojna, gina ludzie, a ja sie wysmetniam nad artystami, ale co poradze, ze mnie rowniez ich los bardzo smuci. 

01 kwietnia 2022

Nie sugerujcie sie data

 Dzisiaj jest wprawdzie 1 kwietnia, ale  moje przemyslenia sa jak najbardziej powazne. Niedawno bowiem wyczytalam, jakie kryteria swiadcza o inteligencji czlowieka, jak mozna pomoc dziecku byc inteligentniejszym niz stworzyla go natura.
Ogolnie osoby inteligentne maja swiadomosc swoich brakow, w przeciwienstwie go tych mniej inteligentnych, przekonanych o wlasnej madrosci i nieomylnosci. 
Zeby zyskac na inteligencji, powinno sie w dziecinstwie uczeszczac na lekcje muzyki, to bardzo wspomaga rozwoj umyslowy i umiejetnosc formulowania wypowiedzi. 
Rowniez bycie najstarszym wsrod rodzenstwa (lub jedynakiem) przesadza o wyzszym IQ od pozostalych dzieci. 
No a przewaga prawej polkuli mozgu, czyli leworecznosc powoduje znacznie wieksza kreatywnosc i latwosc w rozwiazywaniu wyzwan. 
Kto sam nauczyl sie czytac wczesniej niz rowiesnicy, pozniej ma lepsze wyniki w testach. 
Ktos, kto sie czesto martwi, ma rowniez wyzszy IQ od osob beztroskich, zatroskani sa po prostu madrzejsi. 
Bycie zabawnym, dystans do siebie i pretendowanie do miana duszy towarzystwa rowniez podnosi poziom ilorazu inteligencji. 
Bycie ciekawym swiata, chec nauki i poznawania czegos nowego do poznej starosci, ciagly niedosyt inwestowania we wlasny intelekt, wielka przyjazn z ksiazkami, jak i aktywnosc fizyczna - to wszystko zapobiega starczemu marazmowi i opoznia proces, a takze powoduje wzrost IQ. 
Teraz teza, z ktora w zadnym razie nie moge sie zgodzic, no chyba, ze przecenilam wlasny potencjal i jestem w gruncie rzeczy drobna idiotka przekonana o wlasnej inteligencji. Podobno bowiem bycie balaganiarzem i praca w nieposprzatanym, chaotycznym pomieszczeniu stymuluja kreatywnosc. Ja nie umiem przebywac w chaosie, gdzie wszystko wala sie na wierzchu i zanim zaczelabym pracowac kreatywnie, musialabym posprzatac otoczenie. Nienawidze balaganu i nie rozumiem ludzi, ktorzy pol zycia spedzaja na szukaniu wlasnych rzeczy!!! 
Bycie sowa, czyli wieksza kreatywnosc pracy w nocy niz wczesnie rano, jak to maja w zwyczaju skowronki. 
Oraz pewne upodobanie do samotnictwa, brak imperatywu stalego przebywania wsrod ludzi. Ja czuje sie tak dobrze we wlasnym towarzystwie, ze rzadko ciagnie mnie do innych ludzi, ale mam wsrod znajomych takie osobniki, ktore MUSZA wciaz latac po kominach, bo w domu dostaja na glowe. Dla mnie wieczor z ciekawa ksiazka czy dobrym filmem jest wiecej wart od nudnego towarzystwa.
Caly ten spicz wyglosilam, bo zaczelam analizowac zachowania niektorych politykow, szczegolnie zas pewnego genialnego stratega. Czlowiek ten zginalby bez pomocy z zewnatrz, ze swieca szukac kogos mniej praktycznego i wiekszego technicznego idioty, ktory nie potrafi nawet zalozyc na uszy sluchawek, a internetow uzywa ze studentem informatyki siedzacym obok, bo nie umialby odpalic lapka, i ktory przez smartfon "rozmawia" do gory nogami, nie ma konta w banku, prawa jazdy i nie umialby sam zrobic zakupow. Ktory NATO podejrzewa o misje pokojowe i z uporem maniaka probujacy zawiniony przez niego i brata wypadek lotniczy zmienic w zamach. I ktory wszystkie te braki probuje zaciemniac despotyzmem. 
Takie to zero, drugie w polskim nierzadzie, zawiaduje Polska, a co gorsze, ma poparcie sporej czesci spoleczenstwa kupionego ochlapami z panskiej miski ryzu. Tu musze zauwazyc ten jego geniusz. A moze to nie jego geniusz, a calkowite skretynienie mocno poboznej, choc slabo myslacej czesci tego zalosnego narodu?

Nastala moda

  Ja to mam pelna zabawe, przygladam sie z dystansu roznym celebrytom, ale nie tylko im odbija, wiec czasem i z tych nieznanych mam beke. O ...